Przegląd nowości

Primadonna z Galicji

Opublikowano: czwartek, 15, luty 2024 18:30

Marcella Sembrich-Kochańska czarowała śpiewem miliony ludzi i zarządzała milionami dolarów. Była największą polską śpiewaczką, pierwszą primadonną na deskach nowojorskiej Metropolitan Opera. A jednak w ojczyźnie pozostaje praktycznie nieznana. 15 lutego dobiega końca 166. rocznica jej urodzin, a wcześniej upłynęła 100. rocznicza odzyskania przez Polskę niepodległości. Przez długie lata swej muzycznej działalności czuła się ambasadorką kultury polskiej. 

Sembrich,Dzon 16

12 grudnia 1914 założyła Sembrich The American Polish Relief Committee (Polsko-Amerykański Komitet Pomocy). Miał on nieść pomoc Polakom nie uczestniczącym „we Wschodnim Teatrze Wojny” (in the Eastern Theatre of War), niezależnie od ich rasy czy wiary – zwłaszcza kobietom, dzieciom i wdowom po żołnierzach. Do Komitetu wstąpili przyjaciele Sembrich, śpiewak Adam Didur, pianista Józef Hofmann i Zygmunt Stojowski. Przyjaciel Ignacy Jan Paderewski w tym czasie powoływał Fundusze Pomocy Polskim Ofiarom Wojny w Vevey (wraz z Henrykiem Sienkiewiczem), Paryżu i Londynie.  


Dziś jej postać dumnie spogląda na widzów z portretu w foyer Metropolitan Opera w Nowym Jorku (MET). Znawcy uważają, że to największa primadonna tej scenyZostała gwiazdą nowiutkiej MET, otwartej 22 października 1883 roku, już od swego pierwszego występu w tytułowej partii Łucji z Lammermoor zaledwie dwa dni później.

Sembrich,Dzon 1

Podziwiano ją aż do uroczystego, pożegnalnego koncertu 6 lutego 1909 roku, którym dyrygował znamienity austriacki kompozytor Gustav Mahler. Do tego czasu wystąpiła na nowojorskiej scenie 487 razy. Krytycy nazywali ją „Królową Nocy, królową sztuki śpiewu, królową sceny, królową serc”.

Sembrich,Dzon 2

Jej koloraturowy sopran przetrwał do dziś na płytach, a jej nagrania otwierają kolekcję wydaną na 100-lecie MET w 1983 roku. Za Atlantykiem znana była jako Marcella Sembrich. Naprawdę nazywała się Prakseda Marcella z domu Kochańska. Pochodziła z maleńkiego wielokulturowego galicyjskiego Bolechowa, leżącego między Stanisławowem a Lwowem.


Córka garbarza

Urodziła się 165 lat temu, 15 lutego 1858 roku. Jej ojciec Kazimierz Kochański był garbarzem, a jednocześnie organistą w kościele. Utalentowanej muzycznie córce wystrugał do ćwiczenia klawiaturę z drewna. Zdolna dziewczynka grała też na skrzypcach, nocami kopiowała nuty.

Sembrich,Dzon 3

Na egzamin do lwowskiej szkoły muzycznej, którą kierował uczeń Chopina Karol Mikuli, musiała jechać z ojcem furmanką. Kiedy udało się jej dostać na uczelnię, zamieszkała u zamożnej rodziny i dorabiała, przygrywając do lekcji rytmiki oraz na wieczorkach tanecznych w dobrych domach. Tam trafiła pod opiekę nauczyciela, który w przyszłości zostanie jej mężem – Wilhelma Stengla, starszego o 12 lat. 

Sembrich,Dzon 4

Pieniądze na dalsze kształcenie zbierała na koncertach dobroczynnych. Dzięki temu w 1875 r. wyjechała do wiedeńskiego konserwatorium. W tym czasie doszło podobno do spotkania z Franciszkiem Lisztem, przed którym zagrała na pianinie i skrzypcach, a także zaśpiewała swoje ukochane „Życzenie” Chopina. Węgierski kompozytor powiedział jej podobno: „Bóg dał ci trzy pary skrzydeł, którymi lecieć będziesz przez krainę muzyki. Nie rezygnuj z nich, ale śpiewaj, śpiewaj dla świata, bo masz głos anioła”. Marcella wzięła sobie te słowa do serca i z czasem postawiła na śpiew, porzucając fortepian i skrzypce. Przyjęła po matce nazwisko „Sembrich”, brzmiące bardziej operowo niż Kochańska. Jej pierwszy kontrakt zapewnił występy w Mediolanie, z La Scali popłynęła na występy do Aten.


Okradziona przez impresario powróciła do Wiednia i tam zaproponowano jej debiut w Semperoper w Dreźnie. Miała ledwie 20 lat, półrocznego synka, zamieszkała kątem u szwagra i nie stać jej było na zakup nowej sukni. Wkrótce podpisała kontrakt primadonny i wszystko się zmieniło.

Sembrich,Dzon 5

Stała się jedną z najlepiej opłacanych solistek na świecie, pokazuje to np. rachunek za dwa miesięczne występy w Rosji: 26 tysięcy rubli, a najwyżej opłacany baryton - 3200 rubli. Twardo negocjowała honoraria, wspierana przez męża. Mając 25 lat zaproszona została do USA do nowo otwartej nowojorskiej opery. Mapa występów Marcelli jest ogromna: Berlin, Londyn, Paryż, Wiedeń, Monachium, Frankfurt, Hamburg, Kolonia, Praga, Bruksela, Amsterdam, Genewa, Madryt, Oslo, Budapeszt, Petersburg, Moskwa, Lwów, Warszawa, Wrocław, Łodź, Kraków, Nowy Jork, Chicago, San Francisco, wszędzie tam śpiewała… 


Madame wielu talentów

Sembrich,Dzon 6

Marcella radziła sobie na scenie mimo słabiutkiego wzroku, bo nie widziała batuty dyrygenta. Potrafiła nawet głośno poprawiać dyrygentów podczas występów i prób. Chętnie żartowała, nie zawsze bacząc, czy komuś nie sprawi tym przykrości. Lecz zdarzały się jej także bardziej irytujące gwiazdorskie zachowania. Dbała o wielkość swojego nazwiska na plakatach i żądała od agentów zapowiedzi w prasie o swoich przyjazdach. Kiedy bilety nie były wyprzedane, ogłaszała, że jest niedysponowana i wyjeżdżała. Pewnego razu w Chicago, urażona sukcesem innej śpiewaczki, zeszła ze sceny w trakcie przedstawienia.


Z drugiej strony, złego słowa nie wypowiedziała o innych solistach. Śpiewał u jej boku wielki Enrico Caruso, Adam Didur, Jan i Edward Reszke, podziwiała ją Helena Modrzejewska. Akompaniował polskiej śpiewaczce jeszcze nieznany Ignacy Jan Paderewski, później serdeczny przyjaciel. 

Sembrich,Dzon 8

Znała się z muzyczną elitą swoich czasów: Mahlerem, Brahmsem, Puccinim, Verdim, Johannem i Richardem Straussami, Gounodem, Rachmaninowem. Wymieniała dowcipne listy z Markiem Twainem. Koronowane głowy z całej Europy słały jej wyrazy podziwu, wzbogacane kosztownymi prezentami (np. od cara Aleksandra II otrzymała złotą bransoletkę).  


Była pracowita i skuteczna nie tylko na scenie, ale także w biznesie. Znakomicie inwestowała swoje honoraria na giełdzie, stawiała domy w najmodniejszych miejscach świata – pod Lozanną, na Lazurowym Wybrzeżu, na „nadbrzeżu milionerów” w Bolton Lake. Kochała luksus, może wspomnienie dzieciństwa w biedzie kazało jej mieszkać tam, gdzie bogacze, arystokracja.

Sembrich,Dzon 11

Nie bała się podróżować (Atlantyk pokonała statkami ponad trzydzieści razy) i korzystać z nowinek technicznych, takich jak automobil, bicykl, samolot. Chętnie sięgała po radio i telefon. Uwieczniała swój głos na urządzeniach do zapisu dźwięku, dopiero wchodzących wówczas do obiegu. Nie bała się ryzyka. Wspinała się w Alpach.


Twierdziła, że uratowała śpiewaka Enrico Caruso z pożaru podczas trzęsienia ziemi w San Francisco (1906), wywożąc go na taczce. A podczas napadu na jej dom pod Lozanną bez wahania broniła pokojówki, przez co została solidnie poturbowana. Mało tego.

Sembrich,Dzon 9

Nawet by ratować ukochanego jamnika potrafiła rzucić się pod koła automobilu, co przypłaciła złamanym obojczykiem. Miała osiągnięcia pedagogiczne, była profesorką wokalistyki w The Curtis Institute of Music w Filadelfii i w Juilliard School of Music w Nowym Jorku.

Trzydzieści pudeł wspomnień

W dziale muzycznym biblioteki publicznej w Nowym Jorku zbiory memorabiliów po Sembrich obejmują materiały w językach angielskim, francuskim, polskim, niemieckim, włoskim, hiszpańskim, portugalskim, rosyjskim i węgierskim. Rozłożone w jednej linii liczą 23 metry długości. 


Są tam pamiątki z występów,listy, dyplomy, wycinki, rachunki, plakaty, zaproszenia i 2284 zdjęć. Widać na nich Marcellę wśród sław i uczennic w szkole muzycznej, spacerującą z psami i palącą papierosa. Są też zdjęcia w okularach, w których dawała się fotografować na starość, gdy przestała się wstydzić wady wzrokuPozowała więc chętnie, pilnowała jednak przy tym, by fotografować ją z korzystniejszego, lewego profilu (lewym okiem lekko zezowała, a prawa powieka miała jej lekko opadać). 

Sembrich,Dzon 12

„Fascynują mnie jej listy – mówi Radka Franczak, polska autorka i dokumentalistka pracująca nad filmem o Sembrich. – Uderzające jest to, że pisze z dużą wolnością osobistą, bez »gorsetu«, bez konwenansów”. Zarazem jednak Sembrich chciała, byśmy o niej wiedzieli tylko tyle, ile ona zechce. Prywatne informacje pozostawały za szczelnymi drzwiami, wychodziły tylko te, które jej odpowiadały.

Sembrich,Dzon 13

Nie ujawniała, że finansowała wiecznie spłukanego brata Leona i jego dzieci utracjuszy. Można to po latach wyczytać z listów. Zatrudniała pisarza, który tworzył najbarwniejsze historie, by nie zniknęła z pamięci publiczności. Wymyślał pojedynki męża Marcelli, Wilhelma – od igły do armaty, zabicie niedźwiedzia scyzorykiem na Newskim Prospekcie, porwania, niesamowite epizody z życia primadonny, by wciąż była „na językach”, ale kończyło się na prostych artykulikach.


Ocenzurowany syn

„Archiwum w nowojorskiej bibliotece jest ocenzurowane, część listów jest powycinana, pewne rzeczy są zamazane. Całkowicie został usunięty syn Wilhelm” – zauważa Radka Franczak. Dlaczego tak się stało, czy stał za tym jakiś skandal? Wilhelm „Willi” Stengel, starszy syn Marcelli, urodził się w 1877 roku. Czyli w roku jej debiutu operowego w Atenach.

Sembrich,Dzon 14

Choć nieobecny w korespondencji Sembrich, pojawia się w listach ojca, wysyłanych z Drezna w 1901 roku, po śmierci ukochanego młodszego syna śpiewaczki – Marcela. „Willi” pozdrawiał matkę w tych ciężkich chwilach. Nie mogli być skłóceni, albo ostatecznie się pogodzili, bo w przyszłości syn podejmie wiele kluczowych decyzji zgodnie z wolą Marcelli. Na przykład ożeni się z wieloletnią, wiele młodszą przyjaciółką matki Juliette de Coppet, późniejszą strażniczką pamięci i archiwum śpiewaczki.


Adoptuje też z nią sierotę wojenną, na którą w 1920 r. w Paryżu zwróciła uwagę Marcella.A po śmierci artystki w 1935 roku zabierze urny z prochami rodziców z Nowego Jorku do Drezna i pochowa w rodzinnym grobie obok brata. Sam po wyjeździe z USA zniknie bez śladu. „Może zginął w bombardowaniu Drezna?” – zastanawia się Radka Franczak.

Sembrich,Dzon 15

Ciekawe, że wspomnianej „cenzury” w pamiątkach po artystce dokonała po jej śmierci zapewne wspomniana Juliette de Coppet, przyjaciółka i synowa. Była twórczynią The Sembrich Opera Museum w Bolton Landing w stanie Nowy Jork, gdzie artystka miała swoją rezydencję i studio wokalne. Juliette dokonała selekcji memorabiliów, część z nich zniszczyła. Jak Primadonna dbała o swój nienaganny wizerunek za życia, tak się chciała też prezentować po śmierci.


Sembrich dbała o wizerunek nie tylko filtrując informacje o sobie, ale także uczestnicząc w akcjach dobroczynnych, m.in. na rzecz poszkodowanych muzyków po trzęsieniu ziemi w San Francisco (1906) oraz wdów i sierot po I wojnie światowej. Udzielała się dobroczynnie dla niewidomych, głuchoniemych, zdolnych dzieci, ubogich, studentów itd. Przy czym podkreślała, że jest z Polski, z Galicji.

Sembrich,Dzon 17

Otrzymała mandat poselski do Sejmu Wychodźstwa Polskiego w Detroit w sierpniu 1918, który przyjął projekt Ignacego Paderewskiego o utworzeniu 100-tysięcznej armii złożonej z wychodźców i ślubował walczyć o niepodległość Polski.  Została wiceprzewodniczącą Narodowego Komitetu Amerykańskiego Funduszu Pomocy dla Polskich Ofiar, powołanego przez Paderewskiego. Prosiła o wpłaty i sama przeznaczyła na ten cel m.in. swoją biżuterię (której czasami nakładała zbyt dużo, przez co złośliwi porównywali ją do witryny sklepu jubilerskiego).  


Polskie opowieści

Niedawno, bo w 2012 r., w Południowej Karolinie zmarła Anita de Coppet Molyneux – owa dziewczynka z Paryża, wypatrzona przez Marcellę i adoptowana na jej prośbę przez Juliettę i Wilhelma. Miała 98 lat. Ta „adoptowana” wnuczka była pod finansową opieką i wielkim wpływem słynnej babci śpiewaczki. Wychowywała się pośród muzyki, uczyła się języków, śpiewała i grała. W Południowej Karolinie wciąż żyją prawnuki i praprawnuki polskiej artystki. 

Sembrich,Dzon 18

Jest też polska gałąź rodziny Sembrich. To jeden z powodów, dla którego film o Sembrich przygotowuje Radka Franczak. „Od zawsze słyszałam przy spotkaniach rodzinnych: »była taka bogata ciotka z Nowego Jorku, milionerka«. To było dziwne na tle innych historii – tragicznych, wojennych, dotyczących wygnania z Kresów. Kiedy kilka lat temu ciotka znowu coś powiedziała o tej pra, pra ciotce ze strony ojca, dowiedziałam się, jak się nazywała: Marcella Kochańska” – opowiada. Kiedy sprawdziła powiązania genealogiczne, okazało się, że nie jest spokrewniona z Marcellą, lecz jedynie spowinowacona, dlatego mówi o niej jako o swojej pra, pra ciotce.


Łączy się z nią historia niewykorzystanego rodzinnego talentu. „Miałam babcię, która jako młoda dziewczyna bardzo dobrze śpiewała, miała talent i jej marzeniem było zostać śpiewaczką operową. To była mama taty. Wtedy przyjechała ta ciotka z Ameryki, kupiła wszystkim dziewczynkom w rodzinie sukienki, a jak usłyszała o mojej babci, powiedziała »dajcie mi ją, ja ją zabieram do Nowego Jorku, dam jej lekcje, wszystko opłacę, ona będzie gwiazdą«. A ojciec babci na to, że nie ma mowy, że jego dziecko nie będzie prostytutką! To były takie czasy i takie opinie. I nie pozwolił” – opowiada Radka Franczak. 

Sembrich,Dzon 19

Stało się to zapewne około 1930 roku, gdy Marcella odbyła ostatnią podróż po Europie. „Musieli się spotkać we Lwowie. Babcia mogła mieć wtedy koło 15 lat, przyjmując, że urodziła się w 1915 r.oku, chociaż nigdy nie przyznawała się do daty urodzenia – opowiada Radka Franczak. – Miała wszystkie zadatki na gwiazdę, była piękną kobietą. Ojciec szybko wydał ją za mąż, potem wybuchła wojna i musiała uciekać. Przeżyła obozy koncentracyjne, miała bardzo trudne życie. Te dwa losy kobiet są ciekawe: moja babcia wywodziła się ze średnio zamożnej klasy, a Marcella Kochańska była córką garbarza, biedaka po prostu – a jak inaczej potoczyło się ich życie!”.


Szkoda, że młody talent pozostał niewykorzystany, zwłaszcza, że Sembrich umiała wspierać inne kobiety. Niemal z ulicy „zgarnęła” i wyedukowała Natalię Bodanyę (1908–2007), która potem została światowej sławy gwiazdą opery. Dziś w Nowym Jorku żyją jeszcze dwie panie, które ciepło mówią o Madame Sembrich. „Odwiedziłam pewną stulatkę i jej córkę, Polki z pochodzenia.

Sembrich,Dzon 20

Mama stulatki była przyjaciółką gospodyni Sembrich, Antonii Wróbel. Marcella zapisała jej mieszkanie w pięknym miejscu koło Central Parku, wyposażone rzeczami po artystce, z jej lustrem, bibelotami. Antonia Wróbel była samotna i to wszystko dała w testamencie tej przyjaciółce, u której córki i wnuczki gościłam” – opowiada Radka Franczak. Kobiety zamieniły mieszkanie na domek w urokliwym miejscu na wyspie, ale zachowały rzeczy po primadonnie. „Pokazywały mi np. naczynia od Tiffany’ego i przedmioty w różu, ulubionym kolorze Marcelli. Dostałam po pra, pra ciotce dwa talerze i jakieś drobiazgi” – kończy Radka Franczak. 

Sembrich,Dzon 21

Szkoda tylko, że tak wybitna i niepospolita kobieta jak Marcella nie zapisała się w świadomości wszystkich rodaków, jak choćby Paderewski czy Modrzejewska. Dopiero w 2016 roku ukazała się w Polsce monumentalna biografia „Marcella Sembrich-Kochańska. Artystka świata” autorstwa Małgorzaty Komorowskiej Juliusza Multarzyńskiego.

                                                                      Beata Dżon-Ozimek