Przegląd nowości

Sposób na piernika

Opublikowano: środa, 23, grudzień 2020 16:48

Stworzenie pełnowymiarowego dzieła w czasach pandemii nie należało do najłatwiejszych zadań. Próby, przygotowania, jak i sam spektakl odbywały się przy zachowaniu wszelkich obostrzeń, o czym mówi Michał Znaniecki, reżyser spektaklu: Udało się nam zachować wszystkie obostrzenia i pracować z zachowaniem bezpiecznych odległości.

 

Don Pasquale 1

 

Soliści znaleźli się w sytuacjach, które zostały przemyślane pod kątem tego, że pracujemy podczas pandemii. Dekoracja została tak podzielona, że prawie każdy bohater miał swój pokój. Mamy dwie obsady chóru, które nie spotykają się nigdy ze sobą. Orkiestra również pracuje w nowej przestrzeniPrzygotowano Don Pasquale Donizettiego w sposób dosyć zabawny, fantazyjny, nie zawsze oczywisty, ale starający się nie burzyć podstawowych założeń libretta. Dzieje się to jakby w realiach epoki.

 


 

Rekwizyty, którymi posługują się śpiewacy dzięki pomysłowości autora scenografii Luigiego Scoglio są śmiesznie proste: np. rakieta tenisowa, jako namiastka gitary czy talerz owiązany wstążką, jako prezent zaręczynowy, młot służący do rozbijania muru posesji, jako narzędzie do poganiania domowników, piana w wannie, w której Norina kąpie się w bieliźnie. Przedstawienie ma też swojski charakter i nastrój, bo stary Don Pasquale jest w zasadzie niechlujem, odzianym w brudne podkoszulki, a chce ślubu z młodą atrakcyjną dziewczyną.

 

Don Pasquale 2

 

Taką aranżację wizualną zapewniła solistom autorka kostiumów Małgorzata Słoniowska, która jeszcze trochę dla draki ubrała na końcu kochanków w biało-niebieskie pasiaste kostiumy kąpielowe z pierwszych lat XX wieku. Są tu również niebanalne rozwiązania sytuacyjne, wykreowane z ogromną wyobraźnią. 

 

Don Pasquale 3

 

Główny amant Ernesto w swej arii miłosnej ma akompaniującego mu na scenie solistę – trębacza w słomkowym kapeluszu i jego partia w połączeniu ze śpiewem i orkiestrą przypomina zaskakująco … Nino Rotę z filmu Ojciec Chrzestny Coppoli, a może nawet tego samego Rotę z La Strady Felliniego. Element włoski, tak dobrze znany reżyserowi Michałowi Znanieckiemu, tutaj pod batutą doskonałego kapelmistrza operowego Tadeusza Kozłowskiego nabiera prawdziwego blasku i autentycznego kolorytu. Do tego dochodzi ciekawa, quasi – filmowa aranżacja pracy kamer na scenie. Są więc plany ogólne pokazujące scenę od przodu, ale często kamera podgląda solistów przez jakaś szybę lub małe okienko w dekoracji.

 


 

Jakby tego było mało to są jeszcze surrealistyczne spojrzenia w duże lustro stojące ukośnie do kamery, a więc ukazujące wykonawcę danej partii wyciągniętego, sztucznie wyszczuplonego. Takiej opery nie byłby w stanie odebrać widz siedzący w fotelu, natomiast transmisja online umożliwia mu takie nieoczywiste perspektywy. Dodatkową atrakcją wizualną, czy to podczas Uwertury, czy też orkiestrowych wstępów do poszczególnych scen są jakby rysowane na żywo świetlnymi mazakami kontury domu Don Pasquale, rośliny ogrodowe, wyobrażone przez podstarzałego amanta zalety kobiecego ciała i liczne ornamenty.

 

Don Pasquale 4

 

Za wizualizacje graficzne odpowiadała pełna inwencji Karolina Jacewicz. A soliści? Przecież to prawdziwa uczta dla uszu, kiedy się słucha głosu dobrego tenora, śpiewającego włoską szkołą Andrzeja Lamperta czy partnerującej mu świetnej sopranistki Aleksandry Kubas-Kruk. Napawamy się rasowym, bo szkolonym w Bułgarii barytonem Marcinem Bronikowskim czy wreszcie pokazującym od najlepszej strony swe walory głosowe i talenty aktorskie tytułowego basa Dariusza Macheja, jako Don Pasquale.

 

Don Pasquale 5

 

Takiego Donizettiego Teatr Wielki w Łodzi powinien natychmiast sprzedać za grube pieniądze do telewizji Arte albo innego Mezzo, o TVP Kultura już nie wspominając. Łódzka scena operowa miała już przykrą przygodę z jakoby misyjną TVP, która w środku przerwała retransmisję innej opery – Głos ludzki Francisa Poulenca. No ale przynajmniej w okresie świątecznym powinniśmy umieć sobie nawzajem wybaczać, bo w Wigilię wszystkie zwierzęta, nie wyłączając Telewizji Polskiej, mówią podobno ludzkim głosem.

                                                                                    Joanna Tumiłowicz