Spektakl Teatru Telewizji, w którym Teatr Wierszalin ukazuje Mickiewiczowskie Dziady to kolejny sukces grupy z Supraśla traktującej sztukę jako misterium. Na pierwszy rzut oka (i ucha) w odcinku Noc pierwsza wybija się natchniona kreacja aktorska Rafała Gąsowskiego w roli Gustawa przeżywającego solennie porażkę miłosną w iście romantycznym stylu. Świadkiem rozpaczy odrzuconego kochanka jest bezradny ksiądz, a raczej kapłan prawosławny – Dariusz Matys. IV Cześć Dziadów prócz rewelacyjnych popisów scenicznych i klimatycznej scenografii Mateusza Kasprzaka oraz responsoriów głównie żeńskiego zespołu wypełniona jest zgodnie ze stylistyką tej podlaskiej trupy teatralnej starannie dobraną muzyką i śpiewem.
Wszystko doskonale pasuje do kulturowej specyfiki polsko-białoruskiego pogranicza, na którym zagnieździły się może jeszcze szczątki dawnych pogańskich obrzędów obrosłe chrześcijaństwem wschodnim w bardzo pospolitym, prowincjonalnym wydaniu. To skutkuje np. wykorzystanym instrumentarium, bo mamy tutaj zarówno historyczną lirę, jak i tradycyjne ludowe cymbały, ale także współczesny akordeon – niewielką harmoszkę. Można przypuszczać, że tutaj wykonawcą był znany lirnik i akordeonista Jacek Hałas, który odpowiadał za całokształt oprawy muzycznej spektaklu.
Trudno byłoby wybrać do Dziadów lepszego specjalistę od tego muzyka z dyplomem Akademii Sztuk Pięknych, który od wielu lat poszukuje w terenie śladów dawnej pieśni dziadowskiej. Ale to nie wszystko, bo muzyka w przedstawieniu ma też swoją ważną część wokalną. Śpiewa Gustaw, śpiewa kapłan. Swoistym bonusem chóralnym jest przetworzenie fragmentów tekstu Mickiewicza w cerkiewną litanię, w której basowe introdukcje popa powtarza grupa żeńska. Później pojawia się jeszcze oryginalny tekst prawosławnej liturgii w języku starocekiewno-słowiańskim przedzielający kolejne paroksyzmy emocji Gustawa.
Zaś gdy bohater Dziadów wypowie słynną charakterystykę rodu żeńskiego, za którą dzisiejsze feministki dałyby popalić autorowi Pana Tadeusza: Kobieto! puchu marny! ty wietrzna istoto! Postaci twojej zazdroszczą anieli, A duszę gorszą masz, gorszą niżeli!... zmienia się tło muzyczne na chrześcijańsko-zachodnie, konkretnie na opracowanie Arii na strunie G Jana Sebastiana Bacha w transkrypcji organowej z udziałem chóru. Wtedy też na wizji pojawia się reżyser całego przedsięwzięcia – tu w roli Guślarza Piotr Tomaszuk, założyciel Teatru Wierszalin. Patrząc z dzisiejszej perspektywy można podziwiać ile wspaniałej poezji wytoczył Mickiewicz z dosyć banalnego kosza, jakiego doznał od Maryli Wereszczakówny. A dalej, jak wspaniale i kreatywnie poprowadził inscenizację Piotr Tomaszuk ze swym zespołem z Supraśla.
Joanna Tumiłowicz