Przegląd nowości

Gwiazdy łaskawe dla polskich kompozytorów

Opublikowano: poniedziałek, 07, październik 2019 16:44

Zupełnie nowy Międzynarodowy Konkurs Muzyki Polskiej im. Stanisława Moniuszki w Rzeszowie promował tę część wielkiego dorobku muzyki polskiej XIX i XX wieku, która została zapomniana lub, z różnych powodów, jest mniej popularna w praktyce koncertowej. Dzięki bezpośredniej transmisji w Internecie Konkurs zaprezentował szerokiej publiczności utwory na nowo odkrywane, a także może sprawić, aby owa niesłusznie zaniedbana spuścizna doczekała się należytego opracowania i nowych edycji. Nie mniej ważnym zadaniem Konkursu było promowanie utalentowanych muzyków, którzy zdecydowali się włączyć do swojego repertuaru mniej znane dzieła polskich kompozytorów.

 

Pavel Dombrovsky

 

Celem konkursu było również propagowanie wydarzeń artystycznych o zasięgu międzynarodowym, odbywających się w Polsce. Międzynarodowy Konkurs Muzyki Polskiej im. Stanisława Moniuszki w Rzeszowie będzie od tej pory organizowany w cyklu dwuletnim z przeznaczeniem dla różnych obsad wykonawczych. Pierwsza edycja Konkursu odbyła się w dwóch kategoriach – fortepian i zespoły kameralne. W wydarzeniu wzięło udział 14 pianistów i 23 zespoły kameralne z 6 krajów. W obu kategoriach I nagroda to 20 tys. euro. Uczestnicy I edycji Konkursu zaprezentowali w Konkursie utwory 50 polskich kompozytorów, tworzących głównie w XIX i XX wieku. Organizatorem Konkursu jest Instytut Muzyki i Tańca. Współorganizatorem Konkursu jest Filharmonia Podkarpacka im. Artura Malawskiego w Rzeszowie, a gospodarzem wydarzenia Województwo Podkarpackie. Patronem Konkursu jest Minister Kultury i Dziedzictwa Narodowego.

 

PIANIŚCI

 

Zaskakujący był przebieg konkursu w kategorii pianiści, bo po przesłuchaniu uczestników I etapu jury pod przewodnictwem prof. Jarosława Drzewieckiego dopuściło do II etapu w s z y s t k i c h  uczestników w liczbie 14, co z jednej strony bardzo wydłużyło czas trwania przesłuchań, z drugiej jednak dało okazję do wysłuchania sporej liczby mało znanych, a znakomitych i niesłusznie zapomnianych polskich kompozycji na fortepian.


Oficjalnym powodem wydłużenia II etapu Konkursu był wysoki poziom uczestników. Z tym można się zgodzić, wszelako z jednym zastrzeżeniem. Ponieważ w regulaminie Konkusu jedna dowolna Etiuda Fryderyka Chopina była utworem obowiązkowym w I etapie wyszło na jaw, że utwory te mogą być niejako doskonałym testem potencjału artystycznego młodych artystów. I tutaj okazało się, że wielu uczestników gra Chopina dosyć drętwo, nie rozumie, że to nie tylko sprawdzian biegłości palców, ale pełnowartościowa artystycznie kompozycja, której trzeba nadać właściwy wyraz. Mimo to jury nie skorzystało z szansy odsiania części uczestników I etapu z uwagi na słabiej wykonaną Etiudę Chopina. „Szydło wyszło z worka” po II etapie, który w przypadku pianistów nie był ostatnim, bo wyłonioną grupę kandydatów czekało jeszcze wykonanie koncertu z orkiestrą.

 

Mateusz Krzyzowski

 

Przewodniczący jury prof. Jarosław Drzewiecki powiedział, że wyselekcjonowano ósemkę finalistów sumując ich punktację z I i II etapu. I właśnie wtedy 6 pianistów ze startujących 14 musiało pożegnać się z Konkursem. Należał do nich Szymon Atys, bardzo wysoki młody artysta, który prócz gry na instrumencie pisze również ambitną pracę z dziedziny muzykologii, ma także ukończone studia chemiczne na Uniwersytecie Warszawskim. W jego programie znalazły się m.in. Etiudy Szymanowskiego i Bacewiczówny, ale najciekawszym utworem okazała „abstrakcyjna” postmodernistyczna Pentasonata Andrzeja Panufnika, trochę psychodeliczna, trochę „ptasia” objęta jak klamrą częściami pierwszą i piątą. W II etapie Szymon Atys zagrał m.in. bardzo pomysłową Parafrazę Moniuszkowskiego Starego kaprala dokonaną przez Henryka Melcer-Szczawińskiego. Artysta ten nie miał jednak szczęścia do Etiudy e-moll Chopina. Podobnie jak Andrii Dorofeiev z Ukrainy, który ciekawie zagrał Etiudy Szymanowskiego i Leszetyckiego, błyskotliwy Grande valse romantique Leopolda Godowskiego w II etapie bardzo oryginalne Róże i ciernie Juliusza Zarębskiego. Potrafił nadać osobisty sens wykonywanej przez siebie muzyce.


O Rozalii Kierc, która wciąż jeszcze kształci się w Akademii Muzycznej w klasie fortepianu, ale także dyrygentury, można powiedzieć, że potrafiła się zmierzyć, mimo niewielkiej dłoni, jak na pianistkę z trudnymi utworami, jak Krąg kwintowy Andrzeja Panufnika, Metopy Szymanowskiego czy II Sonata fortepianowa Grażyny Bacewicz. Zaledwie poprawnie zagrała Etiudę F-dur Chopina Ewelina Panocha, która jest solistką, akompaniatorką i pedagogiem. W jej repertuarze także znalazł się Krąg kwintowy Panufnika i wcale niełatwe Etiudy Szymanowskiego i Bacewiczówny. Jej fortepian pięknie zaśpiewał w Nokturnie Paderewskiego. Ogromną muzykalność wykazała Anna Szałucka. Ciekawie zagrała Humoreski koncertowe Paderewskiego i dynamiczny Tryptyk góralski Artura Malawskiego, ale w Etiudzie a-moll Chopina trafił jej się przykry błąd. Wreszcie Daniel Ziomko, który wspaniale w II etapie wykonał XII Wariacji b-moll Karola Szymanowskiego, bardzo śpiewnie grał Melodię Paderewskiego, ale w I etapie Etiudę h-moll Chopina zagrał na tyle nieciekawie, i zapewne w Konkursie Chopinowskim nie miałby wielkich szans. Do przesłuchań finałowych, gdzie pianiści wykonywali utwory z orkiestrą dopuszczono 8 kandydatów, ale w grupie nagrodzonych znalazło się tylko 6. Nie poszczęściło się tym razem Erykowi Parchańskiemu, który wykazywał się świetną techniką pianistyczną, choć być może dynamicznie był nieco nerwowy, co objawiało się w mocnym atakowaniu instrumentu w Etiudzie Szymanowskiego. Być może za dużo patosu wprowadził do utworów Paderewskiego, natomiast Mazurki Karola z Atmy wypadły znakomicie. Artysta włączył też do swego repertuaru utwory fortepianowe Stanisława Moniuszki. Drugim pozbawionym nagrody okazał się Adam Piórkowski. Dobrze zagrał Etiudę a-moll Chopina i potrafił bardzo ładnie zróżnicować swoje występy. Narracja muzyczna była u niego naturalna. Może tylko zbyt często posługiwał  się staccato. Omawianie nagrodzonych zacznę od laureatów obdarowanych wyróżnieniami. Należy do nich Ivan Shemchuk z Ukrainy, który m.in. studiował pod kierunkiem prof. Jarosława Drzewieckiego. Jemu losowanie wskazało pozycję pierwszą w przesłuchaniach, co na pewno było sporym obciążeniem psychicznym. Jednak na estradzie artysta prezentował się jako tytan fortepianu, co skutowało zbyt dużą energią atakowania klawiatury. Ivana Shemchuka było na konkursie sporo, bo wraz z żoną Aliną Andriuti wystąpił też w duecie fortepianowym na cztery ręce. W części pianistycznej artysta popisał się także delikatnością w wykonaniu Tabakierki muzycznej Ignacego Friedmana, gdzie pojawił się walczyk jakby grany przez pozytywkę. Natomiast Tryptyk góralski Artura Malawskiego przynosił autentyczne „tchnienie gór”. Wyróżnienia otrzymali też Tymoteusz Bies znany już od dawna jako dobry Chopinista, laureat wielu nagród, który na występ z orkiestrą wybrał Koncert fortepianowy Paderewskiego, oraz Michał Dziewior szalenie dojrzały już artystycznie i świetnie przygotowany student katowickiej Akademii w klasie Wojciecha Świtały, także znakomity w Koncercie Paderewskiego.


Bardzo sympatycznie wypadła w jego interpretacji wirtuozowska parafraza Moniuszkowskiej Prząśniczki dokonana przez Henryka Melcer-Szczawińskiego. Trzecią nagrodę w Konkursie otrzymał świetnie dysponowany Mateusz Krzyżowski, grający bardzo emocjonalnie i zarazem oryginalnie. Np. Chopinowską Etiudę e-moll zagrał wyjątkowo wolno, ale z sensem, który w wielu szybkich wykonaniach czasami ginie. Dobrał też sobie oryginalny, rzadko wykonywany repertuar z Sonatiną Raula Koczalskiego i Wariacjami Witolda Maliszewskiego. Druga nagroda przypadła Piotrowi Ryszardowi Pawlakowi, który obdarzony jest energetycznym temperamentem. Grał o początku znakomicie, jemu też w I etapie przydarzyła się zabawna historia – bo występował na planszy w sali koncertowej (i w transmisji internetowej) jako... Maurycy Moszkowski, autor popisowych utworów fortepianowych.

 

Piotr Pawlak

 

On też jako jedyny wykonał nowatorską I Sonatę Henryka Mikołaja Góreckiego. W finale z orkiestrą zaprezentował się znakomicie w Koncercie fortepianowym Grażyny Bacewicz. Wreszcie zwycięzcą konkursu okazał się całkiem dojrzały artysta z Rosji Pawel Dombrovsky, który dostosowywał sposób narracji i możliwości techniczne do konkretnych utworów, a wybrał do swojego programu kompozycje w różnych stylach i rozmaitym charakterze. Była wśród nich i egzotyczna Suita jawajska Leopolda Godowskiego i salonowa Etiuda koncertowa Maurycego Moszkowskiego, i błyskotliwa, jarząca się wieloma barwami Etiuda Lutosławskiego i wzorowana na muzyce Poulenca Sonata rustica Aleksandra Tansmana, i posmodernistyczna III Sonata Karola Szymanowskiego, a nawet Arabeska w formie etiudy Teodora Leszetyckiego. Wypada mieć nadzieję, że ten doskonały artysta, który tak wspaniale przygotował obszerny repertuar polski nie zapomni o nim w trakcie swej dalszej kariery artystycznej i będzie świetnym promotorem naszej kultury muzycznej na estradach świata. Jego wielki talent z pewnością zaprowadzi do najsłynniejszych sal koncertowych na wielu kontynentach.


 

ZESPOŁY KAMERALNE

 

Inaczej niż z pianistami postąpiło jury pracujące pod przewodnictwem Andrzeja Tatarskiego przesłuchujące kandydatów w kategorii zespoły kameralne. Tutaj do II etapu, będącego zarazem finałem zakwalifikowano 15 zespołów z 23. Ważną myśl przedstawił na wstępie szef jurorów. Zwrócił uwagę, że także zespoły nie zakwalifikowane do finału dokonały ważnego dzieła. Wyszukały nuty zapomnianych lub rzadko wykonywanych utworów, nauczyły się ich i teraz mając je w swoim repertuarze mogą grać na koncertach, wprowadzać je w życie koncertowe, a takie były właśnie założenia Konkursu.

 

Atma Quartet

 

Skupimy się więc na razie na zespołach, które odpadły po I Etapie, bo ich trud nie poszedł na marne. Arteria String Quartet złożony z czterech młodych instrumentalistek, które doskonaliły swój fach w Królewskim Konserwatorium w Brukseli, zagrał w sposób interesujący, choć może zbyt nieśmiało I Kwartet smyczkowy Stanisława Moniuszki, a także ciekawy po względem muzycznym Kwartet Stefana Kisielewskiego. Duet dwóch Katarzyn – Bąkowskiej (skrzypce) i Nowaczewskiej-Manthey (fortepian) w postromantycznych Mazurkach Romana Statkowskiego, Caprice Zygmunta Noskowskiego, Walcu D-dur Leopolda Godowskiego i Burlesce Artura Malawskiego wykazały sporo pomysłowości, choć nieco mniej prezyzji. Duo Arae, w którym grała Renata Guzik na flecie i Sławomir Kokosza na fortepianie zagrało może zbyt obojętnie bardzo wartościową neoklasyczną zakończoną Krakowiakiem Sonatę fletową Bolesława Woytowicza i dosyć zagadkowe Intermezzo Piotra Perkowskiego być może sięgające do motywów japońskich. Reprezentujący średnią szkołę muzyczną w Sanoku duet pianistów grających na cztery ręce – Bartosz Jarosz i Mateusz Putyra – zaskoczył zagranymi z pamięci, kiedy wszyscy korzystali z nut Melodiami ukraińskimi Zygmunta Noskowskiego oraz skomponowanym w stylu brillant Rondem alla polacca Ignacego Feliksa Dobrzyńskiego.


Moniuszko String Qurtet wykonał pięknym brzmieniem I Kwartet Moniuszki oraz Kwartet smyczkowy Stefana Kisielewskiego, choć tutaj przydałoby się więcej żaru, albo chociaż żartu. Wiolonczelistka Anna Rodak i pianistka Zofia Dynak, choć był to jedyny duet z wiolonczelą to być może wybrały zbyt trudny technicznie repertuar, Sonatę a-moll Ludomira Różyckiego, Tadeusza Szeligowskiego Poemat na wiolonczelę i fortepian, a zwłaszcza wirtuozowską Tarantelę Maurycego Moszkowskiego. Trio Lontano przypomniało dwa utwory, gdzie potrzebna byłaby klasyczna ogłada i perfekcja – Franciszka Lessla Trio E-dur na fortepian, skrzypce i wiolonczelę, oraz Rapsodię Ludomira Różyckiego na ten sam skład instrumentów. Wreszcie Duet Barbary Mglej (skrzypce) i Martyny Zakrzewskiej (fortepian) zagrał  bardzo interesującą Improwizację Michała Spisaka, która przypominała muzykę Szymanowskiego oraz jeszcze bardziej „szymanowskie” Andante Allegro Artura Malawskiego, gdzie słychać nawet pokrewieństwa ze Źródłem Aretuzy Karola z Atmy. Wszystkim należy się ogromna wdzięczność, że wprowadzili do repertuaru koncertowego bardzo wartościowe i atrakcyjne dzieła polskich kompozytorów. Finał wyłonił 6 laureatów a 9 uczestników tego etapu pozbawił dostępu do puli cennych nagród. Oczywiście to zrozumiałe, że nie dla wszystkich starczyło, choć w niektórych przypadkach słuchaliśmy tak pięknie i interesująco wykonywanych utworów, że warto byłoby je nagrać i móc wysłuchać ponownie. Na szczęście o to zatroszczyli się organizatorzy Konkursu – Instytut Muzyki i Tańca oraz Filharmonia Podkarpacka z Rzeszowa. Wszystkich występów konkursowych można wysłuchać w Internecie na stronie:

 

 http://www.konkursmuzykipolskiej.pl/multimedia

 

Tam można wysłuchać bardzo energetycznego duetu fortepianowego Andriuti-Shemchuk Piano Duo rewelacyjnie grającego skoczne Kontredanse Stanisława Moniuszki i równie porywające rytmem i mocnym uderzeniem w klawiaturę Tańce hiszpańskie Maurycego Moszkowskiego. Do Internetu trzeba też odesłać chcących posłuchać sympatycznych wykonawców Cuore Piano Trio, które wykazywało w części smyczkowej niewielkie problemy techniczne, ale rewanżowało się ogromną muzykalnością. Z kolei ciekawostką polsko-izraelskiej pary Efimero Duo była strona wizualna, bo skrzypaczka Marta Sikora w I etapie wyglądała jak młody, elegancki mężczyzna a w II etapie była zdecydowanie atrakcyjną kobietą. Zaś jej huraganowe wykonanie przy akompaniamencie Itamara Praga Scherza Tarantelli Karola Szymanowskiego mogło nawet podnieść ciśnienie u słuchaczy. Trochę współczucia wzbudził zespół skrzypaczka/pianistka Izabela Szlachta-Dowgiałło i Olena Lechowicz o nazwie Eufonico Duo. Izabela Szlachta-Dowgiałło była wyraźnie przeziębiona i nawet podczas gry gnębił ją kaszel. Mimo to świetnie wykonała zarówno w I etapie utwory Piotra Perkowskiego i Zygmunta Noskowskiego a w II etapie Karola Szymanowskiego i Aleksandra Tansmana. Pięć utworów na skrzypce i fortepian tego ostatniego to była wspaniała uczta lekkiego stylu muzycznego, który swobodnie sięga po rytmy jazzowe. Trochę szkoda mi było rosyjskiego Mos-Duo, gdzie grają absolwenci moskiewskiej Akademii im. Gniesinych, flecista i pianistka. Szczególnie urzekał dźwięk fletu, miękki i lekko wibrujący w wykonaniu Stanislava Iaroshevskiego. To było coś niezapomnianego zarówno w utworach Bolesława Woytowicza, Tadeusza Szeligowskiego jak i Aleksandra Tansmana oraz Wojciecha Kilara. Liczę na to, że artyści nadal będą tak pięknie wykonywać te dzieła na koncertach w Rosji i poza nią. Sama słodycz płynęła ze skrzypiec Pauliny Bujo, która wraz z pianistką Joanną Sochacką grała utwory Romana Statkowskiego, Leopolda Godowskiego, Artura Malawskiego, Grażyny Bacewicz i Karola Szymanowskiego. Gdyby tak jeszcze w tych produkcjach było więcej ognia. Pianistka w tym zespole jako jedyna na Konkursie korzystała z elektronicznego czytnika nut, ale ten zew nowoczesności nie wystarczył, aby zdobyć nagrodę.


Urocze uczestniczki Polish Art Duo, flecistka i pianistka, wykonały ten sam utwór, co Mos-Duo – Andante i rondo Ignacego Feliksa Dobrzyńskiego, w którym pojawia się motyw wykorzystany później (chyba nie przez przypadek) w słynnej pieśni rosyjskiej dla sopranów koloraturowych Alabiewa Sołowiej.  W tym „temacie” rosyjski flecista był lepszy, swobodniejszy ale nagrody i tak nie zdobył. Smyczkowy zespół czterech pań o nazwie Quartetto Nero z dużym powodzeniem wykonał m.in. oba Kwartety Stanisława Moniuszki, gdzie w ciekawy sposób akcentował ludowe pochodzenie niektórych motywów. Oryginalne było też połączenie wiolonczeli grającej w stylu barokowym (bez nóżki) ze współczesnymi skrzypcami i altówką. Wreszcie szkoda było Septem Quintetu, który z równym powodzeniem grał postromantyczne kompozycje Ignacego Friedmana i Ludomira Różyckiego, jak i modernistyczne Grażyny Bacewicz, a znany już dobrze i nie zaliczający się do kompozycji zapomnianych Kwintet fortepianowy Juliusza Zarębskiego wykonał w sposób wzorcowy.

 

Cracow Golden Quintet

 

W strefie laureatów Konkursu znaleźli się także znakomici muzycy. Wyróżnienia otrzymały Apeiron Trio, doskonałe w repertuarze postromantycznym i neoklasycznym, Novi Piano Duo, świetne w Sonatinie Romana Palestra i Album tatrzańskie Ignacego Paderewskiego a także słynnych Wariacji, na temat Paganiniego Witolda Lutosławskiego, i duet skrzypce/fortepian Roksany Kwaśnikowskiej i Łukasza Chrzęszczyka, wykształcony w Warszawie, który pięknie wykonał, urzekając cudownymi brzmiącymi słodko Mitami Karola Szymanowskiego. W specjalności zespołowej nie przyznano III nagrody, natomiast wręczono dwie nagrody II po 10 tys. euro. Otrzymały je w 100 proc. żeński Ãtma Quartet  emanujący entuzjazmem i precyzją  zarówno w Moniuszce, jak i III Kwartecie Andrzeja Panufnika i Aleksandra Tansmana, by zakończyć swój występ II Kwartetem Szymanowskiego, oraz Cracow Golden Quintet, jedyny zespół instrumentów dętych, który od samego początku zachwycał wysoką klasą rzemiosła muzycznego, świetnym zgraniem, prezyzją, muzykalnością w szalenie trudnym repertuarze, gdzie znalazły się utwory Michała Spisaka, Tadeusza Szeligowskiego, Wojciecha Kilara, Grażyny Bacewicz i Tadeusza Paciorkiewicza.


Co ciekawe, słuchając produkcji tego zespołu dominował podziw dla jego maestrii, choć w tle był także zachwyt dla wysokiego poziomu muzycznego samych kompozycji. Ten zespół to wspaniały ambasador polskiej twórczości. Wszystkie komplementy na temat wykonawców występujących w Konkursie zespołów kameralnych bledną w zestawieniu z laureatami I nagrody, którą bezapelacyjnie, bez cienia wątpliwości przyznano zjawiskowemu duetowi złożonemu z dwojga skrzypaczy, Marty Gidaszewskiej i Roberta Łaguniaka. Oni stworzyli na estradzie Filharmonii Podkarpackiej prawdziwą skrzypcową rewię, gdzie była muzyka, dialog, balet instrumentalny, niewyobrażalna zgodność i perfekcja. Artyści mieli cały repertuar przygotowany na pamięć, więcej spoglądali sobie w oczy i uśmiechali się do siebie, niż patrzyli w nuty.

 

Gidaszewska Laguniak

 

To były jedne skrzypce w dwóch osobach, które wypełniały przestrzeń dźwiękową prawie jak kwartet smyczkowy. Przy tej okazji poznaliśmy mało znany, prawie całkiem zapomniany repertuar na dwoje skrzypiec Michała Spisaka, Grażyny Bacewicz, Tadeusza Paciorkiewicza. Zupełnym odkryciem były kompozycje sięgającego do muzycznego klasycyzmu Joachima Kaczkowskiego, którego nie ma nawet w wielu encyklopediach muzycznych, skrzypka, kompozytora i pedagoga zmarłego w Warszawie w 1829 roku. Para Gidaszewska/Łaguniak wykonywała wszystkie utwory z równym zaangażowaniem i talentem interpretacyjnym, co przynosiło ogromną satysfakcję słuchaczom. Nikt nie wyczuwał, że np. dzieła Bacewiczówny są lepsze muzycznie od Kaczkowskiego, czy Spisaka, cały program tej wspaniałej pary był znakomity, szczytowo wyrafinowany, angażujący uszy i oczy. Gidaszewska/Łaguniak Duo powinno być otoczone nadzwyczajnymi preferencjami resortu kultury, Instytutu Muzyki i Tańca i Instytutu Mickiewicza. Ci artyści powinni nieustannie jeździć po kraju i po świecie, dla nich trzeba otworzyć szeroko drzwi telewizji i radia publicznego oraz studia nagraniowe. Ich talenty wzmocnione tytaniczną pracą mogą bowiem przynieść chwałę polskiej kulturze i nie ma w tym cienia przesady. Trzeba pogratulować twórcom Pierwszego Międzynarodowego Konkursu Muzyki Polskiej im. Stanisława Moniuszki, a także członkom Jury, że w efekcie tego muzycznego turnieju odkryliśmy taką perłę. Jest więc nadzieja, że kolejny Konkurs za dwa lata będzie równie owocnym wydarzeniem.

                                                                    Joanna Tumiłowicz