Przegląd nowości

24. Festiwal George Enescu w Bukareszcie (1)

Opublikowano: piątek, 11, październik 2019 21:53

Od 31 sierpnia do 22 września w Bukareszcie rozgrywała się dwudziesta czwarta już edycja Festiwalu George Enescu, manifestacji poświęconej jednemu z najważniejszych skrzypków i kompozytorów XX wieku, zmarłemu w 1958 roku. Dedykowany mu festiwal został powołany do życia trzy lata po śmierci tego twórcy i od samego początku cieszył się dużym zainteresowaniem, wszak w okresie komunistycznych rządów reżimu Ceaușescu jego funkcjonowanie było znacznie utrudnione.

 

Festival Enescu 1

 

Po rewolucji, jaka wstrząsnęła Rumunią w 1989 roku, sytuacja zaczęła ulegać znacznej poprawie, ale to dopiero sześć lat później zaangażowanie finansowe nowych władz doprowadziło do ponownego rozkwitu zakrojonego na szeroką skalę przedsięwzięcia artystycznego, które uważane jest dzisiaj za jeden z ważniejszych festiwali muzycznych nie tylko w Europie, ale i na świecie.

 

Festival Enescu 2

 

Od roku 2001 jest ono organizowane co dwa lata – naprzemiennie z konkursem imienia George’a Enescu – przez prężną ekipę pracującą od roku 1991 pod dyrekcją pianisty Mihaia Constantinescu. Według niego istotną rolę w ewolucji festiwalu odegrała jego czternasta edycja (1998) przebiegająca pod dyrekcją artystyczną amerykańsko-rumuńskiego dyrygenta Lawrence’a Fostera i pod honorowym patronatem Sir Yehudi Menuhina. Albowiem to właśnie Foster wyznaczył główne założenia programowe manifestacji ze zwróceniem szczególnej uwagi na kompozycje powstałe w XX wieku. Od roku 2017 kierownictwo artystyczne przeszło w ręce rosyjskiego dyrygenta Vladimira Jurowskiego, zaś honorowy patronat sprawuje teraz Zubin Mehta.


Aby uświadomić sobie z jak ambitnym przedsięwzięciem mamy tutaj do czynienia wystarczy przytoczyć parę liczb dotyczących jego tegorocznej edycji. Otóż wystąpiło na niej aż 2500 muzyków zagranicznych i tysiąc artystów rumuńskich. Zaprezentowali się oni przed publicznością w trakcie 84 koncertów w Bukareszcie i 30 koncertów zorganizowanych w dziesięciu innych miastach Rumunii (Sibiu, Cluj, Târgovişte, Piatra Neamƫ, Bacău, Iaşi, Târgu Mureş, Bârlad, Timoşoara, Satu Mare) oraz po raz pierwszy w sześciu miastach poza granicami kraju (Florencja, Berlin, Liège, Toronto, Montreal i Kiszyniów).

 

Festival Enescu 3

 

Poza koncertami Festiwal zaproponował także dodatkowo trzysta innych wydarzeń powiązanych z muzycznymi programami. Rozgrywały się one w różnych miejscach i przestrzeniach miejskich: parkach, biurowcach, skwerach, muzeach, centrach handlowych, a nawet na stacjach benzynowych.

 

Festival Enescu 4

 

Chodzi tutaj o rozmaite koncerty alternatywne, projekcje filmowe, wystawy (na przykład instrumentów muzycznych), muzyczne zajęcia i zabawy, eksperymenty artystyczne, konkursy plastyczne inspirowane twórczością Enescu, wycieczki po mieście, pokazy dla dzieci, a nawet nawiązujące do muzycznych tematów inicjatywy kulinarne. Oczywiście podczas Festiwalu Opera Narodowa w Bukareszcie zawsze dba o wystawienie w tym samym okresie jedynej opery, jaką stworzył George Enescu, czyli Edypa (czteroaktowej tragedii lirycznej), która swoją prapremierę miała w paryskim Palais Garnier w 1936 roku.


Wracając jednak jeszcze na chwilę do statystyk, warto podkreślić, że podczas tegorocznej odsłony omawianego wydarzenia zabrzmiało trzysta trzynaście dzieł skomponowanych przez stu czterdziestu dziewięciu kompozytorów, w tym ponad siedemdziesiąt kompozycji samego bohatera Festiwalu. Tradycyjnie już warunkiem decydującym o otrzymaniu na niego zaproszenia było właśnie umieszczenie w wykonywanym programie chociaż jednego utworu Enescu, o co dyrektor Mihai Constantinescu zabiega w sposób szczególnie konsekwentny.

 

Festival Enescu 5

 

Jest to bowiem najlepszy sposób na to, aby muzyka rumuńskiego kompozytora docierała do sal koncertowych na całym świecie. Wspomniany warunek dotyczy zwłaszcza dużych formacji symfonicznych, a warto zaznaczyć, że w przeciągu trzech festiwalowych tygodni do Bukaresztu przyjeżdżają najbardziej prestiżowe i prezentujące najwyższy poziom orkiestry.

 

Festival Enescu 6

 

Wystarczy na przykład powiedzieć, iż w tym roku inauguracyjny koncert przypadł w udziale Filharmonikom Berlińskim grającym pod batutą ich nowego dyrektora muzycznego, którym jest Kirill Petrenko. Wszakże na zaproszenie Mihaia Constantinescu odpowiedziały też takie formacje jak London Symphony Orchestra, Rundfunk-Sinfonieorchester Berlin, ORF Vienna Radio Symphony Orchestra, Staatskapelle Dresden, Orkiestra Filharmoniczna Monte-Carlo, Oslo Philharmonic Orchestra, Orkiestra Filharmoniczna Sankt-Petersburga, Orchestre National de Lille (po raz pierwszy), czy - co szczególnie cieszy polskiego obserwatora Festiwalu - Narodowa Orkiestra Symfoniczna Polskiego Radia.


Oprócz wspomnianego Petrenki na podium dyrygenckim pojawiali się tacy mistrzowie batuty jak Lawrence Foster, Vladimir Jurowski, Mariss Janson, Gianandrea Noseda, Vasily Petrenko, Fabio Luisi, nie pomijając dyrygentów rumuńskich w osobach Cristiana Mandeala, Horii Andreescu, Gabriela Bebeşelei, Cristiana Badei, Tiberiu Soare czy Iona Marina. W sumie do Bukaresztu przyjechało około czterdziestu wybitnych dyrygentów z całego świata. Również nazwiska solistów przyprawiają o zawrót głowy. Wystarczy chociażby wspomnieć o takich artystach jak Mitsuko Uchida, Yuja Wang, Patricia Kopatchinskaja, Jewgeni Kissin, Julia Fischer, Denis Matsujew, Leif Ove Andsnes, Maxim Vengerov, Jelizawieta Leonska, a spośród śpiewaków: Diana Damrau, Joyce DiDonato, Sir Bryn Terfel, Marilis Peterson, Rolando Villazon.

 

Festival Enescu 7

 

Obok rozbudowanych programów symfonicznych na słuchaczy w Bukareszcie czekały koncerty kameralne (na przykład Arditti Quartet czy Midori z Jean-Yves Thibaudetem), recitale (Charles Richard Hamelin, Marc-André Hamelin, Gerhard Oppitz, François-Frédéric Guy i inni). W tegorocznej edycji Festiwalu nie zabrakło też muzyki barokowej, która rozbrzmiewa na nim od roku 1988 z inicjatywy kierującego przez wiele lat tą manifestacją, a przywołanego już wyżej dyrygenta Lawrence’a Fostera. Pomimo tego, że owe wypełnione muzyką dawną koncerty odbywają się w godzinach nocnych, to przecież nie brakuje słuchaczy, którzy poświęcają parę godzin snu, aby w nich móc uczestniczyć. Innowacją tegorocznego wydania było ponadto wprowadzenie do oferty programowej (we współpracy z Mozart Woche z Salzburga) „Tygodnia Mozarta”, w którym udział wzięły takie formacje jak Camerata Salzburg czy Mahler Chamber Orchestra pod dyrekcją Mitsuko Uchidy oraz tenor Rolando Villazon. Festiwalowe wydarzenia rozgrywały się przede wszystkim w zabytkowej - zainaugurowanej w 1888 roku - wzbudzającej zainteresowanie okrągło-kopulastą formą i świetną akustyką Sali Ateneum (sześćset pięćdziesiąt miejsc) i ogromnej Sali Pałacu Kongresów (trzy tysiące miejsc), a także w audytorium Radia Rumuńskiego i kameralnej sali koncertowej w Muzeum Sztuki. Na zakończenie tej obszernej prezentacji trzeba jednak jeszcze wspomnieć o innym ważnym, chociaż pozamuzycznym celu, jaki przyświeca organizatorom Festiwalu. Otóż pojawiający się od wielu lat w mediach i skutecznie utrwalany w świadomości światowej opinii obraz Rumunii eksponuje przede wszystkim widok dzieci żebrzących na ulicy oraz artykuły i reportaże na temat niszczącej ten kraj od środka korupcji. W tym kontekście zakrojone na imponującą skalę i przyciągające do Bukaresztu i innych miast międzynarodową publiczność przedsięwzięcie okazuje się doskonałym i skutecznym środkiem na polepszenie wizerunku Rumunii poprzez ukazanie w pełnym świetle całego bogactwa i różnorodności jej kultury oraz dynamizmu życia artystycznego.


Mój tygodniowy pobyt w Bukareszcie rozpoczął się od uczestnictwa w dość odważnym w swoim założeniu projekcie, jakim było koncertowe wykonanie opery Peter Grimes Benjamina Brittena pod dyrekcją angielskiego kapelmistrza Paula Daniela. Wydawać by się bowiem mogło, że już sama emblematyczna tematyka tego dzieła, przywołująca postać jednego z najbardziej wstrząsających anty-bohaterów w historii sztuki lirycznej, może zniechęcić wielu słuchaczy. Otóż nic takiego nie miało miejsca, a stało się wręcz przeciwnie. Przepastna Sala Pałacu Kongresów wypełniła się szczelnie publicznością, chętną do odkrywania tajemnic tego arcydzieła sztuki operowej dwudziestego wieku. W zrozumieniu metaforycznej treści zredagowanego po angielsku libretta pomagały jej wyświetlane na wielkim ekranie w głębi estrady animacje wideo, pozostające w ścisłym związku z postępującą akcją.

 

Festival Enescu 8

 

Trudnym do przecenienia atutem całego wykonania była interpretacja stojącego na czele Narodowej Orkiestry i Chóru Radia Rumuńskiego Paula Daniela. Odpowiednio uwydatniając następujące po sobie interludia, sekwencje chóralne a capella, aranżacje pieśni ludowych czy polifoniczne sploty interwencji drugoplanowych ról potrafił on tkać fascynującą w każdym momencie materię muzyczną. W roli tytułowej entuzjazm wzbudził elektryzujący odbiorców całkowitym zaangażowaniem wokalnym i scenicznym tenor Ian Storey, porażający siłą bezbłędnie prowadzonego głosu, a jednocześnie zdolny do zniuansowanego i subtelnego śpiewu w interwencjach o bardziej intymnym charakterze. Wystarczy chociażby wspomnieć o wywołującym ciarki na plecach wykorzystaniu przezeń sotto voce na początku arii „Now the Great Bear and Pleiades”. Storeyowi towarzyszyli soliści takiego formatu jak Lise Davidsen (Ellen Orford), Christopher Purves (Balstrode), Diana Montague (Mrs. Sedley) czy Joshua Bloom (Swallow). W celnie dobranej obsadzie nie było żadnego słabego elementu, a cały aparat wykonawczy w pełni oddał sprawiedliwość Brittenowskiej partyturze. Następny dzień rozpoczął się od zjawiskowego występu Midori, słynnej amerykańskiej skrzypaczki pochodzenia japońskiego, która we współpracy z francuskim pianistą Jean-Yves Thibaudetem zaprezentowała swój fantastyczny talent w programie złożonym z sonat na skrzypce: Schumanna (Sonata n°1 op. 105), Faurégo (oryginalna i frapująca formalną perfekcją Sonata n°1 op. 13), Debussy’ego (Sonata l.140) i Enescu (Sonata n°3 op.25). W ich grze uderzało rzadko spotykane porozumienie w zakresie wszelkich szczegółów i niuansów koncepcji interpretacyjnej, budowanie fascynujących łuków emocjonalnych, kreowanie poetyckich nastrojów i atmosfery emanującej poruszającym uduchowieniem. Szlachetność i liryzm wspólnej narracji muzycznej tej dwójki nieprzeciętnych osobowości artystycznych wynikała też z umiejętności panowania nad w każdym momencie powstrzymywaną i nigdy nieprzerysowaną ekspresją. Szczególnie trudno było nie poddać się urokowi Sonaty Enescu, emblematycznej i zainspirowanej rumuńskim folklorem kompozycji, która w swojej naturalności i liryzmie wyprzedza nawet sonaty Béli Bartóka.


W świat innych klimatów przeniosło nas wieczorne spotkanie z Orkiestrą i Chórem Maggio Musicale Fiorentino, które pod batutą Fabio Luisiego pokazały się od jak najlepszej strony w Requiem Verdiego, poprowadzone przez włoskiego dyrygenta z impulsywnym dramatyzmem, plastycznością wyrazu i ciekawym różnicowaniem orkiestrowych barw. Luisi budował mocno skontrastowane obrazy dźwiękowe i osiągał intrygujące efekty wyrazowe pomiędzy częściami o skupionym i modlitewnym nastroju oraz ogniwami o wręcz operowym rozmachu.

 

Festival Enescu 9

 

Pięknie wypadły wszystkie sekwencje solowe, które z przejęciem śpiewali Hibla Gerzmava (sopran), Veronica Simenoni (mezzosopran), Piero Pretti (tenor) i Riccardo Zanellato (bas). W kolejny wieczór ten sam maestro na czele przywołanego zespołu z Florencji stawił się ponownie przed festiwalową publicznością, tym razem w programie, na który złożyły się dwie pozycje: I Koncert D-dur op.6 Niccolo Paganiniego oraz III Symfonia George’a Enescu.

 

Festival Enescu 10

 

Solistą we wzmiankowanym koncercie był rosyjski skrzypek (i zarazem dyrygent) Sergei Krylov, który skierował całą swoją uwagę na wirtuozowski charakter utworu, wzbudzając podziw publiczności dla swoich niebywałych umiejętności technicznych. Jednocześnie trzeba też przyznać, że nastrojowe i przynoszące oczekiwane wytchnienie Adagio espressivo wypadło w jego interpretacji powabnie i tajemniczo. Z kolei III Symfonia Enescu w ujęciu Fabio Luisiego oddziaływała niezwykle wysoką temperaturą emocjonalną i utrzymywała uwagę słuchacza w stałym napięciu.


Naprzemiennie liryczna i heroiczna część pierwsza szybko ustąpiła miejsca ciemnej i złowieszczej atmosferze części drugiej, znajdującej swoje ukojenie w uroczystym i emanującym spokojem finale, w którym ważną rolę odgrywa masywnie i dostojnie brzmiący chór. I właśnie chórzyści z Florencji zaimponowali tutaj wyjątkowo spójnym brzmieniem i demonstracją zbiorowej muzykalności. Przed tym koncertem można się było jeszcze wybrać do Sali Ateneum, gdzie na miłośników muzyki fortepianowej czekały autentyczne wzruszenia podczas recitalu niemieckiego pianisty Gerharda Oppitza, określanego nieraz przez krytyków muzycznych mianem „ostatniego z romantyków”.

 

Festival Enescu 11

 

Po pełnej energii i rozwichrzonej - choć zarazem utrzymanej w ryzach - interpretacji Sonaty n°17 „Burza” Beethovena, bardzo duże zainteresowanie wywołała obecność w programie rzadko goszczącej w salach koncertowych czteroczęściowej Suity n°2 Enescu, w której kompozytor nie zrezygnował jeszcze zupełnie ze stylu neo-klasycznego i w której nie trudno dopatrzyć się wpływów Claude’a Debussy’ego.

 

Festival Enescu 12

 

Nie brak też w niej elementów folkloru rumuńskiego, chociaż manifestują się one w dość dyskretny sposób. Ten trwający około dwudziestu minut utwór znalazł w Oppitzie idealnego wykonawcę, który oczarował skupionych słuchaczy nieprzeciętną wrażliwością i szeroką paletą niuansów kolorystycznych. Delikatność i duchowe eksplorowanie materii muzycznej charakteryzowało też jego interpretację Sonaty n°21 Schuberta, jakby nieustannie ukazywanej w innym oświetleniu, zanurzanej w atmosferze rezygnacji i przygnębienia, która chyba nikogo nie pozostawiła obojętnym.   

                                                                                   Leszek Bernat