Na publiczny wizerunek Ryszarda Wagnera mają po dziś dzień wpływ jego antysemickie poglądy oraz ich nazistowskie konotacje. – Ja z przekonaniem uważam rasę żydowską za urodzonego wroga czystej ludzkości i wszystkiego co w niej szlachetne; uważam, ze szczególnie my, Niemcy, źle przez nich skończymy. – napisał latem 1868 roku w liście do Ludwika II. Po latach wykorzystała to nazistowska propaganda, a Wagner jako jeden z niewielu twórców niemieckich XIX wieku był oficjalnie propagowany przez reżim hitlerowski.
Bardzo niekorzystnie wpłynęło to na późniejszą recepcję całej jego twórczości. Antysemityzm Ryszarda Wagnera, nie był żadną tajemnicą, powiem więcej, był faktem powszechnie znanym. Zadbał o to sam zainteresowany dając dowody swojego antysemityzmu niemal na każdym kroku. Jednym z tego dowodów było opublikowanie we wrześniu 1850 roku w „Neue Zeitschrift für Musik” antysemickiego eseju „Żydostwo w muzyce”.
Zabrakło mu jednak odwagi by się pod tym tekstem podpisać, więc wydał go pod pseudonimem „K. Frigedank”. Drugie wydanie już podpisał! Według powszechnej opinii to jedno z najohydniejszych podżegających do nienawiści dziewiętnastowiecznych pism antysemickich. Oczywiście antysemityzm Wagnera podzielała jego żona Cosima, później również ich syn Zygfryd i jego żona Winifred. Można się w tej sytuacji pokusić o stwierdzenie, że antysemityzm był na „Zielonym wzgórzu” obecny od samego jego początku i trwał do chwili kiedy Niemcy przegrały wojnę.
Oczywiście takie poglądy miały przełożenie na obecność w Bayreuth artystów żydowskiego pochodzenia. Ale mimo tego w kilkudziesięciu przypadkach uczyniono wyjątki zapraszając ich do występów na festiwalu, w myśl wyznawanej przez Zygfryda maksymy „Hier gilt’s der Kunst” („Tutaj rządzi sztuka’”).
Wykorzystano to ostatnimi laty organizując w 2012 roku wystawę – Verstummte Stimmen – Die Bayreuther Festspiele und die „Juden” 1876 bis 1945 (Zamilkłe głosy – Festiwal w Baureuth i Żydzi w latach 1876-1945). Wystawa jest bez wątpienia jedną z form rozliczenia się klanu Wagnerów z wojenną przeszłością mającą zarazem udowodnić, że ten antysemityzm rodziny Wagnerów nie był tak radykalny jak się powszechnie sądzi, a artyści żydowskiego pochodzenia (śpiewacy, muzycy i dyrygenci) jednak pojawiali się podczas festiwali. Najpierw w 2012 roku zorganizowano tę wystawę w Sali Ratusza w Bayreuth oraz na terenie festiwalu.
Rok później, z okazji setnej rocznicy urodzin Wagnera, zorganizowano wystawę ponownie jako stałą ekspozycję plenerową. Zlokalizowano ją w bezpośrednim sąsiedztwie Festspielhausu w tej części parku, w której stoi pomnik Ryszarda Wagnera. To właśnie w tym miejscu rozlega się ów tytułowy chichot historii; pomnik Wagnera, który kamienną twarzą spogląda na otaczające zewsząd plansze z notami biograficznymi żydowskich artystów, którymi pogardzał i którym odmawiał jakichkolwiek zdolności artystycznych.
A jednak ich obecność na „Zielonym wzgórzu” okazywała się wielokroć niezbędna dla realizacji wagnerowskich dzieł. Zapraszała ich nie tylko Cosima Wagner, ale również jedyny syn Wagnera Zygfryd i jego żona Winifred. Przyznam się Państwu, że podczas dwukrotnego zwiedzania tej cieszącej się dużym zainteresowaniem festiwalowej publiczności wystawy (w 2013 i 2016 roku) długo nie mogłem się otrząsnąć z przygnębienia jakie ona wywołuje.
Bodaj najbardziej zapada w pamięć przerażający fakt, że większość z tych artystów będąc w pełni sił twórczych dokonała żywota w komorach gazowych obozów koncentracyjnych Trzeciej Rzeszy. Oświęcim, Majdanek, Bełżec, Sobibór, to najczęściej powtarzające się miejsca ich kaźni. Wymienię tylko kilku z nich: niemiecki baryton Richard Breitenfeld – zamordowany w Theresienstadt w 1942 roku. Niemieckie śpiewaczki Henriette Gottlieb – sopran, zmarła w łódzkim getcie w 1942 roku; Ottilie Metzger-Lattermann – alt, zmarła w Oświęcimiu.
Muzycy: Hugo Löewenthal – skrzypek, zabity w Majdanku; czy wiedeńczyk Lucian Horwitz – wiolonczelista, zamordowany w Oświęcimiu, albo Holender Louis Schuyer – wiolonczelista, który zginął w Sobiborze. Można spokojnie stwierdzić, że ci którzy ich najpierw podziwiali i oklaskiwali, zgotowali im później ten okrutny los!
Oczywiście nie mogło na tej wystawie zabraknąć polskich artystów. Nie ma ich wielu, ale liczy się fakt, że byli. Rzeszowianin Hermann Horner – baryton, który wystąpił w partii Titurela w Parsifalu w 1928 roku, zginął w komorze gazowej obozu zagłady w Bełżcu ok. 1943 roku. Urodzona w Zaskaczewie Bella Alten – sopran, występująca w Walkirii i Parsifalu w latach 1908 i 1909 uniknęła okrutnego losu pobytu i śmierci w obozie koncentracyjnym, zmarła w Londynie w 1962 roku. Podobnie było w przypadku pochodzącego z Krakowa znanego dyrygenta Włodzimierza Ormickiego, który w 1928 roku był w Bayreuth korepetytorem i asystentem dyrygenta, zmarł w 1974 roku w Bydgoszczy.
Adam Czopek