GaleriaT. Shebanova gra - Pory roku Czajkowskiego
Wydarzenia |
Szukaj w Maestro |
||
|
|
||
Przegląd nowościVivaldi z duszeniem i Glenn Miller z oszustwami
Strona 2 z 2
Czas (pozasceniczny) płynie, a my sobie posłuchajmy czegoś. Dlaczego Koncerty skrzypcowe Antonia Vivaldiego Pory roku miały wspomagać komedię o niepohamowanej zazdrości apodyktycznego szefa zespołu projektującego jakieś osiedle? Ambicje bohatera o imieniu Bernard, w którego wcielił się wspomniany już Wojciech Malajkat, posuwały go nawet do zabójstwa przez uduszenie, na szczęście nieudane. Sztuka kończy się dla równowagi duszeniem za pomocą krawata samego Bernarda przez jego przyjaciela (co to za przyjaźń) o imieniu Adrien. Nie sądzę, by Vivaldi – pamiętajmy, że był to ksiądz katolicki – mógł być zachwycony takim spożytkowaniem jego twórczości. A dodatkowo kłopot polegał na tym, że dawna muzyka włoska miała ilustrować współczesną sztukę francuską Fabrice Roger-Lacana i choć nie było spójności miejsca, ani czasu to przytoczona muzyka nieźle budowała nastrój dramatycznych fragmentów przedstawienia.
Nieco lepiej ma się sprawa z muzyką do spektaklu Oszuści, która wyszła spod pióra Amerykanina Michaela Jacobsa. Tutaj zastosowano jako przerywnik łagodną, taneczną muzykę zespołu Glenna Millera. Do komedii o życiu w małżeństwie, gdzie bywają i letnie burze i zimowe „ciche dnie” fragmenty Vivaldiego bardziej by się nadawały, ale orkiestra Glenna Millera tworzyła z kolei bardziej współczesną atmosferę. Co więcej, do postaci świetnego puzonisty, aranżera i kompozytora można by przypisać także chęć oszustwa swoich wielbicieli. Miller, który wstąpił do armii i ze swoim zespołem grał dla amerykańskich żołnierzy podczas II wojny światowej zeszedł z tego świata w niewyjaśnionych okolicznościach. Sądzono, że kiedy w 1944 roku leciał małym samolotem nad kanałem La Manche maszynę strąciły niemieckie bombowce. Dopiero wiele lat później brat muzyka wyjawił, iż Glenn zmarł na raka płuc, ale wolał by do publicznej wiadomości dostała się informacja, że zginął jak bohater. W istocie na wielu zdjęciach widzimy Millera z zapalonym papierosem, coś jak znana reklama Marlboro z kowbojem, który także zakończył życie wskutek złośliwego nowotworu. Bohaterowie wspomnianej sztuki oszukują na potęgę swoich współmałżonków, kłamią ile wlezie, co w rezultacie stwarza wiele komicznych spięć. Traktujemy jednak te wykroczenia z humorem i dosyć pobłażliwie, bo inaczej zamiast zabawy powstałaby rodzinna tragedia. A tego przecież nie oczekujemy od autora, który nie jest Szekspirem zwłaszcza w czasach, w których uśmiech jest niemal na wagę złota. Joanna Tumiłowicz |
|||
Maestro jest tytułem jakim honoruje się najwybitniejszych muzyków wirtuozów dyrygentów śpiewaków i nauczycieli. Właśnie im oraz podążającym za ich przykładem artystom poświęcona jest ta strona |
|||
2006 Copyright © Wiesław Sornat (R) All rights reserved MULTART |