Przegląd nowości

Chopin z Moniuszką

Opublikowano: środa, 09, październik 2019 14:52

Koncert muzyki polskiej w Polskiej Filharmonii Bałtyckiej zakończył się wprawdzie kompozycją Ryszarda Straussa – Suitą z opery Kawaler srebrnej róży, ale jego główną atrakcją był Koncert f-moll Fryderyka Chopina w wykonaniu Ewy Pobłockiej jako solistki. Uwaga zwrócona na pianistkę przez Konrada Mielnika, który wygłosił krótką prelekcję zaowocowała entuzjazmem publiczności, bo przecież jest to artystka wszechstronna, której specjalnością jest nie tylko muzyka Chopina, ale także Jana Sebastiana Bacha, zaś wśród ważnych dokonań są pierwsze nagrania polskich koncertów współczesnych, m.in. Koncertu fortepianowego Andrzeja Panufnika, Koncertu fortepianowego Witolda Lutosławskiego, a także Koncertu fortepianowego Pawła Szymańskiego. Barok, romantyzm, współczesność, w tych przedziałach stylistycznych Ewa Pobłocka porusza się swobodnie, nie stroni również od akompaniowania solistom. Koncert f-moll zagrała w Gdańsku dosyć nietypowo, bo frazowanie i rubata zdradzały sporą pomysłowość i zwiększały napięcie słuchaczy.

 

Ewa Poblocka 765-301

 

Orkiestra pod dyrekcją George'a Tchitchinadze towarzyszyła uważnie artystce, więc także fanfarowe solo waltorniowe w finale zabrzmiało perfekcyjnie czysto, choć z tym krótkim pasażem wielu instrumentalistów ma kłopot. Dyrygent pochodzący z Gruzji, a obecnie dyrektor artystyczny Orkiestry Polskiej Filharmonii Bałtyckiej, wykazywał się wielkim wyczuciem stylu i osobistą kulturą, bowiem gratulując pianistce, a także koncertmistrzyni wszystkie panie z wdziękiem całował w rękę. Na bis Pobłocka zagrała dwa Walce Chopina połączone w jeden utwór, co też można uznać za chwyt dosyć oryginalny i bardzo miły. Po przerwie orkiestra wykonała z werwą Uwerturę do ostatniej i nieco zapomnianej opery Stanisława Moniuszki Paria. Może warto dodać, choć prelegent tego nie powiedział, że Moniuszko zrobił publiczności operowej dowcip, bo jego ostatnie dzieło nie zaczyna się tradycyjnie Uwerturą, ale krótkim wstępem orkiestrowym. Potem śpiewają soliści, a Uwertura jest grana dopiero w dalszej kolejności. Jednak na koncercie w Gdańsku wykonano to dzieło tradycyjnie, bez żadnych dodatków. Zawiera ono, jak to zwykle w uwerturach, kilka motywów melodycznych pojawiających się w operze. Po tych dwóch dziełach zaliczających się do muzyki polskiego romantyzmu publiczność usłyszała postromantyczną, bardzo atrakcyjną i wymagającą sporych kompetencji solistycznych Suitę z opery Kawaler z różą. Jednym z charakterystycznych epizodów jest tutaj seria opadających pasaży granych na celeście, odmianie instrumentu klawiszowego imitującego dźwięk dzwonków. A poza tym chociaż Ryszard Strauss nie był spokrewniony z Janem Straussem, to jednym z dominujących motywów w tym utworze jest zamaszysty Walc wiedeński. Choć koncert odbywał się w ramach programu „60+ Kultura”, to jednak na widowni było wiele osób młodych, przybyły też spore grupy uczniów ze szkół muzycznych a nawet dzieci, które jednak zachowywały się podczas wykonywanej muzyki bardzo poprawnie.

Warto dodać, że przed koncertem w głównym foyer Filharmonii otwarto wystawę grafik – litografii – ilustracji do pieśni Stanisława Moniuszki autorstwa niżej podpisanej.

                                                                        Joanna Tumiłowicz