Przegląd nowości

Chińszczyzna bez corridy

Opublikowano: niedziela, 17, maj 2015 23:55

Trudno jednoznacznie ocenić występ Teatru Baletowego Suzhou na XXII Bydgoskim Festiwalu Operowym. Z jednej  strony mieliśmy do czynienia z doskonale przygotowaną inscenizacją neoklasycznego baletu, który powstał na specjalne zamówienie Maji Plisieckiej i opiera się na muzycznych motywach Carmen Bizeta w opracowaniu męża tancerki Rodiona Szczedrina. Z drugiej autorzy spektaklu zapragnęli wprowadzić do baletu pierwiastek rodzimy.

Suzhou 1

Chińscy twórcy uznali przy tym, że oryginalny balet Carmen trwający ok. 50 minut nie daje szans na pełnospektaklowe przedstawienie taneczne, dołączyli więc jakby drugą połowę” oryginalnej muzyki George Bizeta z Suit orkiestrowych i rozbudowali niektóre wątki tematyczne umieszczając akcję tej miłosnej historii we współczesnym mieście chińskim, lub np.  europejskim, gdzie działają takie instytucje jak kluby, restauracje odwiedzane przez młodzież. W konsekwencji niektóre tematy muzyczne zostały zdublowane i raz funkcjonowały w pierwotnej wersji symfonicznej, a raz w transkrypcji. Dotyczy to np. słynnego Marszu torreadora”.  Oryginalna muzyka służy tu jako podkład do wejścia Escamilia i jego zespołu, przy czym ów bohater tańczony bardzo przekonująco przez Ning Liao nie ma w sobie wiele z pogromcy byków.


Nosi ciemne okulary i przypomina mafioza lub popularnego celebrytę z show biznesu. Wersja Szczedrina zawierająca muzyczną niespodziankę – zamiast głośnego i ostro akcentowanego rytmu, jest tutaj delikatne pizzicato – pojawia się w drugiej części spektaklu. Ciekawie wykorzystano też marsz z I aktu w operze ilustrujący zabawę dzieci, które naśladują zmianę warty. W balecie zamiast zabawy dzieci ułożono żartobliwą scenkę, w której grupa żołnierzy w wojskowej sypialni najpierw śni o pięknych dziewczętach, a potem zrywa się z posłań i w pośpiechu, zgodnie z regulaminem przystępuje do codziennych obowiązków.

Suzhou 2

Na tej bazie całkiem naturalnie rodzi się fascynacja niecodzienną dziewczyną, arogancką, zaborczą i wyzwoloną Carmen. W tej roli ujrzeliśmy rzeczywiście taneczną osobowość, Yuting Shangguan, która w każdej kolejnej scenie występuje w innym kostiumie i zarazem ukazuje różne odmiany kobiety fatalnej, niszczącego wampa. Gdyby się doszukiwać chińskiego kolorytu” w opisywanej tańcem historii to być może  dałoby się ją dostrzec w szczególnym potraktowaniu postaci kobiecych otaczających Don Joségo, jego matce i narzeczonej Micaeli. Zauważył to Jacek Solecki, były tancerz, a obecnie impresario, który sprowadził do Polski Teatr Baletowy Suzhou. Widać zresztą wyraźnie, że czołowy  bohater i ofiara chińskiej Cyganki”, tańczony przez Wei Xinga, jest wyraźnie ubezwłasnowolniony i psychicznie stłamszony przez trzy kobiety, co powinno budzić współczucie. Balet kończy się przedziwnie – Carmen z Escamiliem biorą ślub, José chce temu zapobiec i dusi byłą kochankę, i wtedy wystrzeliwuje raca z confetti. Finał jest więc słodko-kwaśny, jak chińskie sosy.

                                                                                        Joanna Tumiłowicz