Przegląd nowości

Romantyzm pod rękę z modernizmem

Opublikowano: środa, 07, wrzesień 2016 10:58

Taki układ programu koncertowego, gdzie jedna z części wypełniona jest muzyką XIX wieku a druga wieku XX, sprawdza się na VIII Międzynarodowym Festiwalu Muzyki Kameralnej Muzyka na Szczytach, którego dyrektorem artystycznym jest słynny kompozytor XXI wieku Paweł Mykietyn.

Muzyka na Szczytach 11

Dwa kolejne wieczory Festiwalu starały się połączyć twórczość pisaną w stylu romantycznym z muzyką„skażoną” już prądami modernistycznymi. Nie były to może dwa skrajne bieguny muzycznej stylistyki, raczej poszukiwania równowagi w obrębie percepcyjnego „centrum”, jednak ten właśnie model dostarczał wygodnych tematów do rozważań i porównań. Koncert inauguracyjny otworzył Kwintet fortepianowy Mieczysława Wajnberga w wykonaniu pianisty Mischy Kozłowskiego i Royal String Quartet.


Wajnberg będący w dużej mierze spadkobiercą stylistyki Dymitra Szostakowicza pokazał w swym rozbudowanym do pięciu części utworze zestaw chwytów konstrukcyjnych, rytmicznych, melodycznych i harmonicznych swojego Mistrza, zrobił to jednak w sposób świeży i osobisty, unikając prostego naśladownictwa. A ponieważ jego utwór robił mocne wrażenie, emanował siłą i nastrojem „sowieckiej melancholii” nie mniej wydatnie niż dzieła Wielkiego Dymitra, tym większą dawał satysfakcję słuchaczom. Przyczynili się do tego znakomici wykonawcy, umiejący „rozczytać i zinterpretować” muzykę o wiele bardziej skomplikowaną formalnie od artystycznej spuścizny ZSRR, więc ich grę trzeba uznać za absolutnie wybitną. Znakomite wrażenie robił młody pianista Misha Kozłowski dołączony do kwartetu Royal, czujny, wrażliwy, i doskonale przygotowany.

Muzyka na Szczytach 12

Jeszcze większe wrażenie zrobił on swoim akompaniamentem w drugiej części, gdzie towarzyszył swemu bratu Karolowi Kozłowskiemu w Schumannowskim cyklu pieśni Miłość poety do tekstów Heinricha Heinego. Choć tutaj kompozytor główny nacisk w budowaniu nastroju przypisał fortepianowi i prawie każdą miniaturę wokalną zakończył pianistycznym „postludium”, to Misha znakomicie potrafił utrzymać dystans dynamiczny w stosunku do śpiewaka. Wprawdzie fortepian miał w dalszym ciągu wysoko otwartą klapę, to w najmniejszym stopniu nie wychodził na prowadzenie. Ta część koncertu była więc zjawiskowym popisem solisty-tenora, który nie tylko śpiewał, ale wspaniale zinterpretował aktorsko, treść zawartą w śpiewanej poezji. Festiwal Muzyka na Szczytach zawiera w sobie także kursy mistrzowskie dla młodych wykonawców i wydaje się, że Karol Kozłowski byłby idealnym, najlepszym ze znanych w Polsce śpiewaków przykładem i nauczycielem interpretacji pieśni, która zawiera w sobie nie tylko perfekcyjne panowanie nad głosem, ale przede wszystkim zrozumienie wykonywanych utworów, przejrzyste oddanie sensu i nastroju, nakierowanie uwagi słuchaczy na pełną synergię tekstu i melodii.


Gdzie Karol Kozłowski nauczył się jedynej w swoim rodzaju sztuki wykonywania pieśni pozostaje w dużej mierze tajemnicą jego wielkiego talentu. Nawet w momentach, gdy solista nie śpiewał i oddawał się jakby słuchaniu partii fortepianu, to sama jego obecność i mimika wyrażała dalszy ciąg emocji zawartych w utworze Schumanna. To była naprawdę wielka kreacja artystyczna.

Muzyka na Szczytach 10

Ciekawie i nadal w układzie: Romantyzm - Modernizm, przebiegał po raz pierwszy na zakopiańskich Festiwalach zaprezentowany recital organowy. Miejsce koncertu też było zupełnie nowe. Kościół Najświętszej Maryi Panny Niepokalanej Objawiającej Cudowny Medalik na Olczy zaprosił publiczność na recital organowy Arkadiusza Bialica, laureata Międzynarodowego Konkursu Organowego Grand Prix du Chartres we Francji. W jego wykonaniu usłyszeliśmy dwie kompozycje francuskich twórców: niezwykle liryczne i wirtuozowskie Preludium, fugę i wariacje Césara Francka, oraz Narodzenie Pańskie Oliviera Messiaena. Przy tej okazji publiczność, i grający na organach muzyk mieli okazję podziwiać możliwości akustyczne i barwowe instrumentu zbudowanego przez polskiego organmistrza. Dodatkową atrakcją była transmisja obrazu grającego mistrza na dwa ekrany ustawione w nawie głównej świątyni. Kościół na Olczy robił też duże wrażenie dzięki monumentalnym witrażom. Przygotowującemu słowo wstępne przed koncertem Piotrowi Matwiejczukowi przyszło na myśl, by uznać Oliviera Messiaena za muzycznego potomka Cezara Francka, bo jego nauczycielem organów był „muzyczny wnuk” autora pierwszej kompozycji tego recitalu. Na tej samej zasadzie np. Halina Czerny-Stefańska była muzyczną praprawnuczką bodajże Beethovena, a Ignacy Paderewski prawnukiem Chopina.


Niezależnie jednak od tych ideowych pokrewieństw 9 utworów składających się na cykl La Nativite du Seigneur dzielił od kompozycji Francka taki dystans, jak muzykę Wajnberga od Schumanna.

Muzyka na Szczytach 13

Nie była to jednak przepaść, słuchacz pozytywnie nastawiony do muzyki będzie czerpać satysfakcję z tego wykonania, a zwłaszcza z ostatniego ogniwa tego monumentalnego dzieła Dieu parmi Nous (Bóg wśród nas), który jest wspaniałym patetycznym, ale i wirtuozowskim hymnem na cześć Stwórcy. W utworach XIX wieku emocjami sterują melodie, w XX-wiecznych kompozycjach mamy już bardziej wyrafinowane i złożone mechanizmy oddziaływania na odbiorców, muszą się więc oni do komunikacji z artystami bardziej przygotować i mentalnie zaangażować.

                                                                                    Joanna Tumiłowicz