Wydawałoby się, że wobec głoszonej wszem i wobec wielkiej przyjaźni polsko-radzieckiej nasi artyści mogliby często pojawiać na scenach najpierw Rosji, później ZSRR. Tymczasem wcale tak nie jest i nie było. Nasi śpiewacy i muzycy stosunkowo rzadko pojawiali się na scenie moskiewskich teatrów, Bolszoj szczególnie.
To prawda, niezbyt dobrze – delikatnie rzecz ujmując - zapisał się w naszej historii najpierw zabór rosyjski, później powojenna rzeczywistość co – jak podejrzewam - było przyczyną, że polscy artyści niezbyt chętnie wybierali się w tamte regiony. Chociaż carskie imperiały i bogate souveniry (najczęściej drogocenne bransolety lub brosze) kusiły to jednak częściej wybierali zachód.
Jeżeli już podejmowali występy w Rosji to najczęściej docierali do Petersburga, rzadziej do Moskwy. Tak było w przypadku braci Reszke, Ady Sari i Janiny Korolewicz-Waydowej oraz wielkiej primabaleriny Matyldy Krzesińskiej, kochanki cara Mikołaja II z dynastii Romanowów. Nie dotarł też do Bolszoj ceniony tenor Tadeusz Leliwa, który w 1906 roku, występował z powodzeniem w Petersburgu, Kijowie i Wilnie, ani legendarny dyrygent Walerian Bierdiajew etatowy dyrygent teatru Maryjskiego w Petersburgu oraz Odessie i Kijowie.
Pierwszy publiczny teatr operowy otwarto w Moskwie w 1780 roku – Teatr Piotrowski, który spłonął w 1805 roku. Kolejny teatr w miejsce tego spalonego i w tym samym miejscu otwarto w 1825 roku – Wielki Teatr Piotrowski, ten również uległ pożarowi w 1853 roku. Na szczęście pożar nie strawił gmachu doszczętnie i po trzyletniej odbudowie w 1856 roku otwarto go ponownie.
W kształcie jako mu wówczas nadano teatr przetrwał rewolucyjną zawieruchę i II wojnę światową, po której zakończeniu szybko podjął działalność. To co znajduje się za neoklasyczną fasadą zwieńczoną kwadrygą z posągiem Apollina było świadkiem wielu ważnych wydarzeń dla kultury radzieckiej i rosyjskiej, a w kilkunastu przypadkach również światowej.
Na tej scenie odbywały się światowe premiery Jeziora łabędziego Piotra Czajkowskiego, Francesci da Rimini Sergieja Rachmaninowa oraz oper Sadko i Złoty kogucik Rimskiego-Korsakowa. Ten teatr był domem wielkiej primabaleriny Maji Plisieckiej, a od 1952 roku Galiny Wiszniewskiej, do chwili kiedy ją z teatru wyrzucono. Tutaj spędziła niemal całą swoją karierę legendarna Antonina Nieżdanowa oraz Elena Obrazcowa.
30 czerwca 2005 roku po przedstawieniu Borysa Godunowa teatr zamknięto, rozpoczął się od dawna planowany remont gmachu i jego rekonstrukcja. Trwał blisko siedem lat, wznowił działalność 28 października 2011 roku. Dzisiaj moskiewski Bolszoj, będący wizytówką miasta, należy do najbardziej znanych i najbardziej prestiżowych teatrów na świecie. Jego magia i renoma przyciąga największych artystów naszej epoki, w tym gronie można się jednak doszukać kilkunastu polskich nazwisk.
Oczywiście poszukiwanie polskich śladów na scenie Teatru Bolszoj rozpoczniemy od Stanisława Moniuszki, którego Halkę wystawiono w tym teatrze już w 20 lutego 1869 roku w reżyserii Sawickiego i pod dyrekcją Szramka, wśród wykonawców, Mieńszykowa (Halka) i Rappaport (Jontek). Druga inscenizacja, która miała swoją premierę 6 sierpnia 1898 była dziełem Barcała - reżyseria i Ałtanina – kierownictwo muzyczne.
Inscenizację, która miała 41 przedstawień utrzymano na afiszu do listopada 1905 roku. W 1949 roku miała premierę głośna inscenizacja Borysa Pokrowskiego, prowadzona batutą Kiryłła Kondraszyna. Tę utrzymano na afiszu do 1958 roku osiągając liczbę ponad stu przedstawień. Moskwiczanie mogli podziwiać w głównych partiach między innymi: Leonida Sobimowa i Dymitra Jużina (Jontek), Nataszę Salinę i Natalia Sokołową (Halka) oraz Pawła Lisicijana (Janusz).
Również w tej inscenizacji w 1955 roku wystąpiła grupa polskich śpiewaków, o czym jeszcze napiszę niżej. Straszny dwór poznano w Moskwie w 1949 roku, najpierw z wykonania radiowego, w 1952 roku miała miejsce premiera wersji scenicznej w polskiej wersji językowej.
Jednymi z pierwszych polskich artystek, które nie zatrzymały się na swojej koncertowej trasie tylko w Sankt Petersburgu były Teodozja Friderici-Jakowicka i Wanda Miller-Czechowska, które niczym meteor przeleciały sceny Teatru Maryjskiego w Petersburgu i Bolszoj w Moskwie. Po nich wkroczyła do akcji z właściwym sobie wdziękiem Marcella Sembrich-Kochańska, która rozpoczęła występy w Rosji w sezonie 1880/81 od Opery Włoskiej w Sankt Petersburgu, gdzie podziwiano ją przez dwanaście wieczorów. Debiutowała – jak to miała w zwyczaju – partią tytułowej Łucji w operze Donizettiego. Uważała, że ta partia przynosi jej szczęście.
28 lutego 1881 roku na zaproszenie cara Aleksandra II wystąpiła (wspólnie z barytonem Antonio Cotognim) w Pałacu Zimowym. W Petersburgu oklaskiwano ją jeszcze w tym sezonie w Cyruliku sewilskim i Hamlecie Thomasa oraz kilku koncertach. 13 marca 1881 roku przeniosła się do Moskwy.
W sumie melomani Petersburga i Moskwy oklaskiwali polską śpiewaczkę o statusie primadonny do wiosny 1883 roku (jesienią tego roku była już w Nowym Jorku, gdzie debiutowała też partią Łucji w dopiero co otwartej Metropolitan Opera). W trzech sezonach na scenach Opery Włoskiej i Teatru Maryjskiego w Petersburgu oraz Teatru Bolszoj w Moskwie, zaśpiewała główne partie w Traviacie, Romeo i Julii, Purytanach, Lunatyczce, Hamlecie, Hugonotach, Rigoletto i Dinorah. Również Władysław Mierzwiński, nasz znakomity tenor, usiłował godzić występy w Petersburgu (Teatr Maryjski 1883) i Moskwie (Bolszoj 1884 i 1893).
W obu teatrach śpiewał m.in. partię Arnolda w Wilhelmie Tellu Rossiniego. Krytycy obu miast dość surowo ocenili jego występy, zupełnie innego zdania była publiczność entuzjastycznie przyjmująca występy polskiego tenora. Artysta w 1893 roku, kilka miesięcy po występach w Moskwie, zachorował na gardło i musiał się poddać operacji, po której bezpowrotnie stracił głos.
Odwrotnie było w przypadku Adelajdy Skąpskiej, która w latach 1889–1893 występowała w Teatrze Bolszoj, gdzie oklaskiwano ją jako Elzę w Lohengrinie Wagnera. Później w latach 1889–1918, już jako Adelajda Bolska, miała stały angaż w operze Cesarskiej w Petersburgu, gdzie między innymi zaśpiewała partię Zyglindy w rosyjskiej premierze Pierścienia Nibelunga Wagnera. Cztery sezony (1914–1918 ) spędził w Moskwie nasz znakomity tenor Ignacy Dygas. Najpierw był solistą w prywatnej Operze Zimina, gdzie zaśpiewał m.in. partię Raula w Hugonotach Meyerbeera, następnie został solistą Teatru Bolszoj.
Oklaskiwano go na tej scenie jako Samsona w Samsonie i Dalili C. Saint-Saënsa (u boku Szalapina), Don Joségo w Carmen. Śpiewał też tytułową partię w operze Ole z Norrlandu M. Ippolitowa-Iwanowa, mając za partnerkę Antoninę Nieżdanową.
Z historią Opery Zimina związany jest też rosyjski etap kariery Adama Didura, który w sezonie 1908/1909 rozpoczął swoją moskiewską karierę od występów na tej scenie, gdzie zaśpiewał basowe partie w: Fauście, Borysie Godunowie i Rusałce Dargomyżskiego. Następny sezon spędził już na scenie Bolszoj. Z tym teatrem pojechał 1911 roku na gościnne występy do Paryża, gdzie śpiewał partię Młynarza we wspomnianej Rusałce. Na scenie Teatru Bolszoj Didur śpiewał m.in. partie Mefistofelesa w Fauście Gounoda i Mefisto Boito. Ciekawostką jest fakt, że w Moskwie Didur był prezentowany jako „amerykański bas” w Paryżu z kolei jako „rosyjski bas”, dopiero 1913 roku zaczął figurować na afiszu jako śpiewak polski.
Dobrze rozwijającą się karierę naszego wielkiego bas przerwał wybuch I wojny światowej, co sprawiło, że więcej go na rosyjskich scenach nie oglądano. Artystką, która zgrabnie połączyła karierę na radzieckich scenach, przedwojenną z powojenną była Ewa Bandrowska-Turska, jedna z najbardziej wszechstronnych polskich śpiewaczek ciesząca się w tym kraju wyjątkową renomą.
Rozpoczęła swoje wędrówki po radzieckich scenach i estradach w 1933 roku od Moskwy, gdzie w Teatrze Bolszoj śpiewała m.in. tytułową Lakmé w operze Leo Delibesa, Violettę w Traviacie Verdiego, Elzę w Lohengrinie (po polsku), oraz Tatiany w Eugeniuszu Onieginie, Gildy w Rigoletcie. Między przedstawienia wplatano wiele koncertów estradowych, które przyniosły Ewie Bandrowskiej-Turskiej wyjątkowe uznanie i sławę.
Oczywiście występując w Moskwie nie mogła odmówić prośbie dyrekcji opery w Leningradzie (tak przemianowano po rewolucji październikowej Sankt Petersburg), gdzie również pojawiała się jako solistka operowa i śpiewaczka koncertowa. W tej sytuacji niczym dziwnym nie był fakt, że już w 1946 roku Ewa Bandrowska-Turska została wysłana na występy gościnne do Moskwy.
Był to już niestety czas, kiedy artystka zmniejszyła ilości występów scenicznych na korzyść tych koncertowych. Oczywiście i tym razem łączyła występy w Moskwie z występami w Leningradzie i kilku innych rosyjskich miastach. Jedno się tylko nie zmieniło – uwielbienie publiczności, która na każdym kroku dawała tego dowody. Na przełomie kwietnia i maja 1955 roku pojawiła sią na scenie Teatru Bolszoj grupa polskich śpiewaków by wystąpić w Halce w głośniej inscenizacji Borysa Pokrowskiego z 1949 roku.
Na czele grupy stali: Maria Fołtyn (Halka) i Bogdan Paprocki (Jontek), obok nich byli Edmund Kossowski (Stolnik) i Andrzej Hiolski (Janusz). Przedstawieniem dyrygował Zdzisław Górzyński. „ … Fołtynówna która dała doskonałą kreację długo nie mogła się wydostać z objęć moskiewskich koleżanek.” – donosiła polska prasa. Kilka miesięcy później, 1 października 1955 roku, pojawił się na scenie Bolszoj polski tenor Wacław Domieniecki, którego moskiewscy melomani mieli okazję podziwiać podczas gościnnych występów Opery Poznańskiej w 1953 roku, kiedy śpiewał partię Jontka w jednym z przedstawień Halki.
Tym razem Domieniecki wystąpił w partii Don Joségo w Carmen, jego partnerką była Ludmiła Awdiejewa. W 1963 roku wystąpił gościnnie Bernard Ładysz, w tym czasie nasz najbardziej znany i szeroko w świecie ceniony bas.
Laureat nagrody II Primo Premio Assoluto w Vercelli, mający już w swoim artystycznym życiorysie występy w Teatro Massimo w Palermo oraz wspólne nagranie z Marią Callas - Łucja z Lammermoor Donizettiego, partia Normana. Jest jedynym polskim artystą który dokonał nagrania wspólnie z Marią Callas - primadonną assolluta. W Teatrze Bolszoj zaśpiewał – z wielkim sukcesem - swoją koronną partię tytułowego cara Borysa Godunowa w dramacie muzycznym Modesta Musorgskiego.
Na początku lat siedemdziesiątych wróciła do Bolszoj – już na indywidualne zaproszenie – Krystyna Szostek-Radkowa, która w 1967 roku, podczas gościnnych występów stołecznego Teatru Wielkiego. śpiewała partię Carmen. Jej pamiętna kreacja sprawiła, że zaproponowano naszej solistce powtórzenie tej partii.
W takiej samej sytuacji znalazł się Wiesław Ochman, którego po gościnnych występach z zespołem warszawskiego Teatru Wielkiego w 1967 roku zaproszono ponownie proponując mu partię Cavaradossiego w Tosce. Przedstawienie to zapamiętał nasz znakomity tenor dlatego że śpiewane było w trzech językach; Cavaradossi-Ochman śpiewał po włosku, partnerująca mu w partii Tosci Tamara Miłaszkina po rosyjsku, a gruziński baryton w partii Scarpii śpiewał po gruzińsku.
Adam Czopek
Ciąg dalszy o występach polskich artystów za tydzień