Przegląd nowości

Festiwal im. Adama Didura w Sanoku 2018

Opublikowano: poniedziałek, 08, październik 2018 10:28

Nie da się powiedzieć, że Festiwal tegoroczny był lepszy niż poprzednie. Poprzeczka już dawno została ustawiona tak wysoko, że kontynuacja jest kolejnym sukcesem. Kogo można zaprosić po Hiolskim, Toczyskiej, Podleś, Kurzak, Rucińskim, Woś, Walewskiej, Bronikowskim, Dobberem. No oczywiście Tomasza Koniecznego, który w tym roku debiutował w Bayreuth i jest pierwszym wagnerowskim Heldenbaritonem (sam określa się jako bas-baryton) z wyboru. Zostali już tylko Piotr Beczała i Mariusz Kwiecień. Ale dyrektor Waldemar Szybiak i ich zaprosi. I przyjadą. To pewne.

 

Didur,Festiwal 828-139

 

Festiwal im. Adama Didura ma najwyższą renomę wśród gwiazd opery i nie tylko wśród nich. Jego zaletą jest bogactwo form. Przedstawienia operowe, baletowe, koncerty muzyki sakralnej w kościołach, recitale gwiazd, także lżejsza muza; operetki, musicale, koncerty jazzowe. Tak trzymać!!!

 

Didur,Festiwal 828-86

 

Tomasz Konieczny wykonał z orkiestrą Sinfonia Cracovia pod dyrekcją Jurka Dybała „Kindertotenlieder” Gustava Mahlera oraz „Pieśni i tańce śmierci” Modesta Musorgskiego. Było to wykonanie mistrzowskie i … wzruszające. Dodano fragmenty orkiestralne: Adagio Samuela Barbera i utwory Dymitra Szostakowicza. Wielkie przeżycie! Hitem było także przedstawienie „Romea i Julii” Charlesa Gounoda przeniesione z Opery Śląskiej w Bytomiu. Bardzo dobra reżyseria Michała Znanieckiego. Cudowni, nie waham się tego napisać, byli odtwórcy tytułowych postaci: młodzi, piękni, wiarygodni, do zakochania. Tenor Andrzej Lampert ma głos (na razie) liryczny, ale ciemny, o urzekającej barwie. Trochę ryzykuję, ale wróżę mu wielką karierę, szczególnie pod okiem Pani Profesor Heleny Łazarskiej.


Ewa Majcherczyk (Julia) ma głos może mniej olśniewający, ale dobrą technikę i śpiewała znakomicie, z wielkim wyrazem emocjonalnym. Pozostali śpiewacy byli bardzo dobrzy. Obok tytułowych bohaterów gwiazdą wieczoru był dyrygent. Bassem Akiki. Prowadził dzieło Gounoda z taką maestrią, wdziękiem i uczuciem, że największych sceptyków mógł przekonać, że to muzyka najwyższych lotów, w co niekiedy dawniej wątpiono.

 

Didur,Festiwal 828-499

 

„Dziady-Widma” Stanisława Moniuszki w reżyserii Ryszarda Peryta były interesujące, ale osobiście nie cenię tego dzieła, więc ograniczę się do tego, że reżyser nie wydziwiał jak wielu przed nim, a wśród wykonawców błysnął niezawodny Adam Kruszewski. Wątpię, żeby te polskie dziady mogły kiedykolwiek znaleźć zrozumienie poza Polską, więc w Polsce trzeba je czasem z obowiązku wystawiać.

 

Didur,Festiwal 828-148

 

Nie wszystko widziałem, bo tym razem z  uwagi na inne obowiązki nie mogłem być na całym Festiwalu. Na pewno interesujące było wykonanie koncertowe  pierwszej, młodzieńczej opery Giuseppe Verdiego „Oberto” przez zespół Opery Wrocławskiej. Podobnie balet „Spartakus” Arama Chaczaturiana pokazany przez artystów z Kijowa. Szczególnie żałuję nieobecności na koncercie „Przeboje Franza Lehara” prowadzonym przez mojego przyjaciela jeszcze ze studiów prawniczych, a więc od pół wieku, Sławomira Pietrasa. Jest zawsze interesujący, uroczy i dowcipny. Festiwal zakończył się także przebojami operetkowymi w wykonaniu artystów Opery Krakowskiej. Byli to: Katarzyna Oleś-Blacha, Monika Korybalska, Adam Sobierajski i Adam Szerszeń. Dyrygował błyskotliwie Tomasz Tokarczyk.

 

Były to miłe i pełne artystycznych wzruszeń dni.

                                                                              Piotr Nędzyński