Przegląd nowości

Córka we Młynie

Opublikowano: wtorek, 15, grudzień 2015 12:13

Fundacja artystyczna MŁYN dała się poznać z wartościowych, kameralnych przedstawień na niebanalne tematy, będące także okazją dla ciekawej wypowiedzi aktorskiej. Przedstawienie pod tytułem Córka, to kolejny przykład dobrego scenariusza, który oszczędnymi środkami przywołuje ważny problem stosunków rodzinnych. Bywają one czasem harmonijne i zgodne, często jednak stają się z biegiem czasu strasznie pogmatwane, pełne przemilczeń, bólu i łez lub też otwartych dramatów i tragedii. Jak słusznie pisał Lew Tołstoj małżeństwa szczęśliwe są do siebie podobne, natomiast nieszczęścia przybierają najrozmaitsze formy i stadia.

Teatr Mlyn,Corka 1

Spektakl stworzony i wyreżyserowany przez Natalię Fijewską-Zdanowską pokazuje dalekie od ideału relacje matki z córką. Autorka znalazła chwytliwy pretekst do wiwisekcji stosunków w malutkiej, niepełnej rodzinie w postaci utraty pamięci przez matkę. To daje okazję do odświeżania wspomnień chwil bolesnych, wywlekania pretensji, ale też docierania do głębszych pokładów uczuć. Jest wiele córek, które zrywają kontakty ze swoimi matkami, izolują babcie od wnuków itd. i wszystkie te konflikty potęgują cierpienia z każdej strony. W sztuce Córka w sposób bardzo przemyślany analizujemy taką sytuację.

Teatr Mlyn,Corka 2

Z początku śmiejemy się z wzajemnych perypetii obu kobiet, które mielą jak we młynie wciąż pojawiające się i naturalne uczucie miłości. Nie chcą się do niego przyznać, ale wciąż krążą wokół pragnienia i tęsknoty za bliskością i oddaniem. Z czasem jednak pogrążamy się w głębszej, dosyć smutnej refleksji.  Jednoczęściowy, godzinny spektakl, jak zwykle u Natalii Fijewskiej, jest oprawiony w poetyckie piosenki, które są jakby projekcją ideałów i marzeń o szczęściu. Śpiewa je występująca na scenie w roli tytułowej siostra autorki  Zuzanna Fijewska-Malesza na zmianę z córką reżyserki Zosią. Dziecko rozkosznie fałszuje zawiadamiając, że pokoloruje cały świat, co tylko potwierdza autentyzm nagrania. Rolę matki brawurowo wykreowała Joanna Żółkowska. Dodatkową wartością spektaklu jest  osadzenie fabuły w polskich realiach; mamy tu odniesienia do zgrzebnego PRL-u, do stanu wojennego, do fali emigracji do Anglii. Natrafiamy też na typowe problemy wychowawcze i krytykę modelu małżeństwa partnerskiego. Z zaskoczeniem możemy obserwować ile solidnej wiedzy o życiu zawarte zostało w tak skromnym utworze scenicznym.

                                                                                      Joanna Tumiłowicz