Przegląd nowości

Szczecin Orientu

Opublikowano: piątek, 15, styczeń 2021 07:48

Koncert pod tytułem Romans wschodni był jednym z najnowszych wydarzeń muzycznych przygotowanych przez Operę na Zamku w Szczecinie. Wykonawczyniami były dwie młode artystki z Ukrainy, absolwentki Akademii Muzycznej we Lwowie, a obecnie pracujące w Polsce, związane zawodowo ze szczecińskim teatrem. Sopranistka Victoria Vatutina ma w swoim dorobku artystycznym zarówno nagrody na międzynarodowych konkursach wokalnych, jak i czołowe role w operach Verdiego, Mozarta, Rossiniego, Pucciniego, które wykonywała w Operze Wrocławskiej, Operze Nova w Bydgoszczy oraz Operze na Zamku w Szczecinie.

 

Romans wschodni 1

 

Pianistka Olga Bilas także posiada spore doświadczenie estradowe. Występowała jako solistka i kameralistka na scenie Filharmonii Lwowskiej, zaś od 2017 roku jest korepetytorką w Operze na Zamku. Aby scharakteryzować bliżej postawę artystek, trzeba powiedzieć, że zdecydowały się zaprezentować w emitowanym na żywo koncercie w Polsce wyłącznie repertuar rosyjski, od którego byłyby stroniły, gdyby miały go wykonywać na Ukrainie, gdzie wciąż toczą się działania zbrojne.

 


 

Ten typ protestu można zestawić z postawą innej wybitnej śpiewaczki pochodzącej z Ukrainy, Olgi Pasiecznik, która całkowicie postawiła tamę repertuarowi rosyjskiemu. Trzeba jednak pamiętać, że całkowicie wykluczając twórczość rosyjskich kompozytorów i język rosyjski z naszego życia kulturalnego pominęlibyśmy sporą część wspaniałej muzyki, która przecież niesie głównie przesłanie pozytywne i odwołuje się do wartościowych ludzkich emocji. Tak właśnie było z koncertem przygotowanym przez obie artystki, bowiem Romans wschodni generalnie mówił o miłości, o najbardziej szlachetnych ludzkich uczuciach.

 

Romans wschodni 5

 

Kilka zaprezentowanych pieśni w warstwie melodycznej odwoływało się do kultury Orientu, która przepojona jest żarem i finezją w wypowiadaniu intymnych wyznań. Tak było w dwóch pieśniach Mikołaja Rimskiego-Korsakowa – w Na wzgórzach Gruzji, w Romansie wschodnim, czy w śpiewanym przez artystów z całego świata romansie Nie poj krasawica pri mnie Sergiusza Rachmaninowa. Tu trzeba zaznaczyć, że w języku rosyjskim słowo romans oznacza właśnie pieśń opowiadającą o miłości i o innych głębokich, mocnych uczuciach. Na recital pieśniarski, a w części także pianistyczny obu artystek można spojrzeć z co najmniej dwóch perspektyw, muzycznej i wizualnej. Wykonywanie muzyki klasycznej za pośrednictwem transmisji ekranowej nasuwa szereg problemów. Przede wszystkim może wydawać się nużące swoją statycznością i monotonią. Gwiazdy pop radzą sobie doskonale włączając w swoje koncerty ruch, taniec, migające światła, ekstrawaganckie kostiumy i makijaże, fantastyczne fryzury, odgłosy zachwyconej publiczności z którą nieustannie dialogują na poziomie kilku popularnych słów, a dodatkowo biorą w występach udział zespoły towarzyszące, wykonawcy popisów akrobatycznych i rewiowych itd. Artystów z gatunku sztuki wyższej, tzw. poważnej nie udaje się wtłoczyć w takie rozrywkowe ramy i pozostaje tylko skromna aranżacja, oszczędna gestykulacja i symboliczna mimika. W recitalu Romans Wschodni operatorzy kamer wykonali kilka zbliżeń na twarze artystek, na klawiaturę fortepianu i dodatkowo operowali przyciemnionymi światłami w momencie zakończenia jednego utworu i przed rozpoczęciem następnego. Victoria Vatutina starała się wspomagać rozumienie sensu wykonywanych utworów pewnymi działaniami scenicznymi i dyskretnymi gestami. Pierwszą pieśń Piotra Czajkowskiego, w której pojawiają się w refrenie słowa Wsio dla tiebia (wszystko tobie) artystka wykonała trzymając w rękach duży bukiet chryzantem i irysów. W kolejnej jeden z kwiatków rzuciła przed siebie, a potem wysłała do odbiorców pocałunek.

 


 

W oszczędny ale wyrazisty sposób starała się środkami aktorskimi interpretować kolejne utwory. W drugiej części koncertu pojawiła się już w innej sukni i w długim zielonym szalu, który następnie zsunął się na ziemię. Czy owa wspomagająca muzykę oprawa wizualna była wystarczająca do uczynienia z tego koncertu ciekawego widowiska? Na pewno pomagała w odbiorze, choć z drugiej strony, kiedy się zna najlepsze zapisy koncertów wokalnych, jak np. krążący w Internecie koncert z udziałem Anny Netrebko na londyńskich Promsach, gdzie artystka wykonuje cykl pieśni Musorgskiego, to można mieć uczucie niedosytu.

 

Romans wschodni 2

 

Perspektywa muzyczna koncertu prezentowała się ogólnie zadowalająco, choć samo wykonawstwo pieśni nie porywało, zwłaszcza, że wybrano utwory raczej spokojne, liryczne, o nieskomplikowanej strukturze muzycznej lecz wcale nietuzinkowe wokalnie. Głos Victorii Vatutiny ładny i dobrze prowadzony wydawał się z początku zbyt mocno korzystający z wibrata. Dotyczyło to zwłaszcza fragmentów śpiewanych forte. Wspaniale natomiast śpiewaczka posługiwała się pianami i potrafiła po mistrzowsku wejść ze słodyczą w głosie na wysokie tony. Popisowym numerem recitalu była pieśń Rachmaninowa Zdies choroszo (jak dobrze tu). Dosyć oryginalnie, bo parlandowo zabrzmiały radosne zawołania – Wiesna idiziot – w pieśni tego kompozytora Wiosenne wody, która zwykle jest popisowym punktem niezliczonej liczby recitali pieśniarskich. Ciekawie wypadła też zaśpiewana na bis, swobodnie i bez wielkiego zadęcia piosenka George Gershwina Our love is here to stay. Kilka słów należy się też występowi pianistki Olgi Bilas. Oczywiście akompaniując śpiewaczce wykazała się wystarczającą sprawnością i czujnością, ale wykonała też trzy kompozycje solowe. Najlepiej wypadły fortepianowe transkrypcje dwóch tańców z baletu Piotra Czajkowskiego Dziadek do orzechów. Tutaj można było podziwiać nie tylko muzykalność pianistki, ale także doskonałość fortepianowego opracowania dokonanego współcześnie przez wybitnego pianistę i dyrygenta Michaiła Pletniowa. Słychać to było np. w Tańcu ołowianych żołnierzyków, kiedy figuracje w wysokich rejestrach fortepianu do złudzenia przypominały orkiestrowe dzwoneczki. W trwającym około godziny koncercie poznaliśmy dwie utalentowane artystki, które swoją sztuką postanowiły cieszyć polskich melomanów. Ocena wysłuchanego koncertu to właściwie ocena jakości transmisji i sprzętu komputerowego używanego przez obie strony. Z ciekawością wysłuchałabym ponownie tego koncertu, ale w warunkach sali koncertowej, i wtedy w pełni mogłabym ocenić klasę obu artystek.

                                                         Joanna Tumiłowicz