Przegląd nowości

Ewa Vesin – w tym zawodzie nie ma żelaznych reguł

Opublikowano: środa, 07, październik 2020 18:36


Rozmowa z  Ewą  Vesin, wybitną solistką operową, pomysłodawczynią Konkursu wokalnego im. Antoniny Campi z Miklaszewiczów 

 

Porozmawiajmy  o Międzynarodowym Konkursie Wokalnym im. Antoniny Campi z Miklaszewiczów i powiązanymi z nim masterclassami. Konkurs kojarzy się jednak z Panią, bo osoba patronki wydarzenia pojawiła się jakby z otchłani wieków. 

 

Ewa Vesin,Masterclass 1

 

Nic dziwnego, to XVIII wiek. Nagrań wtedy nie było, a Lublin o swojej rodaczce zapomniał. Jestem też Lublinianką i czułam potrzebę przypomnienia artystki, która chyba jako pierwsza Polka weszła w światowy obieg sztuki operowej. Miała nie tylko talent, ale i szczęście. Jej mężem był Włoch, a sponsorował ją sam król Stanisław August Poniatowski. Poza tym wiemy o niej niewiele. Ponoć urodziła 17 dzieci. Pojawiła się m.in. z występami we Wrocławiu w tym samym czasie, gdy przybyła tu słynna Włoszka Angelica Catalani, o której pisze w pamiętnikach młody Chopin.


Aby ją lepiej poznać potrzebne byłyby solidne badania archiwalne, bo przecież musiały się ukazywać recenzje z jej występów, może są jakieś listy. Liczymy na to, że Antonina Campi stanie się tematem jakiejś pracy doktorskiej. Wspólnie z dyrektorem Konkursu Mateuszem Wiśniewskim zorganizowaliśmy już sesję naukową na jej temat, a cykliczne wydarzenia w Lublinie, którym Campi patronuje, też są dobrą promocją. 

 

Ewa Vesin,Masterclass 2

 

Ważne, że masterclass udało się zorganizować nawet w czasie ciągle nas straszącej pandemii.

 

To była konieczność, bo wszystko było przygotowane i otrzymaliśmy  dotację z Ministerstwa Kultury. Oczywiście wniosek o wsparcie finansowe pisaliśmy z dyrektorem konkursu Mateuszem Wiśniewskim dużo wcześniej, musieliśmy zabezpieczyć także tzw. wkład własny. Bardzo przychylna projektowi była też dyrekcja lubelskiego Centrum Spotkania Kultur. Lockdown zmusił nas do przesunięcia masterclass na początek września, kiedy zaczyna się rok szkolny.

 

 

Ewa Vesin,Masterclass 3

 

Na szczęście nie musieliśmy odwoływać tego przedsięwzięcia. Pojawiło się takie światełko w tunelu. Ogromna wdzięczność należy się lubelskiej Szkole Muzycznej I i II stopnia im. Tadeusza Szeligowskiego, bo zapewniła nam sale do przeprowadzenia kursu masterclass. Nasza współpraca z tą szkołą jest obopólnie korzystna, bo w zajęciach z wybitnymi artystami – w tym roku byli to Mariusz Kwiecień, Katarzyna Trylnik i ja – biorą także udział uczniowie – wokaliści z tej placówki.


A więc masterclass odbył się z sukcesem i z zachowaniem wszelkich reguł bezpieczeństwa, jako impreza towarzysząca wypełniająca czas pomiędzy kolejnymi edycjami Międzynarodowego Konkursu Wokalnego. Wpłynęło ponad 70 zgłoszeń kandydatów, wybraliśmy 15 osób, a dodatkowo 6 miejsc zarezerwowaliśmy dla uczniów szkoły im. Szeligowskiego. Tak się składa, że w Lublinie uczy śpiewu 6 profesorów i każdy z nich mógł wytypować adepta ze swojej klasy. Masterclass także był międzynarodowy, choć kursanci z Londynu i Holandii nie zdołali dojechać, byli przedstawiciele Chin i Ukrainy. 

 

Ważne, że zajęcia z mistrzami odbywały się indywidualnie i na żywo, a nie on-line.

 

Oczywiście. W śpiewie głównym źródłem artyzmu jest głos ludzki, jego alikwoty, barwa i technika posługiwania się nim. Dokonywanie korekty takiego instrumentu za pośrednictwem łączy elektronicznych jest o wiele mniej sprawnie. Nawet, gdyby pedagog posiadał własne, profesjonalne studio dźwiękowe, nie jest w stanie wszystkiego wysłyszeć i poprawnie zareagować. 

 

Ewa Vesin,Masterclass 4

 

Czy wszyscy laureaci konkursu mają zapewnione kariery sceniczne?

 

Wielu to się udaje, ale w tym zawodzie nie ma żelaznych reguł. Rzeczywistość bywa czasami dosyć brutalna. Prócz dobrego materiału głosowego potrzebna jest inteligencja wokalna i wiele innych czynników tworzących artystę. Życie i scena weryfikują starania młodych, jest duża konkurencja, a osiągnąć wysoki poziom jest trudno. Mimo to młodzież  garnie się do tego zawodu i to bez gwarancji, że będzie go uprawiać. Co gorsze, dziś na akademiach muzycznych są dwa etapy, jakby podwójna weryfikacja – licencjat po 3 latach i dalej studia magisterskie. Więc jeśli kandydat nie rokuje dobrze jest okazja by po egzaminie licencjackim bardzo grzecznie podziękować za włożony trud i zaapelować, by młody człowiek nie marnował kolejnych lat. Muzykę można kochać i uprawiać na różne sposoby. 

 

Życzę dalszych sukcesów wokalnych, menadżerskich i pedagogicznych. Czekamy teraz z utęsknieniem na kolejne talenty, które objawią się podczas następnej edycji Konkursu Antoniny Campi w 2021 roku. Dziękuję za rozmowę

                                                                         

                                                                        Rozmawiała Joanna Tumiłowicz