Przegląd nowości

Reperkusje in Blue

Opublikowano: wtorek, 02, luty 2021 07:12

To był bardziej performans niż spektakl teatralny. Jego zawartość fabularna jest dosyć uboga. Z początku zapowiada się jako podróż kosmiczna kiedyś w przyszłości, ale potem jakby zaczyna brakować pomysłów i pewne kwestie są powtarzane, tak jakbyśmy się mieli ich uczyć na pamięć.

 

Chroma 1

 

Inne natomiast przeradzają się w bełkot upstrzony wyrażeniami powszechnie uznawanymi za wulgarne. Oczywiście można by znaleźć dla nich jakieś uzasadnienie w biografii brytyjskiego filmowca Dereka Jarmana, ale dobry aktor Marcin Pempuś nie stworzył postaci wiarygodnej i realistycznej, raczej spoglądał na nas jakby z zaświatów.

 

Chroma 2

 

To, co ciekawe i wartościowe w spektaklu Chroma w reżyserii Grzegorza Jaremko, to warstwa wizualna, miejscami czarno-biała, to znów w różnych odcieniach błękitu, rzadko w pełnej gamie kolorystycznej. Performans miał też adekwatną dla warstwy wizualnej oprawę muzyczną grupy twórczej Kondensator Przepływu (Bartłomiej Chmara i Jakub Janicki). Mogły fascynować ornamenty rzucone na posadzkę dużego foyer Teatru Studio w Warszawie, a także przenikające się kolory na postaciach stojących na krużgankach tego socrealistycznego pomieszczenia.


Organizacja przestrzeni i reżyseria światła była dziełem Aleksandra Prowalińskiego, zaś nieodłączne we współczesnym teatrze obrazy wideo przygotował Adam Lipiński. Pokaz rozpoczyna się długim i nieprzyjemnym dla oczu mruganiem światła, o czym zresztą teatr lojalnie uprzedza: Spektakl wykorzystuje światła migające z dużą częstotliwością i efekty iluzji optycznej, które mogą być niebezpieczne dla widzów cierpiących na padaczkę fotogenną, napady migreny, zaburzenia widzenia, zawroty głowy, autyzm, ADHD i PTSD.

 

Chroma 3

 

Dowiadujemy się, że główny bohater zmarł na AIDS, można jednak mieć nadzieję, że ten „tor przeszkód wizualnych”, stanowił zaledwie namiastkę ciężkiego schorzenia i nie pozostawi skutków ubocznych. W przypadku Dereka Jarmana choroba przyniosła powikłania prowadzące do stopniowej utraty wzroku i ostatnim kolorem rozpoznawanym przez Brytyjczyka był właśnie błękit.

 

Chroma 4

 

Gdyby jednak autorzy widowiska skupili się na warstwie plastycznej pokazu, byłoby to bardziej godne uwagi. Zawarli oni taką myśl w słowach: Jesteśmy przemęczeni nadmiarem obrazów, nie chcemy już widzieć. Chcemy wziąć urlop od rzeczywistości, wkroczyć w pustkę, zanurzyć się w błękit. Jednak wątpliwe ambicje reżysera Chroma pogrzebały częściowo ten zamysł. A szkoda.

                                                                Joanna Tumiłowicz