Przegląd nowości

Starosądeckie rarytasy

Opublikowano: wtorek, 04, sierpień 2015 11:11

Una cosa rara (Rzecz rzadka) to tytuł opery Vincenta Martina y Solera, przywołanej przez Mozarta w scenie uczty jego Don Giovanniego. Z kolei Rara jako przewodnia idea przyświecała tegorocznemu, XXXVII Starosądeckiemu Festiwalowi Muzyki Dawnej. Odnosiła się ona do unikalności wykonywanej na nim muzyki, pochodzącej z rękopisów, przechowywanych w klasztorach i bibliotekach. Utwory, których odpisy znajdowały się w archiwum klasztoru Kanoników Regularnych w Żaganiu, w znacznej mierze ukazują okres przejściowy pomiędzy barokową polifonią (szczególnie kunsztowną w trzecim ogniwie Lauda Jerusalem Johanna Valentina Rathgebera) i rodzącą się homofonią (zapowiedzi myślenia jej kategoriami odnaleźć można w anonimowych Resplendete faces), a na gruncie muzyki wokalnej ozdabianie śpiewu, w którym barokowe melizmaty ustępują miejsca ornamentom koloraturowym (np. tryle), z czym mieliśmy do czynienia w duetach Hoffmana oraz solowych utworach Wagenseila.

Stary Sacz 1

Z kolei swoistą ciekawostkę stanowi liturgiczne Laudate Sion Salvatorem, w którym autor – Carl Heinrich Graun – wykorzystał materiał swojej wcześniejszej, świeckiej kompozycji, a mianowicie arii z opery Ifigenia w Aulidzie, co wszakże było wówczas dość powszechną praktyką. Spośród muzyków Capellae Viridimontae pod dyrekcją Jerzego Markiewicza na słowa szczególnego uznania zasłużyli: Marzena Michałowska, dysponująca jasnym głosem o metalicznym zabarwieniu, a więc powołanym do koloryzowania linii melodycznej i swobodnego pokonywania ozdobnych biegników, oraz kontratenor Sławomir Bronk, towarzyszący jej we wspomnianych duetach. Z kolei Joanna Radziszewska efektownie zaprezentowała się w kompozycjach Sigismunda Grabe, a zwłaszcza w wymagających wokalnej wirtuozerii kadencjach.


Z  przykładem odmiennego zdobnictwa, tym razem linii wokalnej przez instrumentalną mieliśmy do czynienia w przypadku tak zwanych fraktów, występujących w notacjach, przechowywanych w starosądeckim klasztorze klarysek. Otóż, pomiędzy głosami pieśni kościelnych pojawiają się dyminucje, czyli motywy w zmniejszonych wartościach rytmicznych, wykonywane przez towarzyszący zespół instrumentalny. Usłyszeliśmy pięć takich utworów z towarzyszeniem zabytkowego pozytywu, wyposażonego w głos regałowy i odznaczającego się znaczną nośnością dźwięku.

Stary Sacz 2

Istnieją przypuszczenia, że starosądecki klasztor klarysek posiadał prawdopodobnie przywilej wykonywania w święta uroczystych arii, związanych z pięcioma świętymi z kręgu franciszkańskiego. Najoryginalniejszą okazała się Ad te o Clara, z efektem echa, czyli powtórzeń melodii głosu wokalnego oraz akompaniujących mu skrzypiec w dynamice piano, przy zachowaniu której brzmienie sopranu Anny Zawiszy wyzbyte było cech forsowności, dającej znać o sobie w ariach skierowanych do św. św. Franciszka, Andrzeja i Salomei, a polegającej na ostrym zabarwieniu. Z drugiej jednak strony w kantylenowej arii Antoni splendor śpiewaczka wykazała się umiejętnością śpiewania legato. Szczególną formą zdobnictwa była technika gry na violi da gamba określana jako viola bastarda. Polegała ona na bogatej ornamentacji pierwotnie wokalnej kompozycji, przełożonej na ten instrument. Celował w tym szesnastowieczny wirtuoz Orazio Bassani. W ramach festiwalowego koncertu skonfrontowano te pierwowzory Orlanda di Lasso i Giachesa de Werta z jego opracowaniami, a umiejętnościami w tym względzie wykazał się Liam Byrne, grający w tenże sposób  na przywołanym instrumencie. Zaprezentowane utwory pochodziły z neapolitańskiego rękopisu, przechowywanego obecnie w British Library.


Spośród nich na szczególną uwagę zasłużyła klawesynowa Canzon francese del Principe Carla Gesualda da Venosy, odznaczająca się śmiałą, dysonansową harmonią. Jej autor był barwną postacią, a jego madrygały w bliższych nam czasach spopularyzował Igor Strawiński w swoich transkrypcjach na orkiestrę (Monumentum pro Gesualdo da Venosa). Spore wrażenie wywarły też miniatury Giovanniego De Macque – na przykład Seconde stravaganze ze znaczną dozą błyskotliwości wykonane na barokowej harfie przez Margret Köll. Z kolei Galiarda Francesca Lambarda w interpretacji zespołu instrumentalnego odznaczała się bogactwem wyszukanych efektów artykulacyjno - brzmieniowych.

Stary Sacz 3

Po raz trzeci występująca Joanna Radziszewska znalazła szczególne pole do popisu w wirtuozowskiej miniaturze anonimowego autora O del bel oriente, natomiast Tu dormi Jacopa Periego oraz Lamento d’Olimpia Claudia Monteverdiego wymagały nie tylko biegłości w koloryzowaniu linii melodycznej melizmatami, ale także pogłębionej ekspresji, nieodzownej w przypadku interpretacji kompozycji, będących monodiami. Jednym z wirtuozów gry na flecie był król pruski Fryderyk Wielki. Na pewno jednak nie grał na angielskim flecie poprzecznym, którego konstrukcja oparta została na wskazówkach Charlesa Nicholsona. Ten wybitny muzyk skomponował na swoje potrzeby typowe dla tamtej epoki utwory oparte na technice wariacyjnej, a wykorzystujące popularne tematy, najczęściej operowe. Sam, niczym Antoni Radziwiłł, ograniczał się do linii melodycznej solowego instrumentu, napisanie partii akompaniamentu pozostawiając współpracującym z nim pianistom.


Stąd te utrzymane w stylu brillant kompozycje rażą niekiedy wulgarną wręcz fakturą harmoniczną – na przykład we wprowadzonym przez fortepian polonezowym temacie z Home! Sweet Home. Te do pewnego stopnia muzyczne osobliwości zaprezentował na historycznym instrumencie Przemysław Wiśniewski, natomiast towarzysząca mu Katarzyna Drogosz w uzupełnieniu programu przedstawiła miniatury ze sztambucha Marii Szymanowskiej, zwłaszcza la Tranquilité Johanna Baptistra Cramera przydając znacznej dozy wyrazu.

Stary Sacz 4

Zwieńczeniem  festiwalu było wykonanie Requiem es-moll Józefa Kozłowskiego. Zgodnie z barokową retoryką tonacja es-moll należy do najmroczniejszych, ale z drugiej strony mamy już do czynienia z utworem klasycystycznym. A zatem wiarygodną wydaje się hipoteza Moniki Partyk z „Ruchu Muzycznego”, iż w tym przypadku rzecz dotyczy monogramu imienia króla Stanisława Poniatowskiego, któremu dzieło zostało poświęcone i wykonane podczas uroczystości pogrzebowych 25 lutego 1798 w Petersburgu. Dzieło Kozłowskiego jest zwarte i odznacza się wyraziście zarysowaną dramaturgią. Jak zawsze w przypadku tego gatunku, największe wrażenie wywiera sekwencja Dies irae, na początku której raz po raz pojawiają się ekspresyjne fermaty. To także rozbudowane partie solowe: basowa w Tuba mirum i Confutatis, duet sopranu z altem w Judex ergo. Z kolei w Sanctus do przebiegu wkradają się dramatyczne pauzy. Artyści Capellae Cracoviensis pod dyrekcją Jana Tomasza Adamusa dołożyli wszelkich starań, aby to ożywienie po latach zapomnianej Mszy żałobnej pozwoliło na trwałe zagościć w repertuarze oratoryjnym.

                                                                                     Lesław Czapliński