Przegląd nowości

Brawo Festiwal

Opublikowano: środa, 09, wrzesień 2020 18:31

Ewenement w skali europejskiej, bo kiedy artyści musieli zamilknąć, nie mogli zbyt daleko wyjeżdżać i kazano im trzymać dystans od ludzi, tu w Warszawie odbył się regularny festiwal – 16. Międzynarodowy – Chopin i Jego Europa. Tym razem zgodnie z kalendarzem nawiązujący do 250-lecia Beethovena, z dużą ilością muzyki tego geniusza, nie zapominając jednak o Chopinie i Moniuszce (to taki „mniejszy" Chopin). Odbył się festiwal tradycyjnie wypasiony z długą listą renomowanych artystów, którzy ucieszeni, że ich zapraszają mimo pandemii, stawiają przed publicznością i płacą, ściągnęli do muzycznej stolicy Europy, jaką Warszawa stała się w te sierpniowe dni.

 

Christoph Pregardien 2

 

Wszystko odbywało się zgodnie z epidemicznymi przepisami, koncerty w „rozrzedzonych” salach,  bez przerw, co mogło być uciążliwe dla słuchaczy, ale przede wszystkim dla artystów, którym właściwie nie dano szansy na odrobinę wypoczynku między utworami. Jednym z ostatnich był tu znany już dobrze w Polsce Christoph Prégardien, tenor liryczny, który brzmi teraz trochę jak baryton, ma mocne, ciemne doły i nie specjalnie bohaterskie góry. Jeden z obserwatorów uznał, że Prégardien się kończy, tym bardziej, że zaśpiewał ostatnie pieśni Schuberta z cyklu Łabędzi Śpiew (ale tego łabędzia to mu dopisali inni) i jeszcze na bis wykonał zupełnie ostatnią z „łabędzich pieśni" – też związaną z ptakami – Poczta głębia. Mało tego, Prégardien zaśpiewał jakby nigdy nic ten sam cykl Beethovena co wcześniej baryton Goerne – Do dalekiej ukochanej. Komu wyszło lepiej? Są różne zdania. Jedni mówią, że wygrał Goerne, który bardzo żywo gestykulował, inni, że Pregardien, który bardziej się wczuwał. Uznajmy, że wyszedł remis. Do porównania mogła również służyć zaplanowana na początek recitalu pieśń Adelaida, ale tu artyści zrejterowali – ze względów pozamuzycznych. Gdy ogłoszono tę wiadomość poprzez salę przeszedł zduszony jęk zawodu. Żyć bez Adelaidy  jest istotnie trudno.


Piszę – artyści, bo oczywiście śpiewak wystąpił z towarzyszeniem pianisty Juliusa Drake, który również wziął sobie do serca obowiązek podziękowania organizatorom festiwalu i piękną angielszczyzną wyraził to słowami. Christoph Prégardien też podziękował po angielsku, publiczności, ale gdzież mu tam do Drake'a.

 

Christoph Pregardien 1

 

Co wynika z recitalu pieśni Beethovena i Schuberta? Że Beethoven jest może nieco lepszy muzycznie, choć bardziej „zacofany" gdy idzie o stosowanie kantyleny i innych zabiegów romantycznych. Schubert za to piękniej i pełniej opisuje zagadki miłości, bo wyzbył się klasycyzującej wstrzemięźliwości i zawoalowania. Jak kochamy, to trzeba o tym mówić otwarcie. Jeśli organizatorzy festiwalu z NIFC-u zrealizują z tego recitalu kolejną płytę Pregardiena, każdy będzie mógł posłuchać, bo to prawdziwa skarbnica przeżyć estetycznych. Dlatego warto jeszcze raz podziękować tym, którzy przyczynili się do sukcesu festiwalu.

                                                                Joanna Tumiłowicz