Przegląd nowości

Wielowarsztatowcy Witkacowcy

Opublikowano: wtorek, 27, październik 2020 22:20

Przedstawienie w formie czytania performatywnego na scenie Basenu Artystycznego Warszawskiej Opery Kameralnej nabiera pełnej gamy kolorów, choć część animacji wideo towarzyszących aktorom obecnym realnie zrealizowano w stylu dawnych czarno-białych komedii, albo nawet horrorów z okresu niemego.

 

Matka WOK 1

 

Dziś już nie robi większej różnicy akcja przebiegająca bezpośrednio przed publicznością, a potem przechodząca płynnie do formy ekranowej. Tym bardziej jest to na miejscu w sztuce Witkacego Matka, która nie musi się dziać „tu i teraz", ani też „tam i kiedyś". Może być zresztą w całości projekcją narkotycznych lub sennych urojeń.


Przedstawienie będące rocznicowym hołdem urodzinowym (to już 135 lat!) dla jednego z najbardziej oryginalnych artystów polskich przygotowane przez Jakuba Przebindowskiego pełne jest cytatów i odniesień do Wielkiego Stasia, nie mówiąc już o patronacie honorowym jedynego potomka rodziny, Macieja Witkiewicza, stryjecznego wnuka Witkacego, który ma za sobą karierę śpiewaczą (bas-baryton), ale też kroczenie śladami swego niebezpośredniego przodka.

 

Matka WOK 2

 

Maciej Witkiewicz niejednokrotnie pracował nad inscenizacją spektakli muzycznych, łącząc przy tym malarskie zdolności z wokalno-aktorskim przygotowaniem pokazując autorskie przedstawienia z prawie pełnym zapleczem teatralnym (kostiumy, rekwizyty, scenografia, oświetlenie, ruch sceniczny, reżyseria, własne programy i afisze itp.). Tym razem jednak za dzieło Witkaca wzięli się inni artyści, nie mniej od niego uzdolnieni w różnych dziedzinach.

 

Matka WOK 3

 

Jakub Przebindowski, realizujący się jako aktor, reżyser, dramaturg i muzyk – kompozytor muzyki pisanej dla teatru i jeszcze autor ładnych wierszyków dla dzieci, wpadł na genialny w swej prostocie pomysł, aby rolę tytułowej matki, czyli Janiny Węgorzewskiej powierzyć Alicji Węgorzewskiej, śpiewaczce, aktorce, producentce muzycznej, a przy tym świetnie sobie radzącej i rzutkiej dyrektorce Warszawskiej Opery Kameralnej, która ma pod swoją pieczą profesjonalnie przygotowany zespół i dwie dobrze wyposażone sceny. 


Węgorzewska chwyciła pomysł, jak świeże bułeczki, stworzyła krwistą rolę Witkacowskiej Matki niezapoznanego geniusza i chociaż przedstawienie miało być czytane wyuczyła się długiej roli na pamięć, co wcale nie znaczy, że nie umie czytać, bowiem jest przy tym doktorem habilitowanym sztuki muzycznej.  Do roli genialnego syna (w domyśle interdyscyplinarnego jak sam Witkacy kompozytora, autora i malarza) Leona Węgorzewskiego zaangażowano Rafała Zawieruchę, wybranego do roli Romana Polańskiego przez samego Quentina Tarantino. Interdyscyplinalistów i wielowarsztatowców jest w tym przedstawieniu niemal tuzin.

 

Matka WOK 4

 

Scenografię przygotował Witold Stefaniak, zajmujący się również aranżacją wnętrz i projektowaniem mebli dla światowych firm, zaś kostiumy są dziełem Justyny Petelickiej, która wcześniej studiowała ekonomię i dziennikarstwo, a dziś ma własną markę odzieżową JAP, w której ubrania są wykańczane i ozdabiane ręcznie według własnego pomysłu autorki.


Animacje i wstawki wideo wykonał Hektor Werios, artysta fotografik, operator filmowy i telewizyjny a także rysownik. Wreszcie na fortepianie zaprodukował się Hadrian Tabęcki, kompozytor, pianista i aranżer, specjalista od tanga argentyńskiego. Wielowarsztatowcy są też bezpośrednimi wykonawcami Matki– kochankę Leona Węgorzewskiego gra Martyna Kliszewska – malarka, graficzka i aktorka, Siostrę Janiny Węgorzewskiej wykreowała znakomita wokalistka jazzowa Kayah, również autorka tekstów i właścicielka firmy fonograficznej Kayax. Mamy w obsadzie inne pieśniarki i aktorki Natalię Sikorę i Krystynę Tkacz, mamy znanych doskonale ze sceny kabaretowej Marka Siudyma i Bogdana Kalusa, wreszcie w scenach wideo pokazuje się także tancerz i kucharz Rafał Maserak. W takim interdyscyplinarnym towarzystwie duch Stanisława Ignacego Witkiewicza mógłby się niezawodnie pojawić.

 

Matka WOK 6

 

Z pewnością czuli to zgromadzeni na widowni zasłaniający usta i nosy. Spektakl Matki możnaby uznać za wzór wydarzeń honorujących pamięć postaci tak wybitnych i nietuzinkowych jak Witkacy, choćby dla pojawiających się cyklicznie Er Schaeffera, przypominających o całkiem współczesnym mistrzu sceny, estrady koncertowej i galerii sztuki, autorze encyklopedii muzycznych i podręczników kompozycji Bogusławie Schaefferze. Wszystkie te interdyscyplinarne aspekty przywołuję nie tyle z recenzenckiego obowiązku, ale i z niezachwianego przekonania, iż kultura tworzona przez wielowarsztatowców jest swoistym fenomenem. Jako nieco dziwny okaz, mający za sobą lata pracy w zawodzie matematyka, muzyka i plastyka, potwierdzonego ostatnio doktoratem sztuki na warszawskiej ASP, czuję pewne powinowactwo z takimi postaciami, czego dowodem był referat wygłoszony przeze mnie na Uniwersytecie im. Marii Curie-Skłodowskiej w Lublinie. Tytuł: Ile diabłów mieści się na końcu szpilki, czyli interdyscyplinarność wśród artystów, zawierał liczne przykłady wychodzenia poza ścisłą specjalizację. Wspominałam tam więc o muzykach Bogusławie Schaefferze, Wiesławie Ochmanie, Zdzisławie Donat czy Jadwidze Rappe, o malarzach Leonie Chwistku, Władysławie Strzemińskim, Wojciechu Cieśniewskim, Ryszardzie i Arturze Winiarskim, Stanisławie Baji. W tej grupie nie mogła zabraknąć oczywiście pisarza, dramaturga, malarza, filozofa, autora m.in. 622 upadków Bunga Matki – Witkacego.

                                                                                Joanna Tumiłowicz