Uznaną i cenioną w świecie wykonawczynią wagnerowskich partii była Hanna Lisowska, której kreacje najczęściej mogli podziwiać niemieccy wielbiciele talentu Wagnera w Deutsche Staatsoper w Berlinie, Deutsche Oper am Rhein w Düsseldorfie oraz Operze Lipskiej. Jednak nie tylko, bo występowała też na scenach Lozanny i Madrytu (Ewa w Śpiewakach norymberskich), Las Palmas Tokio Paryż (Elżbieta lub Venus w Tannhäuserze), Moskwa, Rio de Janeiro, Sao Paulo (Senta w Holendrze tułaczu).
W kwietniu 1990 roku pojawiła się w MET. Pierwotnie zaproszono Hannę Lisowską do partii Gudruny w Zmierzchu bogów, jednak już w trakcie jej występów zaproponowano artystce objęcie partii Zyglindy w Walkirii, którą pierwotnie miała śpiewać Jessye Norman. Partię Izoldy zaśpiewała w Operze w Lipsku 29 stycznia 1989 roku podczas inauguracji gmachu po generalnym remoncie.
Powierzenie Hannie Lisowskiej tej partii w tym szczególnym spektaklu to dowód uznania przez dyrekcję tej sceny, która była świadkiem wielu jej wagnerowskich kreacji. Bywalcy Teatru Wielkiego w Warszawie mogli oklaskiwać artystkę jako Brunhildę w Walkirii i Kundry w Parsifalu oraz Sentę i Elżbietę. 30 czerwca 1987 roku w Pradze wzięła udział w telewizyjnym nagraniu Holendra tułacza.
Jadwiga Rappé, obdarzona przez naturę fantastycznie brzmiącym altem, powiedziała w jednym z wywiadów, że z partią Erdy w Pierścieniu Nibelunga (Złoto Renu i Siegfried) objedzie świat. I przyznać należy, dotrzymała danego sobie słowa dokładając po drodze partię III Norny w Zmierzchu bogów. Pierwszy raz zaśpiewała partię Erdy w 1986 roku w Berlinie Zachodnim. Później podziwiano ją w tych partiach w Deutsche Oper Berlin (również podczas tournée tego zespołu w Japonii i gościnnych występach w Waszyngtonie), w londyńskiej Covent Garden, Théâtre de la Monnaie w Brukseli, Wiener Staatsoper, Grand Théâtre w Genewie oraz na festiwalu w Orange.
Do Tokio kilka razy wracała na indywidualne zaproszenia, m.in. w listopadzie 1987. Dokonała też nagrania płytowego tej partii dla wytwórni EMI, pod batutą Bernarda Haitinka. Szkoda tylko, że polscy melomani nie mieli okazji podziwiania Jadwigi Rappé w tych partiach. Również Ewa Podleś w swojej bogatej karierze kilka razy zmierzyła się z partią Erdy i Pierwszej Norny w Pierścieniu Nibelunga. Erdą była na scenie Opery w Dallas (2001), Norną w Seattle (2005) oraz Gran Tearo del Liceu w Barcelonie (2013 i 2015).
Partie w operach i dramatach Wagnera przyniosły uznanie i popularność znakomitemu naszemu basowi Andrzejowi Saciukowi, który większość swojej kariery spędził na niemieckich scenach. W latach 1974-2009 był etatowym solistą Deutsche Oper am Rhein w Düsseldorfie. Co nie oznacza że w tym czasie nie mogliśmy podziwiać tego artysty na polskich scenach. Zawsze chętnie wracał do Teatru Wielkiego w Łodzi, z którym związane były początki jego kariery.
Wziął też udział w głośnej warszawskiej inscenizacji Pierścienia Nibelunga Augusta Everdinga w 1989 roku. Śpiewał z wielkim powodzeniem partie Fafnera w Zygfrydzie i Hagena w Zmierzchu bogów. Z równym powodzeniem śpiewał Króla Marka w Tristanie i Izoldzie w Teatro Carlo Felice w Genui (kwiecień 2010) oraz Króla Ptasznika w Lohengrinie.
W maju 2010 rolą Titurela w Parsifalu pożegnał się ze sceną Deutsche Oper am Rhein w Dusseldorfie oraz z niemiecką publicznością. Warto przy tej okazji dodać, że często w programach przy nazwisku – na jego życzenie – pojawiało się określenie „polski bas”. Podobnie jest w przypadku urodzonego w Polsce, ale wychowanego w Bostonie, Pawła Izdebskiego, basa, który pełne wykształcenie wokalne odebrał również w Stanach Zjednoczonych – Uniwersytet Massachusetts w Lowell, tytuł magistra sztuki w zakresie wykonawstwa głosu uzyskał w The New England Conservatory w Bostonie.
Latem 1987 roku uczęszczał do The Music Academy of the West w Santa Barbara w Kalifornii. W bogatym repertuarze artysty jest wiele partii w dziełach Ryszarda Wagnera śpiewanych od 1991 roku na wielu prestiżowych scenach Europy i Ameryki Północnej. Król Marek w Tristanie i Izoldzie, Daland w Holendrze tułaczu, Fasolt, Hunding i Hagen w Pierścieniu Nibelunga, Titurel w Parsifalu.
Napisano o nim, że „międzynarodową renomę zawdzięcza głosowi o pięknej barwie i rozpiętości sięgającej od najniższych dźwięków basu aż po baryton oraz efektownej prezencji scenicznej, ekspresyjnej grze aktorskiej i solidnej muzykalności. (…) „Ponadto posiada rzadką umiejętność uczynienia każdej roli niezapomnianym przeżyciem muzycznym.” Mieliśmy okazję podziwiania kilku jego wagnerowskich kreacji na naszych scenach. Hundinga w Walkirii śpiewał na scenie Teatru Wielkiego w Warszawie. Hala Stulecia, gdzie zespoły Opery Wrocławskiej wystawiły pełny cykl Pierścienia Nibelunga w reżyserii Hansa Petera Lehmanna dała artyście szansę pokazania się w roli Fasolta w Złocie Renu i Hagena w Zmierzchu Bogów.
W Teatrze Wielkim w Poznaniu oklaskiwano go jako Landgrafa w Tannhäuserze. Z niemieckimi scenami związana była przez lata kariera Wiery (Very) Baniewicz, która miała bogaty zestaw wagnerowskich bohaterek. Do jej koronnych partii należała Kundry w Parsifalu, śpiewała ją wielokrotnie w Hanowerze, Mannheim, Brunszwiku, a na koniec kariery w Teatrze Wielkim w Poznaniu, grudzień 1999.
Ponadto była Adrianem w Rienzim i Wellgundą w Złocie Renu, Brangeną w Tristanie i Izoldzie oraz Venus w Tannhäuserze. Początki kariery Bogusława Szynalskiego związane były z Operą w Meiningen, gdzie w czasie sześciu sezonów jakie spędził na tej scenie, zaśpiewał Paolo Orsiniego w Rienzim, Wolframa w Tannhäuserze, Wotana w Złocie Renu. Warto w tym miejscu przypomnieć, że ten artysta jest jedynym polskim śpiewakiem, który śpiewał partię Wotana w pełnej inscenizacji Pierścienia Nibelunga zrealizowanej w latach 2003-2006 przez Hansa Petera Lehmanna we wrocławskiej Hali Stulecia.
Jest jeszcze spora grupa artystów, którzy występowali na renomowanych scenach z jedną czy dwiema wagnerowskimi partiami. Są na tej liście, Barbara Zagórzanka, która w latach 1986-1989, partię Senty śpiewała w Narodnym Divadle w Pradze, Mikołaj Zalasiński jako Klingsor w Parsifalu w weneckim Teatro La Fenice (2005), a Włodzimierz Zalewski we wrześniu 1987 roku w Gelsenkirchen wystąpił w partii Kothnera w Śpiewakach norymberskich i w Teatrze Wielkim w Łodzi tytułowego Holendra tułacza w 1994 roku.
Ewa Wolak, artystka obdarzona jest głosem o niezwykłej, ciemnej barwie, rozległej skali, od 2007 roku współpracuje z Deutsche Oper w Berlinie, gdzie z powodzeniem występuje jako Erda oraz Waltrauta w Pierścieniu Nibelinga. W Badisches Staatstheater w Karlsruhe śpiewała partię Fricki w Złocie Renu i Walkrii. Marek Wojciechowski w październiku 1989 w Wuppertalu śpiewał z powodzeniem partię Króla Marka w Tristanie i Izoldzie.
Również na tej scenie tyle, że blisko piętnaście lat wcześniej – marzec 1975 roku, partię Zyglindy w Walkirii śpiewała Bożena Kinasz-Mikołajczak, która po premierze w liście do syna napisała; (…) wspomnij czasem w życiu jak ciężko pracowałam nad partią Zyglindy. Ile nerwów straciłam, ile zdrowia – ale jak miło kiedy zwycięstwo nad samym sobą człowiek odniesie – gdy pokona słabości. A teraz ta partia jest jedną z najbardziej ulubionych przeze mnie ról.
I tak dotarliśmy do Wagnerowskiej Mekki, czyli na festiwalowe wzgórze w Bayreuth, gdzie od 1876 roku stoi gmach Festspielhausu, w którym wystawiane są wyłącznie dzieła Ryszarda Wagnera. Jedynym dziełem nie Wagnera jakie jest na tej scenie wykonywane to IX Symfonia d-moll Ludwiga van Beethowena. Jak pisałem we wstępie jest to miejsce gdzie stosunkowo rzadko zapraszani bywają polscy śpiewacy mimo, że byli - i są - cenionymi wykonawcami wagnerowskich partii.
Po drugiej wojnie światowej przez wiele lat nasi śpiewacy nie pojawiali się na tej prestiżowej scenie. Dopiero w latach osiemdziesiątych (1986-1987) w festiwalowym chórze znalazły się dwie Polki: Jagna Sokorska (córka Bogny, solistka Opery w Gelsenkirchen) i gdańszczanka Alina Wodnicka, związana z wiedeńskimi scenami. Wodnicka wróciła do Bayreuth w latach 1992 i 1993, by zaśpiewać niewielkie partie: jednego z trzech chłopców, pojawiła się też w grupie dziewcząt-kwiatów w Parsifalu.
Na przełomie stulecia w festiwalowym chórze (jednym z najbardziej prestiżowych na świecie) pojawili się: Tadeusz Słowiak, Roman Dubienski, Dariusz Bator i Jarosław Rogaczewski. Wszyscy są solistami niemieckich scen: Kassel (Bator), Mainz (Dubienski), Hanower (Słowiak), Frankfurt nad Menem (Rogaczewski). Nie lepiej wygląda sprawa z muzykami w słynnej festiwalowej orkiestrze do której równie trudno się dostać. Przez kilkanaście lat (1985-2003) wysoko cenionym koncertmistrzem pierwszych skrzypiec był Edward Zienkowski, profesor klasy skrzypiec w Hochschule für Musik w Wiedniu.
Obok niego zasiadał w grupie skrzypiec Janusz Zis, wychowanek prof. Stefana Hermana z Gdańska, grający na co dzień w orkiestrze Opery w Hamburgu. Dopiero w 2016 roku pojawiło się na festiwalowej scenie dwóch polskich śpiewaków i to od razu w głównych partiach. Tenor Piotr Beczała jako tytułowy bohater w najnowszej inscenizacji Lohengrina oraz bas baryton Tomasz Konieczny w roli Telramunda w tym samym przedstawieniu.
Obaj panowie wystąpili w przedstawieniu inauguracyjnym Festiwalu Wagnerowskiego w 2018 roku. Występ polskich śpiewaków festiwalowi krytycy ocenili w kategorii ważkiego wydarzenia. Partia Lohengrina jest dla Piotra Beczały – jak na razie – pierwszą i jedyną wagnerowską rolą. Pierwszy raz zaśpiewał ją z powodzeniem w Semperoper w 2016 roku pod batutą Christiana Thielemanna. Jeszcze przed pojawieniem się w Bayreuth zaśpiewał partię Lohengrina w Opernhaus w Zurychu. Później oklaskiwano go w tej roli w Wiedniu i Berlinie. Dla Tomasza Koniecznego partia Telramunda była jedną z wielu wagnerowskich partii jakie ma już repertuarze.
A przyznać należy, że uzbierał imponujący zestaw wagnerowskich bohaterów: Wotan, Wędrowiec, Alberyk i Gunther w Pierścieniu Nibelunga, Amfortas w Parsifalu, Kurwenal w Tristanie i Izoldzie, Daland w Holendrze tułaczu. Najczęściej występuje w partii Wotana i Alberyka, oklaskiwano go w tych partiach w Wiedniu, Monachium, Nowym Jorku, Berlinie, Mannheim, Tokyo, Düsseldorfie, Frankfurcie, Tuluzie, Madrycie i Budapeszcie.
Pozostałe partie śpiewał na scenach Paryża, Pragi, Lucerny, Essen. Podczas tegorocznego Festiwalu w Bayreuth miał obok partii Telramunda zaśpiewać rolę Gunthera w Zmierzchu bogów. Niestety, COVID 19 zniweczył te plany, festiwal odwołano! Śladami Tomasza od dziesięciu lat podąża jego młodszy o trzynaście lat brat Łukasz, również bas. Mimo niedługiego stażu zdążył już zaśpiewać kilka wysoko ocenionych przez publiczność i krytyków partii w operach Wagnera - Fafnera w Złocie Renu i Zygfrydzie oraz Hundinga w Walkirii na scenie Deutsche Oper am Rhein w Düsseldorfie oraz Reinmara von Zweter w Tannhäuserze w Berlinie i Monachium.
Adam Czopek