Przegląd nowości

„Wspaniali kochankowie” w Opéra d’Avignon

Opublikowano: poniedziałek, 27, luty 2017 22:08

Opera w Awinionie wystawiła właśnie (w koprodukcji z trzema innymi francuskimi teatrami) we współpracy z zasłużonym Centrum Muzyki Barokowej w Wersalu pięcioaktową comédie-ballet prozą Molière’a i Lully’ego: Les Amants Magnifiques (Wspaniali kochankowie), prawdziwe arcydzieło okresu baroku.

Les Amants Magnifiques 1

Rzeczona kreacja nabrała natychmiast wydźwięku ważnego wydarzenia artystycznego ze względu na fakt, że ta urocza pozycja nie była wznowiona w całości od prawie trzystu lat (z wyjątkiem paryskiej realizacji z 1989 roku). Powstała ona na zamówienie króla Ludwika XIV z okazji karnawału urządzanego w 1670 roku w jego podparyskiej rezydencji Saint-Germain-en-Laye i była częścią rozbudowanego programu nazwanego „Królewską Rozrywką”, stanowiąc zarazem jego kwintesencję.


Przypomnieć przy tym należy, że gatunek comédie-ballet, łączący teatr, śpiew i taniec został stworzony właśnie przez wymieniony tandem Molière-Lully już w roku 1661 przy okazji pracy nad ich pierwszym wspólnym spektaklem Les Fâcheux (Nudziarze). Trzeba przyznać, że podjęcie się we współczesnych czasach wystawienia Les Amants Magnifiques jest niezwykle trudnym i wręcz zuchwałym przedsięwzięciem, którego tym razem podjęło się współpracujące już ze sobą od wielu lat trio w osobach reżysera Vincenta Taverniera, dyrygenta Hervé Niquet i choreografki Marie-Geneviève Massé. Ich zadanie polegało przede wszystkim na przybliżeniu widzom zupełnie już dzisiaj zapomnianego stylu i dawnej estetyki oraz na próbie nawiązania do gustów publiczności z czasów baroku. Ta ostatnia była przecież przyzwyczajona do oglądania na scenie feerycznej rzeczywistości łączącej w wyrafinowany sposób elementy heroiczne i fantastyczne z delikatnością eksponowania miłosnych uczuć. Dzisiejszego bywalca teatrów operowych zaskakuje tutaj poruszający humanizm prezentowanych nam bohaterów i finezyjne kreślenie przez Molière’a ich psychologicznych portretów, które pozostają w pełnej symbiozie z walorami partytury Jean-Baptiste Lully’ego.

Wspomniana wyżej trójka autorów omawianej inscenizacji wyszła z założenia, że niezależnie od czasu, jaki nas dzieli od momentu powstania dzieła, wciąż jeszcze zachowuje ono niezwykłą świeżość i poruszającą poezję, wobec której nie pozostaniemy obojętni. Oczywiście warunkiem powodzenia niniejszego wyzwania artystycznego było to, że autorzy tego od dawna oczekiwanego wznowienia nie potraktują go jak zwykłą rekonstrukcję czy rodzaj swoistego obiektu muzealnego. Powiedzmy zatem od razu, że realizatorom przedstawienia w Awinionie udało się pokazać zaskakującą współczesność warstwy muzyczno-literackiej oraz psychologii poszczególnych postaci, dla których widz odczuwa nawet prawdziwą empatię. Źródłem witalności spektaklu jest w pierwszym rzędzie energia emanująca z rozbudowanego zespołu wykonawczego, na który składa się dziewiętnastu instrumentalistów, ośmiu tancerzy, dziewięciu solistów i taka sama liczba aktorów. Zaś opowiadaną nam przez nich historię najlepiej i najkrócej streścił zleceniodawca tej pozycji i jednocześnie pomysłodawca jej fabuły, czyli sam Ludwik XIV: „Aby zdobyć rękę młodej księżniczki, dwóch rywalizujących ze sobą książąt czaruje ją wszelkimi możliwymi rozrywkami, jakich tylko teatr może dostarczyć”. Vincent Tavernier przeprowadza tę banalną w gruncie rzeczy akcję w sposób jasny i czytelny, często zjawiskowy i zawsze atrakcyjny, uwydatniając warstwę fantastyczną (tajemnicze ryby, potwór w grocie itd.) i zarazem komiczną (cztery zjawy, mechaniczna lalka etc.). Trzy ucieleśniane przez odrębne postaci dziedziny sztuk (śpiew, komedia i taniec) są filarami tej barwnej wizji i nawet w momentach, kiedy nie są bezpośrednio zaangażowane w działania sceniczne, są cały czas obecne i uważnie śledzą rozgrywające się wydarzenia. Podziwiać możemy niesłychane zaangażowanie wykonawców, a także ich udzielającą się odbiorcom radość z powodu brania udziału w tym oryginalnym projekcie artystycznym. Wszyscy zostali odziani w atrakcyjne i barwne, mieszające epoki i style, a ponadto wyrafinowane stroje autorstwa Ericka Plaza-Cocheta, których walory są dodatkowo podkreślane świetnie prowadzoną przez Carlosa Pereza reżyserią świateł.


W tę wizję idealnie wpisuje się pomysłowo i oszczędnie zaprojektowana przez Claire Niquet scenografia oraz przygotowana przez Marie-Geneviève Massé choreografia, barokowa, ale ze współczesnymi akcentami, lekka i zabawna. Młoda, dynamiczna i specjalizująca się na co dzień w muzyce barokowej obsada wykonawcza prezentuje wyjątkowo wysoki poziom zarówno pod względem wokalnym, jak i aktorskim. Niemożliwością jest wymienienie w tym miejscu wszystkich młodych artystów, toteż ograniczę się tylko do dwóch nazwisk, które na pewno na długo zachowam w pamięci. Chodzi o należących do trupy Les Malins Plaisirs aktorów Marie Loisel w roli księżniczki Eriphile oraz Laurenta Prévot kreującego postać zakochanego w niej Sostratosa. Oboje porywają naturalnością gry scenicznej, spontanicznością, wiarygodnością działań teatralnych.

Les Amants Magnifiques 2

Rozbudowane sekwencje tekstu mówionego nie oznaczają, iż muzyka nie odgrywa w tym przypadku ważnej roli. Przeciwnie, to właśnie ona zapewnia ciągłość całej narracji, kreuje odpowiednie do kolejnych sytuacji klimaty i nastroje, charakteryzuje postaci. Tym bardziej, kiedy na czele zespołu le Concert Spirituel stoi jego założyciel i szef muzyczny Hervé Niquet, który nie tylko dba o spójność i właściwą dynamikę instrumentalnych interwencji, ale także o uwydatnienie ich dźwiękowych detali i ukazanie zmiennej palety barw muzycznych. Na dodatek Niquet jest niemalże czynnym uczestnikiem akcji scenicznej i potrafi nawet reagować głośnym śmiechem na niektóre komiczne repliki. Niekiedy protagoniści zwracają się bezpośrednio do niego, biorąc go za świadka swoich przygód i przeżyć lub wręcz prosząc o akompaniowanie wokalnym czy tanecznym popisom. Publiczność bawi się wyśmienicie, szybko odnajdując się w obcej jej przecież estetyce, a na koniec dziękuje całemu zespołowi entuzjastycznymi brawami.

                                                                                     Leszek Bernat