Przegląd nowości

Teatr mój widzę ogromny

Opublikowano: środa, 20, lipiec 2016 22:24

Kilka uwag o „Elektrze” Richarda Straussa w Metropolitan Opera

Tragedia muzyczna „Elektra” to jedno z tych dzieł w historii muzyki, które od momentu swojego powstania wzbudzało wiele emocji. Po sukcesie „Salome” to, kiedy publiczność zobaczy nową operę, było tylko kwestią czasu. Kompozytor sam bowiem wówczas stwierdził, że poematy symfoniczne nie sprawiają mu już żadnej przyjemności1

Elektra,Met 1

Strauss i Hugo von Hofmannsthal, wiedeński pisarz, poeta i dramaturg, poznali się w 1899 roku w Berlinie. Początkowo Hofmannsthal chciał zainteresować kompozytora baletem, jednak Straussowi ten pomysł się nie spodobał. Spodobało mu się coś innego – w 1903 w Berlinie kompozytor obejrzał dokonaną przez Hofmannsthala adaptację „Elektry” Sofoklesa, która ujmuje ten mitologiczno-historyczny materiał z na wskroś modernistyczno-dekadenckiego literackiego punktu widzenia2, podobnie zresztą jak „Salome” Oscara Wilde’a.


Minęły trzy lata i w roku 1906 Strauss rozpoczął współpracę z młodszym o dziesięć lat literatem, zapewne nie przeczuwając jeszcze, że będzie to jedna z najbardziej owocnych więzi twórczych między kompozytorem a librecistą w całej historii opery. Partytura „Elektry” gotowa była dwa i pół roku później. W drezdeńskiej operze, w której miała odbyć się prapremiera, wzbudziła wręcz panikę. Po pierwsze ze względu na orkiestrację – jedną z największych w całej literaturze operowej: ponad 60 smyczków dopełnia 40 instrumentów dętych – z ośmioma klarnetami, hekelfonem, kontrafagotem i tubami wagnerowskimi – oraz instrumenty perkusyjne. Po drugie ze względu na wymagania stawiane śpiewakom, które wiążą się zarówno z kwestiami techniczno-wykonawczymi, jak i koniecznością przebicia tej wielkiej orkiestry. Źródła przytaczają żartobliwe anegdoty, jakoby Strauss zarzucał dyrygentowi, ewentualnie dyrygent zarzucał orkiestrze, że przecież nie może być tak, że w „Elektrze” słychać śpiewaków3. A niektórzy soliści odmawiali wykonywania swoich ról, argumentując to nieśmiałym życzeniem – zresztą całkiem rozsądnym – że chcieliby śpiewać w swoim życiu jeszcze inne opery… 

Elektra,Met 5

Nic w tym dziwnego: partia Elektry jest uznawana za jedną z najcięższych w całej literaturze operowej. Sam Strauss przed premierą chciał mieć sopran najwyższy i najbardziej dramatyczny, jaki w ogóle na świecie śpiewa. Wiadomo, że głosów godnie spełniających wymogi partytury zawsze jest niewiele, tym bardziej, że nie tylko muzycznie, ale także dramaturgiczno-scenicznie twórcy opery nie mają dla tytułowej bohaterki litości: „Elektrę” podzielić można na osiem scen, z których środkowa – czwarta, czyli konfrontacja Elektry i Klitajmestry, jest osią dramatyczną konfliktu. W siedmiu z tych ośmiu scen konsekutywnie występuje tytułowa bohaterka. Opera zaczyna się od sceny ze służkami, następnie pojawia się Elektra, potem mamy duet Elektry i Chryzotemis, scenę z Elektry z Klitajmestrą, kolejny duet sióstr, scenę Elektry z Orestesem, morderstwo i finałowy taniec Elektry. Główna bohaterka pojawia się na scenie mniej więcej kilka minut po rozpoczęciu dzieła i pozostaje na niej przez co najmniej półtorej godziny. Ten czas ekspozycji artystycznej – ujmijmy to eufemicznie – do lekkich nie należy.


Mimo wszystkich trudności udało się: „Elektra” miała swoją prapremierę 25 stycznia 1909 roku w Operze w Dreźnie. Podobała się, choć część krytyki uznało ją za „barbarzyński dysonans”4, co nie przeszkodziło jej odnieść sukcesu na wielu innych scenach, m.in. w Berlinie, Wiedniu i Mediolanie (po włosku) – być może właśnie jako dzieła od początku wzbudzającego swoisty skandal5Po kolejnych premierach na poważnie pisano również między innymi, że „ta muzyka cuchnie6 oraz wyrażano nadzieję, że „dzieło szybko i na zawsze zniknie ze sceny”7, ale częściej pojawiały się śmieszne uwagi: rysowano karykatury przedstawiające wnętrze teatru operowego, a w nim publiczność ściśniętą w kanale orkiestrowym, a orkiestrę zajmującą całą widownię; sugerowano też, że w swojej następnej operze Strauss powiększy orkiestrę o cztery lokomotywy, dziesięć jaguarów i kilka nosorożców8; natomiast w satyrycznym anonsie pewnego pisma pojawiła się wzmianka o librettach do dramatów muzycznych dla „kompozytorów operowych straussowskiego kierunku” – tytuły tych librett to: „Kazirodztwo”, „Prawo linczu” i „Krwawy goryl”9. Swoją drogą: jakie to ponadczasowe…

Elektra,Met 4

W Metropolitan opera „Elektra” pojawiła się po raz pierwszy 3 grudnia 1932 roku, choć wcześniej, już w roku 1909 zagościła w Nowym Jorku w Manhattan Opera. Śpiewana była wtedy po francusku. Od roku 1932 realizowana była w Met kilkakrotnie, często jako dyptyk z innymi jednoaktowymi operami – „Pajacami” Ruggiera Leoncavalla, „Giannim Schicchim” Giacomo Pucciniego, „Amelia Goes to the Ball” Gian Carlo Menottiego  i„Il signor Bruschino” Gioacchino Rossiniego10. Dzisiaj gra się ją raczej jako samodzielne dzieło, bo ile można znieść jednego wieczoru, szczególnie kiedy się za to płaci? W Polsce „Elektrę” wystawiono scenicznie jedynie dwukrotnie i tylko w Warszawie: w roku 1971 pod kierownictwem muzycznym Jana Krenza i w inscenizacji Aleksandra Bardiniego oraz w 2010 również w Teatrze Wielkim – Operze Narodowej pod batutą Tadeusza Kozłowskiego i w reżyserii Willy’ego Deckera. Było to przeniesienie inscenizacji z Opery Holenderskiej w Amsterdamie. Spektakl ten wznowiono w roku jubileuszu 150-lecia urodzin Straussa, czyli w 2014. Wtedy dyrygował Stefan Soltesz. Dwa miesiące później, w czerwcu tego samego roku, „Elektra” została wykonana w Katowicach w wersji koncertowej. Narodową Orkiestrą Symfoniczną Polskiego Radia dyrygował Alexander Liebreich.


Jak to często bywa z wieloma dziełami tego okresu w historii muzyki, zwykle wystawiają je teatry, które na to stać, bo trudności organizacyjno-finansowe związane z „Elektrą” są ekstremalnie wysokie, a śpiewaków co najmniej prawidłowo wykonujących swoje wymagające partie jest – jak już zauważyliśmy – niewielu.

Elektra,Met 3

Nasza „Elektra” jest koprodukcją kilku teatrów: Metropolitan Opera, mediolańskiej La Scali; Fińskiej Opery Narodowej; wspomnianej właśnie Staatsoper Unter den Linden w Berlinie, Gran Teatre del Liceu w Barcelonie oraz festiwalu Aix-en-Provence, gdzie produkcja ta miała swoją właściwą premierę w 2013 roku. Jej reżyser – Patrice Chéreau, również aktor i scenarzysta teatralny, filmowy i telewizyjny, i oczywiście operowy nie zdążył nacieszyć się sukcesem spektaklu w innych miejscach świata, ponieważ zmarł niedługo po tej pierwszej, francuskiej inscenizacji.


Orkiestrę prowadzi Esa-Pekka Salonen – urodzony w Helsinkach dyrygent i kompozytor, który jest dyrektorem artystycznym kilku znaczących orkiestr na całym świecie, a w Szwecji organizuje Baltic Sea Festival. W Metropolitan Opera debiutował w roku 2004, prowadząc operę „Z mrtvého domu“ Leoša Janáčka.

Elektra,Met 2

Tytułową partię wykonuje Nina Stemme, Szwedka, która od lat uchodzi za jeden z najlepszych sopranów dramatycznych świata. Śpiewała już oczywiście w większości renomowanych teatrów, a jej repertuar to obok Straussa i Wagnera również wielkie role sopranowe u Verdiego i Pucciniego, choć ostatnio najwięcej śpiewa jednak Wagnera. Jej siostrą, Chryzotemis, jest Adrienne Pieczonka, kanadyjska śpiewaczka, która rzecz jasna również występowała na najlepszych scenach świata, gdzie obecnie wykonuje repertuar Straussowsko-Wagnerowski, chociaż w nadchodzących miesiącach będzie także Toską i Amelią w „Balu maskowym” Verdiego.


W brata obu bohaterek – Orestesa – wciela się Eric Owens, amerykański bas-baryton, najczęściej występujący dziś w Stanach Zjednoczonych. Bardzo ważną postacią jest również oczywiście Klitajmestra, matka sióstr, czyli Waltraud Meier – artystka urodzona i odnosząca pierwsze sukcesy w Niemczech. Festiwal w Bayreuth, na którym debiutowała w 1983 partią Kundry w „Parsifalu”, okazał się przepustką do wielkiej światowej kariery śpiewaczki trwającej – jak widać – do dziś.

Elektra,Met 6

Dla nas teraz może być istotne, że ta artystka, która pracowała z reżyserem nad rolą przy pierwszej inscenizacji, powiedziała w tegorocznym wywiadzie dla magazynu Opera News – reasumując wskazówki Patrice Chéreau – że odbiorcy „Elektry” Straussa i Hofmannsthala popełniają jeden zasadniczy błąd: za bardzo wierzą w racje głównej bohaterki, zapominając, że Klitajmestra, którą uważamy za okrutną, tak naprawdę wcale okrutna nie jest. Miała swój powód, żeby zabić Agamemnona, ojca Elektry, Chryzotemis i Orestesa: Agamemnon bowiem wcześniej miał złożyć w ofierze Artemidzie Ifigenię, ich inną córkę, oczywiście nie zapytawszy czcigodnej małżonki o zdanie . A o tym libretto nie wspomina11.


Prasa zgodnie uznała premierę tego spektaklu, która odbyła się 14 kwietnia za wielki sukces i bardzo ważne wydarzenie artystyczne, określając ją mianem „wstrząsającej”12 i „trudnej”13, ale „przejmującej”14 i chwaląc wysoki poziom muzyczny i teatralny inscenizacji. „The Wall Street Journal” nazwał ją „triumfem na każdym polu”15, a recenzent „The New York Times” – Antonio Tommasini napisał, że oglądał DVD z francuską premierą inscenizacji z 2013 roku i znał opinie na jej temat, ale nic nie przygotowało go na tak dużą intensywność spektaklu, na jego psychologiczną wnikliwość i wspaniałą inwencję teatralną, jaka jest udziałem tej produkcji16.

Elektra,Met 7

Wiemy już, że nowy sezon transmisji z Met, rozpocznie się w klimacie podobnie mrocznym jak omawiana realizacja. Będzie to „Tristan i Izolda” Richarda Wagnera w inscenizacji Mariusza Trelińskiego, która w czerwcu 2016 premierę miała w Teatrze Wielkim Operze Narodowej. Zanim jednak w Nowym Jorku partię Izoldy zaśpiewa dzisiejsza Elektra, czyli Nina Stemme, mamy okazję przenieść się w ten ekspresjonistycznie ujęty fatalistyczny świat antycznej Grecji – w artystyczny wymiar, w którym tytułowa bohaterka w ostatniej scenie śpiewa mniej więcej tak: „Kto na mnie spojrzy, umrzeć musi albo sczeznąć z rozkoszy”17. Cóż, na jedno wychodzi.

                                                        Mateusz Wiśniewski


Tekst jest zredagowanym zapisem wprowadzenia do „Elektry” Richarda Straussa przed transmisją w ramach cyklu Metropolitan Opera Live in HD, która odbyła się 30 kwietnia 2016 roku w Teatrze Studio w Warszawie.

Tekst powstał we współpracy ze Stowarzyszeniem im. Richarda Straussa.


1 E. Krauze, R. Strauss. Człowiek i dzieło, przeł. Karol Bula, Polskie Wydawnictwo Muzyczne, Kraków, 1983, s. 303.

2 Ibidem, s. 305.

3 P. Kamiński, Tysiąc i jedna opera, tom II, Polskie Wydawnictwo Muzyczne, Kraków, 2008, s. 442.

4 E. Krause, op. cit., s. 308.

5 M. Steen, Wielcy kompozytorzy i ich czasy, przeł. E. Pankiewicz, Rebis, Poznań, 2009, s 851.

6 E. Krause, op. cit., s. 309.

7 E. Krause, op. cit., s. 309.

8 Ch. Osborne, The Complete Operas of Richard Strauss, Da Capo Press, New York, 1988, s. 62.

9 E. Krause, op. cit., s. 309.

10 b.d., źródło: http://www.metopera.org/Season/2015-16-Season/elektra-strauss-tickets/, 20.04.2016.

11 W. R. Braun, The Complete Soprano, “Opera News”, źródło: http://www.operanews.com/Opera_News_Magazine/2015/11/Features/The_Complete_Soprano.html, 20.04.2016.

12 J. Jorden, A Tale of Utter Futility Can Be Magnificent, “The Observer”, źródło: observer.com/2016/04/a-tale-of-utter-futility-can-be-magnificent/, 20.04.2016.

13 W. Hampton, Vengeance Reigns in New Staging of ‘Elektra’, Huffington Post, źródło: http://www.huffingtonpost.com/wilborn-hampton/met-opera-vengeance-reign_b_9701998.html, 20.04.2016.

14 Ibidem.

15  H. Waleson, Elektra, “The Wall Street Journal”, źródło: http://www.wsj.com/articles/elektra-review-1461103725, 20.04.2016.

16 A. Tommasini, ‘Elektra’ at the Met Does Full Justice to Strauss’s Masterpiece, “The New York Times”, źródło: http://www.nytimes.com/2016/04/16/arts/music/review-elektra-at-the-met-does-full-justice-to-strausss-masterpiece.html?_r=4, 20.04.2016.

17 „Wenn einer auf mich sieht, muss er den Tod empfangen oder muss vergehn vor Lust“, tłum: Agnieszka Kłopocka, Elektra, program premiery, Teatr Wielki Opera Narodowa, Warszawa, 2010, s. 51.