Przegląd nowości

Izolda

Opublikowano: poniedziałek, 20, czerwiec 2016 13:45

Zakończenie sezonu okazało się iście królewskie w Filharmonii Narodowej. Na widowni – król dyrygentów Jerzy Maksymiuk, na scenie potężny (wzrostem i głosem) bas niemiecki Christian Hübner w roli Króla Marka, choć nie on był głównym bohaterem wydarzenia trochę zmagając się zapewne z przeziębieniową niedyspozycją. A na dyrygenckim podium Jacek Kaspszyk w znakomitej formie panujący nad dobrze przygotowaną orkiestrą, której zadanie było w tym utworze kardynalne. Lawina dźwięków wygenerowana przez instrumentalistów doskonale ilustrowała emocjonalne kulminacje, którymi naszpikował swoje dzieło kompozytor. I jeszcze wspomnieć trzeba o czarujących solówkach na rożku angielskim, gdzie swoją artystyczną pozycję zademonstrowała Joanna Monachowicz, grając niesłychanie długie frazy, gładko, aksamitnie, na jednym oddechu, bez cienia tremy i zadyszki, tworząc całkiem autonomiczną kreację.

Kaspszyk Jacek 317-184

Do tych przyjemnych zaskoczeń zaliczyć trzeba także występ solisty na co dzień śpiewającego w filharmonicznym chórze. Tomasz Warmijak dokonał cudów wokalnej maestrii śpiewając a cappella skomplikowane pochody dźwiękowe partii marynarza, a w końcówce przeistaczając się w pasterza. Jego tenor brzmiał czysto, mocno, szlachetnie świadcząc o znakomitej szkole i dbałości o higienę strun głosowych. Oczywiście tego występu nie można porównywać z karkołomną partią Tristana, ale głosowi szwedzkiego tenora Michaela Weiniusa dałoby się wytknąć rozmaite dynamiczne i estetyczne słabości. Jennifer Wilson jako Izolda pokazała natomiast, że bycie sopranem dramatycznym oznacza nie tylko siłę, która pozwala się przebić przez forte ponad 100-osobowej orkiestry, ale także piękno fraz lirycznych, które świadczą o charakterze tej roli. Trochę szkoda, że zdarzyły się w tej wybitnej kreacji tony wysokie wypchnięte, co dawało wrażenie intonowania ich pod dźwiękiem. Dobrze sekundowała swojej pani” Michelle Breedt jako Brangena, zwracająca uwagę nie tylko pięknie prowadzonymi frazami, ale także przygotowaną na blachę” rolą śpiewaną w całości z pamięci. 


Sensację budził, nie po raz pierwszy na tej estradzie, Tomasz Konieczny w roli Gorwenala, dając świadectwo niepospolitej siły i nośności głosu bas-barytonowego, porównywalnej tylko z możliwościami Jennifer jako Izoldy. Do kompletu głosów pojawiających się w tym koncertowym wykonaniu piekielnie trudnego dzieła dopisać trzeba dwie mniejsze role – Melota w wykonaniu Davida Beuchera oraz Sternika, którego podjął się wykonać baryton z chóru FN Krzysztof Chalimoniuk. W związku z wyjazdowym wykonaniem Tristana i Izoldy we Wrocławiu chór męski FN został wzmocniony panami z chóru Narodowego Forum Muzyki, kierowanego przez Agnieszkę Franków-Żelazny.

Tomasz Konieczny 968-35

Na estradzie Filharmonii Narodowej pojawiło się też nowe urządzenie – tablica świetlna z podawanym na bieżąco polskim tłumaczeniem libretta opery Wagnera. Polski tekst, miejscami używający kolokwialnych wyrażeń, jest dziełem Moniki Muskały i przewidziano jego wykorzystanie także w scenicznym wykonaniu utworu Wagnera na scenie Teatru Wielkiego – Opery Narodowej tydzień po zakończeniu sezonu koncertowego pierwszej estrady muzycznej kraju. Zbieżność czasowa i geograficzna prezentacji tego rzadko wykonywanego dzieła można potraktować dwojako – jako brak koordynacji obu placówek muzycznych, albo jako całkiem świadome stworzenie możliwości porównań i pogłębiania kultu Ryszarda Wagnera.

                                                                     Joanna Tumiłowicz