Przegląd nowości

„Dziady” Szymańskiego

Opublikowano: niedziela, 01, maj 2016 18:42

Do ponad 4-godzinnego spektaklu Dziadów w reżyserii Eimuntasa Nekrosiusa w Teatrze Narodowym można mieć kilka zastrzeżeń, z których najpoważniejsze dotyczy obsady głównej roli Konrada/Gustawa. Grzegorz Małecki nie dosyć, że w sposób nudny i beznamiętny deklamuje jakby nie było wielki tekst naszego wieszcza, to jeszcze sam jest nudny i beznamiętny.

Dziady,plakat

Najwyraźniej nie wyczuł intencji reżysera, który chciał trochę odmitologizować postać poety - wizjonera, wbić szpilę w nasze narodowe uwielbienie i spuścić nieco powietrza. Mielibyśmy wtedy Konrada z przymrużeniem oka, marnego propagandzistę, który nie wierzy w głoszone przez siebie idee, ale brnie dalej i się ośmiesza.


Potężna, grubo ciosana figura Autora pojawiająca się od czasu do czasu w wyłomie skalnym (interesujący pomysł scenograficzny syna reżysera Mariusa Nekrosiusa) korespondowałaby z sarkofagiem ułożonym z napisanych przez niego książek na zasadzie kontrastu wyolbrzymionej potęgi z małością codziennej egzystencji. O wiele lepiej odczytał sens swej roli Arkadiusz Janiczek jako Senator. Równie mało charyzmatyczny jak Gustaw/Konrad jest natomiast Guślarz Marcina Przybylskiego. Łza się w oku kręci gdy wspomnimy aktorów grających te dwie ważne role w spektaklu Michała Zadary w Teatrze Polskim we Wrocławiu, a zwłaszcza balansującego na granicy genialności Bartosza Porczyka.

Dziady,Nekrosi

Nie można mieć do twórcy warszawskiego spektaklu specjalnej pretensji, że nie zachwycił się Mickiewiczowską frazą, ani że wypomniał nam wojskową eskapadę „Na Wilno” generała Żeligowskiego pokazując, że polska młodzież pakuje do skrzyni ...gęsie jaja w celu wysyłki za Niemen. Pochwała należy się za pomysł formalny - wielkie dziury na scenie, które w obrazie przedstawiającym gusła imitują leśne mokradła, zaś w finale służą grze w golfa uprawianej przez polską elitę. Dobrze też, że litewski reżyser powierzył napisanie muzyki do spektaklu jednemu z naszych najlepszych kompozytorów współczesnych Pawłowi Szymańskiemu, z którym współpracował przy wystawieniu jego opery Qudsja Zaher. Szymański stworzył w warstwie słuchowej znakomite tło dla przedstawienia postmodernistycznego z ducha. Autor muzyki pokazał znakomity warsztat z początku operując spokojnym i subtelnym brzmieniem kwartetu smyczkowego, następnie częstując nas minimalistycznym materiałem dźwiękowym, aby w scenie Balu u senatora zaprezentować wyśmienitą parafrazę Menueta z Don Giovanniego Mozarta, co jest zgodne z Mickiewiczowskimi didaskaliami. W spektaklu pojawiają się też dwa dosłowne cytaty muzyczne – walc Nad Pięknym Modrym Dunajem Jana Straussa oraz fragment arii Komandora z wspomnianego już Don Giovanniego. Właściwie dobrana muzyka i wspaniały tekst Mickiewicza działają o wiele mocniej od wątpliwej jakości kreacji aktorskich.

                                                                      Joanna Tumiłowicz