Przegląd nowości

Odszedł Jan Kusiewicz

Opublikowano: piątek, 10, kwiecień 2015 21:30

5 kwietnia 2015 roku w Gdańsku, wieku 94 lat, zmarł Jan Kusiewicz, legendarny polski tenor.

Jan Kusiewicz 1a

Pisano o nim, że dysponował jednym z najpiękniejszych głosów jakie zaistniały w polskiej wokalistyce drugiej połowy XX wieku. Na tę opinię zasłużył znakomitymi warunkami głosowymi, na które składały się: piękna barwa, znakomita technika, swoboda prowadzenia głosu i jego rozległa skala oraz nieprzeciętny talent aktorski. Wszystko to razem pozwalało mu tworzyć kreacje o jakich w swoim czasie było głośno w polskim operowym świecie. Całą swoją artystyczną karierę związał w zasadzie z jednym teatrem, Operą Bałtycką w Gdańsku, gdzie był przez wiele lat czołowym tenorem. Miał w repertuarze ponad 50 tenorowych partii operowych, a w artystycznym dorobku ponad 3000 występów. 


Z jednakowym powodzeniem śpiewał partie Radamesa, Turiddu, czy Don Joségo, Stefana czy Jontka ale też te gatunkowo nieco lżejsze Almavivę w Cyruliku sewilskim oraz Don Ottavia w Don Giovannim, Fausta, Leńskiego. Wanda Obniska pisała o nim, że „miał wysokie „c”: na zawołanie o każdej porze dnia, i w każdym miejscu.” Jego dokonania artystyczne znane były na największych scenach operowych w Polsce i poza jej granicami. Był prawdziwym ambasadorem kultury polskiej poprzez fakt propagowania twórczości kompozytorów swojego kraju na obu półkulach świata. Śpiewał na scenach operowych i estradach koncertowych Czechosłowacji, Bułgarii, Rumunii, NRD, Belgii, Wielkiej Brytanii i Kanady.

Urodził się 21 września 1921 roku w Rzeplinie koło Jarosławia. Jednak wychował się i wyrósł w Toruniu, który uważa za swoje rodzinne miasto. W tym mieście rozpoczął swoją przygodę ze śpiewem, a śpiewał od najmłodszych lat. Na jego talencie pierwszy poznał się Ludwik Rutkowski organista toruńskiej katedry, której mury przez kilka lat były świadkiem pierwszych jego występów. Po latach Toruń uhonorował artystę wpisem w Piernikową Aleję Gwiazd, stało się to w czerwcu 2007 roku. Razem z nim odsłaniała swoją tablicę Stefania Toczyska, wielokrotnie sceniczna partnerka Jana Kusiewicza. W czasie II wojny światowej został aresztowany w Toruniu za udział w ruchu oporu i osadzony w obozie koncentracyjnym w Stutthofie. Zanim trafił do obozu był więziony w lochach krzyżackiego zamku w Malborku. Na szczęście udało mu się przeżyć i doczekać wyzwolenia. Naukę śpiewu rozpoczął jeszcze przed wybuchem wojny u prof. Konstancji Święcickiej. Po wyzwoleniu początkowo wrócił do nauki w Toruniu u dawnej profesorki, oraz znanego przedwojennego tenora Michała Prawdzica-Laymana. Następnie kontynuował studia w PWSM w Sopocie najpierw w klasie prof. Kazimierza Czekotowskiego, później u legendarnego Stefana Beliny-Skupiewskiego.

Dyplom otrzymał w 1957 roku. Debiutował, pod batutą legendarnego Zygmunta Latoszewskiego, partią Leńskiego w Eugeniuszu Onieginie w 1950 roku w gdańskim Studio Operowym, które z czasem stało się Operą Bałtycką, której oddał cały swój czas i talent. Pierwszy raz w premierowej obsadzie znalazł się jednak dopiero 30 grudnia 1956 roku podczas prapremiery opery Krakatuk Tadeusza Szeligowskiego prowadzonej wytrawną batutą Zygmunta Latoszewskiego, co jednak nie oznaczało, że pracował mało intensywnie. W tym czasie przygotował i śpiewał tenorowe partie w Strasznym dworze, Madama Butterfly, Weselu Figara, Cyganerii. Rok po swojej pierwszej premierze 18 października 1957 śpiewa partię Turiddu w premierze Rycerskości wieśniaczej Mascagniego, również pod dyrekcją Latoszewskiego. Wiele uznania przynosi mu kreacja w polskiej premierze Petera Grimesa Brittena (25 wrzesień 1958), w której śpiewał metodystę Boba Bolesa. Później kolejno dokładając do swojego repertuaru coraz bardziej wymagające role Cavaradossiego w Tosce, Radamesa w Aidzie (1960), Don Joségo w Carmen (1963), Kalafa w Turandot (1968), Manrica w Trubadurze (1969) dowodzi stałego i konsekwentnego rozwoju artystycznego pozwalającego mu na sięganie po coraz cięższe wokalnie partie, których wykonanie z zasady kończy się sukcesem artysty. W październiku 1966 roku wziął udział w prapremierze opery Płomienie Stefana Poradowskiego wystawionej przez Operę Bałtycką. 


Równolegle z działalnością sceniczną prowadził intensywne życie koncertowe. Miał w repertuarze dzieła oratoryjno-kantatowe i pieśni różnych kompozytorów, epok i stylów. Właśnie od tej formy artystycznej działalności rozpoczął swoją karierę, brał udział w słynnych „Wieczorach operowych” organizowanych w 1949 roku w Bydgoszczy, gdzie wystąpił we fragmentach Strasznego dworu, śpiewając partię Damazego. W jego bogatej karierze zdarzył się nawet filmowy epizod. Wystąpił w 1963 roku w  filmie Pamiętnik pani Hanki, zagrał rolę słynnego pieśniarza wzorowaną na Janie Kiepurze, co przyniosło mu spory rozgłos i popularność. 21 marca 1971 roku wystąpił gościnnie na scenie stołecznego Teatru Wielkiego, w partii Manrica w Trubadurze Verdiego. Zaśpiewana wtedy słynna stretta z tym niebotycznym strzelistym wysokim „C” do dzisiaj brzmi w uszach świadków tego wydarzenia.

W 1975 roku, będąc w pełni sił wokalnych, przeszedł na emeryturę, co w jego przypadku nie oznaczało zaprzestania działalności artystycznej. Przez trzy sezony, na zaproszenie Roberta Satanowskiego, współpracował z Operą Krakowską, na scenie której dał pamiętną kreację Pasterza w Królu Rogerze Szymanowskiego. Mając 80 lat wystąpił 11 kwietnia 2001 roku toruńskiej katedrze w  owacyjnie przyjętym Koncercie Pasyjnym.

W październiku 2011 roku obchodził dziewięćdziesiąte urodziny i 70-lecie pracy artystycznej, co stało się okazją do wielu wspomnień i listów „Poznałem Pana wiele lat temu i, tak jak wszystkich, ujął mnie Pan swoją życzliwością, ciepłem i radością życia. Zaraził entuzjazmem i witalnością. Nigdy nie miałem przyjemności słuchać Pana na żywo na scenie, a przecież zakochałem się w pańskim śpiewie uwiecznionym w nagraniach, które prezentował mi Piotr (syn, przyp. A. Cz.)” – napisał prof. Ryszard Cieśla z Uniwersytetu Muzycznego w Warszawie. Podobne w tonie listy skierowali do Jubilata Bogusław Kaczyński, Wiesław Ochman oraz Elżbieta i Krzysztof Pendereccy. Paweł Adamowicz, prezydent Gdańska przyznał z tej okazji Jubilatowi specjalną nagrodę. Szczególną radość sprawił Jubilatowi list od Ireny Santor, która napisała ”... opatrzność obdarzyła Cię pięknym głosem i wielkim talentem, który podziwiało i podziwia kilka pokoleń Polek i Polaków. Przez całe swoje życie stosowałeś zasadę – Śpiewam więc jestem – a więc nadal z nami bądź i pozwól się kochać i zachwycać Twoim pięknym śpiewem.”

Jest w życiu Jana Kusiewicza jeszcze jedna arcyważna sprawa, syn Piotr, także tenor, śpiewak z niewiarygodną techniką głosową, śpiewający najtrudniejsze koloratury barokowe. To zasługa ojca, który z niezwykłą cierpliwością i znawstwem przekazywał mu wiele lat tajniki wokalnej wirtuozerii.

W 2012 w roku Jan Kusiewicz, w uznaniu zasług dla polskiej kultury, otrzymał tytuł doktora honoris causa Akademii Muzycznej w Gdańsku.

Pozostanie w naszej pamięci jako wspaniały, życzliwy człowiek i wielki podziwiany artysta o niekwestionowanym dorobku, który przez lata będzie stanowił drogowskaz i przykład dla młodych adeptów śpiewu.

                                                                                                    Adam Czopek