Przegląd nowości

Chochołem w Wilsona

Opublikowano: niedziela, 18, listopad 2018 10:19

 

Komunikat muzyczny był jasny jak słońce. Z mroków współczesnej faktury orkiestrowej podzielonej na różne segmenty klaśnięciami perkusyjnego bata złożonego z dwóch deseczek wyłonił się odseparowany i zagrany na ksylofonie, czysty i precyzyjny motyw tradycyjnej melodii śpiewanej przez Chochoła w Weselu Stanisława Wyspiańskiego Miałeś chamie złoty …róg.

 

Pawel Szymanski,Barbican 1

 

Tej ostatniej nuty na słowo „róg” wprawdzie zabrakło, ale przekaz był i tak wyraźny. Najważniejszy punkt repertuaru uroczystego koncertu transmitowanego na cały świat przez program 3 BBC z Londynu zawierał właśnie taką ciekawostkę melodyczną. Innych w tym „programowym” utworze nie dało się zlokalizować.

 


 

Prapremiera Pawła Szymańskiego Fourteen Points-Woodro w Wilson Overture, utworu zamówionego przez Instytut Adama Mickiewicza specjalnie na rocznicę 100-lecia Niepodległości, została poprzedzona Polonią Elgara, Koncertem a-moll Paderewskiego, a przypieczętowana na koniec I Symfonią Lutosławskiego. Orkiestrą BBC dyrygował Michał Nesterowicz.

 

Pawel Szymanski,Barbican 2

 

14 punktów prezydenta USA Woodrowa Wilsona zostało w tej kompozycji uhonorowane (bo przecież nie opisane) ciekawą i bogatą wyrazowo wieloelementową kompozycją. Czy było tych segmentów dokładnie 14? Być może, ale przecież utwór nie miał funkcji ilustracyjnej, choć w umyśle odbiorcy pewne skojarzenia mógł wywoływać. Choćby ta melodia Chochoła. Czy miała się odnosić do naszych ponad 120-letnich walk i zabiegów o niepodległość, które udało się sfinalizować dopiero z udziałem Amerykanów, gdy prezydent Wilson przedstawił 14 punktów orędzia Kongresowi? Czy może Paweł Szymański zacytował tę melodię pokazując, że jest ona tożsama z popularną piosenką dziecięcą Stary niedźwiedź mocno śpi? Przy okazji można by było sprawdzić, co było najpierw, Chochoł czy niedźwiedź? To oczywiście zagadka, której rozwiązanie mógłby podać sam kompozytor w wielu swych utworach umieszczający skomplikowane szarady muzyczne. Kilka razy pojawiają się tutaj generalne pauzy, niekiedy zapowiadane perkusyjnym klaśnięciem (w retransmisji Fourteen Points na antenie polskiej radiowej „dwójki” zabrakło inicjującego Uwerturę klaśnięcia z wykonania w Londynie), w partii smyczków, a także dętych drewnianych pojawiają się dosyć często figuracje mikrotonowe lub glissandowane, w całym utworze zmagają się ze sobą dwie tendencje, minimalistyczna i statyczna, oscylująca wokół jednego dźwięku, z dużo bogatszą harmonicznie i melodycznie tendencją stylizacyjną, czerpiącą inspiracje z muzyki dawniejszej, baroku czy romantyzmu.

 


 

Znaleźć tutaj można również kilka pomysłów organizujących dźwięki wykorzystywanych wcześniej w klasyce (i rozrywce), jak choćby wspinanie się po dźwiękach gamy i spadanie, aby w kolejnej próbie osiągnąć jeden stopień wyżej. Trick taki spożytkował ku zaskoczeniu słuchaczy, wywołując początkowo zupełne niezrozumienie, Ludwig van Beethoven w Finale swojej Pierwszej Symfonii.

 

Pawel Szymanski,Barbican 3

 

Innym pomysłem są specyficzne dialogi instrumentów, pojawia się tu np. wielokrotnie powtarzany klaster smyczków w niskim rejestrze przerywany nerwowo uderzeniem w bęben, jak gdyby ktoś brutalnie kwitował czyjeś skargi. W ogóle kompozycja Szymańskiego, której najbliżej  stylistycznie do „post-Lutosławskiego”, zawiera wiele takich struktur, które przywodzą ma myśl swobodną improwizację czy też stosowaną przez autora Paroles tissées technikę aleatoryzmu kontrolowanego. Nie zabrakło w dziele charakterystycznych dla Szymańskiego zabaw stylizacyjnych. Jako kulminację emocjonalną Fourteen Points można uznać „niby-cytat” kody z trudnej do identyfikacji symfonii romantycznej. Jest również rodzaj parafrazy jakiegoś barokowego kanonu lub fugi rozłożonej w czasie, zaś w finale utworu, już po ekspozycji tematu Chochoła, pojawia się marszowy rytm przechodzący na jednej wysokości przez różne grupy instrumentów, wzbogacany figuracjami „ptasich” odzywek fletów i innych instrumentów dętych. Marsz stopniowo się wycisza aż do zupełnego PPPP. Tak kończy się okolicznościowa i „eksportowa” kompozycja Pawła Szymańskiego, która mogłaby zapewne w przyszłości stanowić ciekawy materiał edukacyjny pokazujący sprawność wykorzystania rozmaitych efektów orkiestrowych.

                                                                         Joanna Tumiłowicz