Przegląd nowości

Festiwal Henryka Wieniawskiego w Szczawnie Zdroju i inne festiwale warte uczestnictwa

Opublikowano: sobota, 26, wrzesień 2020 09:33

W ubiegłym roku byłem na Festiwalu Henryka Wieniawskiego po raz pierwszy. Zachwyciła mnie atmosfera i poziom artystyczny. Atmosferę tworzą ludzie i miejsce. Miejsce jest po prostu piękne. Uzdrowisko, o którym pierwsza wzmianka w Księdze Henrykowskiej pochodzi z 1221 roku, a więc niedługo minie od tego czasu 800 lat, zawdzięcza swój zasadniczy kształt oczywiście czasom przynależności Śląska do Prus, czego nie ma co ukrywać, bo to uczciwe, a ponadto i tak się wyda przy pierwszym spotkaniu.

 

Wieniawski 1

 

Ale to cud, że te ziemie udało się po 1945 roku scalić z Polską, do której poprzednio należały w XIV wieku. Gospodarze dbają o miasto, które jest wypieszczone. To zasługa burmistrza, pana Marka Fedoruka i jego współpracowników. Burmistrz dba też o Festiwal Henryka Wieniawskiego, który stał się jedną z najważniejszych wizytówek miasta. Jest obecny na wszystkich koncertach. 

 

Wieniawski 2

 

Zapowiadałem na Festiwalu koncerty w ubiegłym roku i teraz znowu. Nie wypada pisać recenzji z imprezy, której jest się uczestnikiem. Ale można opisać wrażenia, co niniejszym czynię. Dyrektorem Festiwalu jest od paru lat Maciej Kieres. Poznaliśmy się na Festiwalu Moniuszkowskim w Kudowie Zdroju w latach 90-tych ubiegłego wieku, kiedy jako dwudziestoparolatek asystował przy programach TV za czasów legendarnej Marii Fołtyn.

 


 

Nauczył się wiele od Niej, potem od Sławomira Pietrasa. Wie, co jest dobre i wie, jakich błędów nie popełniać. Jego Festiwal w Szczawnie ma tylko cztery główne wydarzenia. Ale są to wydarzenia artystyczne na najwyższym światowym poziomie.

 

Wieniawski 3

 

I tak trzeba. Nie będę się znęcać nad nikim, ale znam Festiwal niegdyś wielki, który mizerny dyrektor o poziomie intelektualnym żydowskiego kupca bławatnego (to taka metafora, nic nie mam przeciwko Żydom) zamienił na drobne, zarabiając przy tym mnóstwo kasy. Ja z tego festiwalu w ubiegłym roku wycofałem się, zdecydowanie wyrażając swoją opinię, pomimo że jest bliski mojemu sercu z uwagi na Marię Fołtyn. Wracając do Festiwalu Wieniawskiego. Od czasu ostatniego Międzynarodowego Konkursu im. Henryka Wieniawskiego w Poznaniu w 2016 roku Maciej Kieres zdołał zaprosić na występy wszystkich laureatów. Dobrze pomyślane? Genialnie! Do tego świetne orkiestry, dyrygenci na światowym poziomie.

 


 

I programy, które obok utworów Wieniawskiego obejmują największe arcydzieła koncertowe i symfoniczne. Na finałowym koncercie, który miałem zaszczyt zapowiadać w tym roku, była Uwertura „Coriolan”op. 62  Ludwiga van Beethovena, II Koncert skrzypcowy D-dur „Wojskowy” op. 21 Karola Lipińskiego (niezwykłe „odkrycie” mało znanego dzieła) i nie wymagająca komentarzy genialna V Symfonia e-moll op. 64 Piotra Czajkowskiego.

 

Wieniawski 4

 

Grał na skrzypcach rewelacyjnie Jakub Jakowicz. Potwierdziła swoją wspaniałą klasę Orkiestra Symfoniczna Filharmonii Śląskiej. Zaś 24-letni dyrygent z Ukrainy, Yaroslav Shemet to po prostu objawienie. Tej klasy, co Szczawno, znam jeszcze dwa festiwale. Obydwa w tym roku z powodu pandemii nie odbyły się.

 

Wieniawski 5

 

Pierwszy to Festiwal im. Adama Didura w Sanoku, kierowany przez natchnionego muzyką i do tego wspaniałego organizatora, Waldemara Szybiaka. Bywam tam od 1994 zawsze. Drugi to Festiwal im. Jana Kiepury w Krynicy-Zdroju. Rozsławił go Bogusław Kaczyński. Po jego odejściu nastąpił paroletni kryzys, ale w ubiegłym roku, czyli w 2019, dyrekcję objął profesor Akademii Muzycznej we Wrocławiu, Tadeusz Pszonka. I nastąpiło odrodzenie. Ubiegłoroczny festiwal był na światowym poziomie. Waldemar Szybiak, Tadeusz Pszonka i Maciej Kieres. Te nazwiska warto pamiętać, bo już zapisały się w historii polskich festiwali muzycznych.

                                                                      Piotr Nędzyński