Przegląd nowości

Mistrzowie figuracji

Opublikowano: środa, 30, sierpień 2017 13:38

Festiwal Ba...Chopin i jego Europa daje okazję do wielu muzycznych przemyśleń, bo prezentuje oryginalną muzykę w znakomitych wykonaniach. Czy to w kameralistyce, czy w większych formach stykamy się z natchnionymi interpretacjami, które wymagają także sporej biegłości technicznej. Podziwialiśmy np. poziom muzyczny podczas wykonania zupełnie zapomnianego Sekstetu Ignacego Feliksa Dobrzyńskiego, gdzie w składzie znalazł się nawet kontrabas, co zbliżyło ten utwór do Sonat Gioacchino Rossiniego. Kompozytor powierzył artystom dosyć trudne zadania, bo ciekawe rozwiązania tematyczne i konstrukcja utworu pisanego w stylu brillant wiązała w całość poszczególne wątki za pośrednictwem dosyć skomplikowanych figuracji.

Jakub Jakowicz

Kluczowe zadanie miał tutaj pierwszy skrzypek Jakub Jakowicz, ale niemały wysiłek spoczął też na pierwszym wiolonczeliście Andrzeju Bauerze, z tym, że identyczne figuracje bardziej precyzyjnie wykonywał drugi wiolonczelista Marcin Zdunik. Trudno u-cha-cha. Nie zawsze wszystko się udaje mimo najlepszych chęci. W programie koncertu znalazł się jeszcze trochę bardziej ograny Kwartet fortepianowy c-moll Władysława Żeleńskiego, a zakończył występ też Sekstet smyczkowy z opery Capriccio, ale w nieco zmienionym składzie (bez kontrabasu) Richarda Straussa, w sumie najnudniejsza pozycja wieczoru. Przegląd różnego rodzaju figuracji przyniósł wieczór, na którym aż trzech solistów wykonało trzy Koncerty fortepianowe. Najpierw Mili Bałakiriewa, jak wiemy zafascynowanego Chopinem, pierwszy Koncert Op. 1, krótki, jednoczęściowy z udziałem bardzo rozbudowanej orkiestry symfonicznej, którą prowadził Grzegorz Nowak. Zespół Sinfonii Varsovii, chyba jeszcze niezbyt rozbudzony, nie nadążał za ręką dyrygenta, a panowie w puzonach chyba grali czasami inne nuty. Młody pianista Sergey Kasprov dał jednak radę, a utwór był napisany w stylu Chopina, bo figuracje, pasaże, progresje i inne ozdobniki wyglądały jakby wyjęte z jego kompozycji i tylko tematy oplatane tymi „dodatkami krawieckimi” zdradzały pospolite pochodzenie.


Może były to echa romansów, jakie śpiewano przy różnych okazjach towarzyskich. Po Bałakiriewie zagrano prawdziwego Chopina, jego II Koncert f-moll. I znów te same figuracje, tyle, że o wiele szlachetniej brzmiące pod palcami Krzysztofa Jabłońskiego, który wyraźnie zachęcał orkiestrę do dialogowania, zwłaszcza w Larghetto. Ładnie odpowiadała mu swoimi solówkami pierwsza fagocistka Sinfonii oraz pan grający na klarnecie, natomiast pierwszy waltornista w feralnym miejscu – fanfarowym początku Allegra vivace dał „eksperymentalnie” takie dźwięki, jakby do rury wślizgnęła się jakaś mysz. Muzyk ten zrehabilitował się co nieco w II Koncercie Sergeya Rachmaninowa, kiedy zagrał jeden z tematów podchwycony następnie przez rewelacyjnego Mikhaila Pletniova. On także podpowiadał muzykom z orkiestry nastrój poszczególnych tematów, ale tylko niektórzy dawali się na to nabrać. Podczas owacji na stojąco pianista wyróżnił tylko jednego „dęciaka”, klarnecistę.

Marcin Zdunik

Natomiast indywidualny recital tego samego Pletniova dwa dni wcześniej był zbudowany z samych figuracji. Artysta postawił sobie za cel udowodnienie publiczności, że muzyka Rachmaninowa to nie ckliwe melodie, takie jak w II Koncercie, ale rozmaite sztuczki dźwiękowe zdradzające fakt iż kompozytor tworzył jednak w XX wieku i nieobce były mu różne pomysły dodekafonistów, choć przystępował do nich z dużą rezerwą. Serię ciekawych drobnych utworów tego mistrza klawiatury, w tym np. mało znany Polichinelle, Pletniov grał tak, aby zagłuszyć melodyjny temat i wykazać, że ich faktura składa się z misternie wykonywanych figuracji. W podobnym stylu zagrał też potężną rozmiarami I Sonatę d-moll. A na bis oniemiałej z zachwytu publiczności zafundował jeszcze „coś” Rachmaninowa i jedne z najbardziej nostalgicznych Nokturnów Chopina, gdzie wśród delikatnych figuracji przewija się motyw pieśni Gdybym ja była słoneczkiem na niebie. Pletniov, który ostatnio częściej występuje jako dyrygent pokazał się również tutaj jako totalny mistrz klawiatury.

                                                                           Joanna Tumiłowicz