Przegląd nowości

Klasy z klasą

Opublikowano: niedziela, 27, wrzesień 2020 07:33

Czemu Aptekarz Haydna, z włoska Lo Speciale, nie należy do stałego repertuaru operowego? Chyba nie jest zbyt trudny wokalnie, ale może trąci myszką? Może Mozartowskie arcydzieła skutecznie go wyparły? Wydaje się jednak, że Aptekarz mógłby z powodzeniem konkurować pod względem scenicznym zarówno z Cyrulikiem sewilskim albo Cosi fan tutte, czyli operami, które wykorzystują podobne schematy fabularne, gdzie osią jest próba skłonienia białogłowy do małżeństwa, a w użyciu są rozmaite przebieranki i kłamstewka.

 

Aptekarz 1

 

Chyba jednak rzekoma słabość Aptekarza polega na tym, iż nie ma tutaj właściwie wpadających w ucho melodii i arii, które śpiewałaby XVIII-wieczna ulica. Oczywiście ulica XXI-wieczna w ogóle nie śpiewa i domniemane niedostatki Aptekarza nie mają już żadnego znaczenia. W operze na każdym kroku czuć rękę prawdziwego mistrza. Już w Uwerturze Maestro Michał Kocimski pokazał, że muzyka Haydna ma sens, jest wartka, świetnie rozwijają się tematy i buduje napięcia. 

 

Aptekarz 2

 

Aptekarz w Teatrze Wielkim w Łodzi ma jeszcze tę zaletę, że został wystawiony z pomysłem i z humorem raczej współczesnym – bo tytułowa apteka mieści się w małym samochodzie Fiat 500 i wokół tego autka rozgrywa się cała kameralna intryga dodatkowo wzbogacona o kilkanaście równolegle prowadzonych akcji mających na celu odwrócenie uwagi od muzyki i śpiewu. 


Cały wysiłek tego scenicznego zabiegu spada na czwórkę młodych artystów wywodzących się z Akademii Muzycznej w Łodzi im. Grażyny i Kiejstuta Bacewiczów. Oni muszą jednocześnie i dobrze śpiewać trudne partie i odwracać uwagę, od tego że wykonują klasyczną muzykę. Tak im nakazała autorka inscenizacji i dekoracji (Fiat 500 został poważnie przerobiony) a zarazem reżyserka Eva Buchmann.

 

Aptekarz 3

 

Jej zawdzięczamy, a także autorce kostiumów Jorine van Beek, że przeniesienie do czasów prawie współczesnych starej komedii dell arte autorstwa Carla Goldoniego, nie odbiło się na spójności dzieła, wręcz przeciwnie, dodało mu wielu dodatkowych rumieńców.

 

Aptekarz 4

 

Wróćmy jednak do wykonawców, którzy, choć występują pod własnymi nazwiskami, mają dopisane także nazwiska profesorów śpiewu, którzy ich kształcili i przygotowywali do tego trudnego sprawdzaniu na scenie. Miałam przyjemność wysłuchać obsady z dnia 23 września i mam pojęcie o poziomie kształcenia wokalistów w Łodzi. Chyba najmniej uwag miałabym do Bartosza Szulca, który już nie jest studentem lecz absolwentem, występował gościnnie, ale także został przypisany do klasy Piotra Micińskiego. 


Pod względem głosowym, a jest to bas buffo, przypomina swojego profesora, nie walczy z głosem, wszystko u niego jest poukładane, brzmi swobodnie, choć nie ma żadnych efektownych arii. To czego w operze nie otrzymał od kompozytora wynagrodziła mu reżyserka przyklejając wąsiki a la Salvatore Dali, co miało pewnie oznaczać wiek stateczny i co już samo w sobie jest śmieszne.

 

Aptekarz 5

 

Na drugim miejscu pod względem perfekcjonizmu wokalnego wymienić trzeba Weronikę Leśniewską, odtwórczynię roli spodenkowej Volpino. Jest to sprytny zalotnik ubiegający się na przekór losowi o rękę pięknej Griletty. Wprawdzie przegrywa w staraniach, ale dostarcza mnóstwo śmiechu. Ma również wdzięczne pole do muzycznego, mezzosopranowego popisu.

 

Aptekarz 6

 

Weronika z klasy Urszuli Kryger wystawia znakomite świadectwo swojej profesorce, a profesorka po spektaklu podziękowała jej wręczając kwiatek na scenie. Przy Annie Durniat, odtwórczyni roli głównej i jedynej amantki wpisane są aż dwie profesorki – Urszula Kryger oraz Patrycja Krzeszowska-Kubit. Ogólnie wdzięczna rola sopranowa została wykonana bardzo dobrze, choć niektórym wysokim tonom brakowało lekkości. Trzeba jednak pamiętać, że aby zagrać przekonująco zakochaną dziewczynę trzeba się porządnie napracować i wcale lekko nie jest. 


Wreszcie  przygotowano miejsce dla tenora, trudne, bo rola popisowa wokalnie, i Haydn nie dał żadnej taryfy ulgowej, a reżyserka też kazała czołowej postaci – pomocnika aptekarskiego – wykonywać najwięcej skomplikowanych akcji scenicznych, aktorskich czy pantomimicznych. Kompozytor umieścił w partii amanta Mengone różne dźwiękonaślodowcze efekty, np. symulację problemów w układzie trawiennym czy bardziej banalne westchnienia przy zbliżeniach z ukochaną.

 

Aptekarz 7

 

A trzeba powiedzieć, że jeszcze były popisy żonglerskie, kiedy Mengone rzucał swemu konkurentowi Volpino zestaw ośmiu leków w puszkach i konkurent wszystko bezbłędnie schwytał, nie dopuścił do żadnej skuchy. Ciekawe ile czasu scena podawania leków była ćwiczona. Tenor Paweł Żak jest z klasy doświadczonego tenora Krzysztofa Bednarka, więc można mieć nadzieję, że jeszcze się rozwinie, okrzepnie a może nawet prześcignie mistrza.

 

Aptekarz 8

 

Czy Aptekarz Haydna, który ma dwie obsady wykonawcze – tu pojawia się jeszcze klasa Bernadetty Grabias – wejdzie do stałego repertuaru Teatru Wielkiego w Łodzi? Tego nie wiemy. Szkoda by było tej ogromnej pracy, gdyby miało się skończyć na kilku przedstawieniach. A mały Fiacik „pięćsetka” pewnie bez problemu może wjechać także na inne, dużo mniejsze sceny. Życzymy realizatorom tego przedstawienia, aby zabawiali publiczność jak Polska długa i szeroka.

                                                                     Joanna Tumiłowicz