Przegląd nowości

Śpiewanie repetytywne

Opublikowano: czwartek, 17, grudzień 2020 07:06

Wkraczający do mieszkania urzędowi strażnicy zjadają mu śniadanie, on się skarży na nich do sądu, w rezultacie strażnicy zostają na jego oczach brutalnie skatowani. To jedna z najbardziej drastycznych, naładowanych przemocą scen w operze Proces Philipa Glassa. W pozostałych  wszystko toczy się w miarę normalnie, ludzie są kulturalni, elegancko ubrani, politycznie poprawni. Ale może dlatego całemu przedstawieniu towarzyszy napięcie, strach, że coś złego czai się, że lada chwila na głównego bohatera Józefa K. zwali się jakieś nieszczęście.

 

Kafka 1

 

Nastrój niepewności i niepokoju potęguje muzyka, niby całkiem przystępna, zjadliwa, tonalna, oparta na harmonicznych trójdźwiękach, ale jakby mechanicznie, obsesyjnie powtarzanych. Ponoć Glass nie chciał, by jego muzykę nazywać minimalizmem, wolał określenie – twórczość repetytywna. Ten styl komponowania rozpoznaje się już po kilku taktach. Narracja nie tworzy jakiejś szczególnej fabuły, nie ilustruje przebiegu akcji, raczej oplata wykonujących partie śpiewane pajęczą siecią, z której nie ma już wyjścia, nie ma żadnego ratunku.

 

Kafka 2

 

Tak samo było w operze Glassa Echnaton, którą kilkanaście lat temu wystawił Teatr Wielki w Łodzi. Nie wiem, czy słuchacz odróżniłby orkiestrowy akompaniament do Echnatona od tego z Procesu. Również partie wokalne nie dają jakiegoś wyraźnego punktu zaczepienia. Choć nie należą do szczególnie karkołomnych, w większości operują w średnicy poszczególnych głosów i wyraźnie upodabniają śpiew do zwykłego mówienia, do dialogów, a nie duetów. Nie ma tu raczej dwugłosowych, trzygłosowych itd. ansambli, kiedy grupa wykonawców śpiewa ten sam tekst, np. kocham cię. 


W tej operze nie ma zresztą miłości, nawet małżeństwo  woźnego sądowego i praczki/sprzątaczki musi się liczyć z tym, że ktoś z wyższych urzędników, niczym książę w Weselu Figara, może zażądać stawienia się kobiety w wiadomym celu. Zresztą  także inna postać kobieca, Leni, pielęgniarka/sekretarka adwokata, zachowuje się dosyć swobodnie i kolejnym klientom kancelarii prawniczej proponuje wspólne spędzenie nocy.

 

Kafka 3

 

Schematy zachowań nieustannie powtarzają się, co reżyserka Pia Partum wykorzystuje do podkreślenia upiornej monotonni życia głównego bohatera i jego otoczenia. Libretto Christophera Hamptona stworzone na podstawie powieści Franza Kafki, zawiera sporą ilość oryginalnych sekwencji autora oryginału, choć poddawane one były podwójnemu tłumaczeniu – z niemieckiego na angielski, oraz z angielskiego na polski, bowiem w online'owej wersji znalazły się bardzo precyzyjne podpisy u dołu ekranu.

 

Kafka 4

 

Każda kolejna odsłona dramatu rozpoczyna się krótkim wstępem orkiestrowym, po czym soliści wkraczają ze swoimi kwestiami i dialogi toczą się nieprzerwanie. Tekstów libretta do wyuczenia jest więc naprawdę sporo, mimo to w pamięci pozostają takie, kluczowe dla powieści Kafki kwestie jak: „Wdrożono już dochodzenie i w swoim czasie dowie się pan o wszystkim”, albo „Wina sama przyciąga organy sądowe, które ją wówczas ścigają”, albo „Za wszystkimi funkcjami tego sądu stoi jakaś wielka organizacja, która utrzymuje biurokrację z niezliczonym orszakiem sług, pisarzy, żandarmów, może nawet katów”, albo „Chodzi o zupełne wyeliminowanie obrony, obwiniony winien być zdany we wszystkim na samego siebie”, itd., itd. Warto więc stwierdzić, że przygotowanie sceniczne, aktorskie i wokalne wykonawców jest absolutnie bez zarzutu. 


Na pierwszy plan wybija się postać Józefa K. kreowana przez niemieckiego barytona Christiana Oldenburga. Dzielnie sekundują mu, Amerykanin Andrew Robert Munn (Inspektor i Wujek Albert) i Polak Tomasz Łuczak (Woźny sądowy i Adwokat Huld), Pavlo Tolstoy występuje jako Titorelli, Siepacz i Student. Doskonale radzi sobie urodziwa, dosyć ostra głosowo sopranistka Anna Farysej, która zakosztowała już głównych ról operowych po obu stronach oceanu (Panna Bürstner i Leni), a także mezzosopran z wieloma sukcesami na koncie Gosha Kowalinska jako Pani Grubach.

 

Kafka 5

 

Dyrekcji Opery na Zamku w Szczecinie udało się zgromadzić prawdziwie międzynarodową obsadę, dobrze brzmiącą podczas całej internetowej transmisji, zaś orkiestra operowa pod batutą Jerzego Wołosiuka nie wykazuje zagubienia i rozkojarzenia, do czego mogłaby doprowadzić niejednego muzyka nieustannie powtarzająca się sekwencja dźwięków.

 

Kafka 6

 

Powiedzmy jeszcze o absolutnie realistycznej, współczesnej scenografii oraz projekcjach wideo (główny, do znudzenia powtarzany motyw to biegnący Józef K.) będących dziełem Wojciecha Pusia i takich samych kostiumach Wojciecha Dziedzica, a uzyskamy wyobrażenie, że Proces Kafki/Glassa jest uniwersalnym, ponadczasowym dziełem, mogącym skutecznie odstraszyć klientów kancelarii adwokackich i sal sądowych od korzystania z przysługujących każdemu praw. Mottem przedstawienia może być zdanie wygłaszane i wyśpiewywane przez księdza, kapelana więziennego (w tej roli Rafał Pawnuk), który stwierdza: „Sąd niczego od ciebie nie chce. Przyjmuje cię gdy przychodzisz, wypuszcza gdy odchodzisz”, i sens odchodzenia można tu rozumieć także jako przenośnię.

                                                                             Joanna Tumiłowicz