Przegląd nowości

„Il Trittico” Giacomo Pucciniego w Opéra de Tours

Opublikowano: poniedziałek, 16, marzec 2015 20:01

Znane są nam przypadki kompozytorów, którzy pisali jednoaktowe opery, wszakże to Giacomo Puccini wpadł jako pierwszy na pomysł zaproponowania publiczności obejrzenia aż trzech jednoaktówek w trakcie tego samego wieczoru. W dodatku - jak się w praktyce okazało - każda z pozycji utrzymana jest w innym klimacie i nastroju. Od podjęcia decyzji o wzięciu na kompozytorski warsztat tego ambitnego projektu do jego konkretnej realizacji minęło jednak wiele długich lat.

Tryptyk,Tours 1

Po pierwsze zamiarowi przeciwstawiał się wydawca Giulio Ricordi, a po drugie Puccini wahał się co do wyboru najbardziej zgodnych z jego zamierzeniami tekstów. Pierwotnie brał pod uwagę wykorzystanie Boskiej Komedii Dantego, przy czym każdy z trzech utworów miał się opierać na kolejnych częściach poematu włoskiego pisarza: Piekle, Czyśćcu i Raju. Następnie zwrócił się w stronę nowel Maksyma Gorkiego, a nawet twórczości takich autorów jak Gabriele d’Annunzio, Tristan Bernard czy George Bernard Shaw. Kompozytor był jednak zawsze niezwykle wymagający odnośnie libretta, na którego podstawie pisał muzykę, toteż poszukiwania trwały dalej.


Ogólnie rzecz ujmując ów zamysł wypełnienia jednego przedstawienia trzema krótkimi, nacechowanymi szybką akcją i ukazującymi kompletnie odmienne światy operami nie był pozbawiony ryzyka rozbicia dramaturgicznej równowagi wieczoru. A o tym, że udało się tego niebezpieczeństwa zręcznie uniknąć zadecydował ostatecznie nadający całości odpowiednią spójność muzyczny styl Pucciniego.

Tryptyk,Tours 2

W ten sposób, niezależnie od zmieniających się miejsc akcji i atmosfer, powstał interesujący fresk na temat ludzkiej natury. I można tylko żałować, że nie wszyscy inscenizatorzy należycie doceniają jego niepodważalne walory, pokazując poszczególne części Tryptyku oddzielnie lub łącząc je z jednoaktówkami innych kompozytorów, nie zawsze właściwie dobranymi.

Tryptyk,Tours 3

Prapremiera owego fresku była pierwotnie przewidziana w Rzymie, wszakże ze względu na wojenną mobilizację wielu muzyków odbyła się ona w nowojorskiej Metropolitan Opera w grudniu 1918 roku, zaś wspaniałe warunki wykonania wynikały z udziału wybitnych śpiewaków, co zresztą zdarzyło się już uprzednio w przypadku wykreowanej w tym samym teatrze osiem lat wcześniej La Fanciulla del West tego samego twórcy. 


Dla Polaków powodem do dumy może być fakt, iż inscenizację wszystkich trzech części Tryptyku powierzono wówczas wybitnemu Ryszardowi Ordyńskiemu, pełniącemu w latach 1917-1920 funkcję głównego reżysera owej prestiżowej placówki sztuki lirycznej. Trzeba też podkreślić udział we wzmiankowanej prapremierze legendarnego basa polskiego Adama Didura, który w Płaszczu ucieleśniał Talpę, zaś w  Gianni Schicchim - Simone.

Tryptyk,Tours 5

O tym, iż te interesujące w historii naszej kultury epizody pozostają w powszechnej świadomości wciąż nieznane (szczęśliwie przypomniał już o nich w tym miejscu Juliusz Multarzyński w swojej publikacji z 22 grudnia 2013 roku), świadczy między innymi i to, że nawet w popularnym i świetnie udokumentowanym przewodniku operowym Piotra Kamińskiego rola Ordyńskiego we wzmiankowanym wydarzeniu artystycznym została zupełnie pominięta.

Tryptyk,Tours 6

Rzeczony Tryptyk Pucciniego jest wciąż jeszcze niestety wystawiany dość sporadycznie i dlatego z tym większą radością wybrałem się na jego nową realizację pokazywaną właśnie z dużym powodzeniem we francuskim mieście Tours. 


Działający tutaj pod dyrekcją dynamicznego i pomysłowego kapelmistrza Jean-Yves’a Ossonce’a teatr operowy już od lat zwraca uwagę ambitnym - pomimo skromnego budżetu - i ciekawie konstruowanym repertuarem. Dyrektor Ossonce sam poprowadził dzieło włoskiego kompozytora, a jego inscenizację powierzył belgijskiemu aktorowi, animatorowi teatralnemu i reżyserowi Paul-Emile’owi Fourny.

Tryptyk,Tours 4

Jak już sygnalizowałem wyżej każda z części Tryptyku odsłania odmienną sytuację dramaturgiczną. Pierwsza z nich: Il Tabarro (Płaszcz), powstała do libretta Giuseppe Adamiego, na podstawie sztuki Didiera Golda La Houppelande, porusza najbardziej ponury temat, z jakim kiedykolwiek przyszło się Pucciniemu zmierzyć. Akcja rozgrywa się na barce przycumowanej w Paryżu u brzegu Sekwany. Jej właściciel Michele zabija ciosem noża młodego tragarza Luigiego, który jest kochankiem jego żony Giorgetty. Część druga to Suor Angelica (Siostra Angelica) z librettem Giovacchino Forzano, powstała pod wpływem wizyt, jakie kompozytor składał swojej przebywającej w klasztorze - i pełniącej tam funkcję matki przełożonej - siostrze. Główna bohaterka opery, Angelika, jest młodą, zamkniętą przez bezlitosną ciotkę w klasztorze dziewczyną, która zostaje w ten sposób ukarana za hańbę, jaką ściągnęła na swoją rodzinę, wydając na świat nieślubne dziecko, synka, którego odebrano jej zaraz po porodzie. 


Na wieść o jego śmierci zrozpaczona Angelika popełnia samobójstwo wdychając śmiercionośne opary zebranych wcześniej ziół. Spod ręki tego samego autora wyszło libretto ostatniej - wykorzystującej temat z Boskiej Komedii Dantego - części Tryptyku: Gianni Schicchi, utrzymanej tym razem w tradycji włoskiej opery buffa. Òw tytułowy protagonista to niezamożny parweniusz, który za sprawą sprytnie przeprowadzonych szalbierstw zmienia testament dopiero co zmarłego, bogatego obywatela Florencji Buso Donatiego, przejmując ku rozpaczy zachłannej, a spiskującej z nim na swe nieszczęście rodziny nieboszczyka jego pokaźny majątek. I tak oto realistyczny aszcz i wzruszająca, fascynująca też mistyczną atmosferą Siostra Angelika ustępują miejsca zabawnej farsie, wykorzystującej wszelkie możliwe chwyty komiczne.

Tryptyk,Tours 7

Paul-Emile Fourny porusza się wyjątkowo swobodnie w zróżnicowanej twórczości Pucciniego, albowiem miał już wielokrotnie okazję pracować nad inscenizacjami jego wielu dzieł. Tym razem postanowił on rozegrać składające się na Tryptyk jednoaktówki w jednym i zdecydowanie symbolicznym koncepcie scenicznym, obierając za element przewodni wodę. Woda płynie w Sekwanie, na której tragicznie zginie nieszczęśliwy kochanek, woda jest źródłem życia, ale także i śmierci, bo rozprowadzi truciznę po organizmie Siostry Angeliki. Wreszcie woda otacza piwnicę (bo do niej reżyser przeniósł akcję Gianni Schicchiego) florenckiego domu, nasuwając skojarzenie ścieków z pazernością pozbawionej moralnych oporów rodziny zmarłego Buso Donatiego. W aszczu dekoracje (autorstwa Patricka Méeüsa, również odpowiedzialnego za reżyserię świateł) przedstawiają w głębi sceny widok Paryża o zachodzie słońca, z płynącą pośrodku Sekwaną, niemym świadkiem popełnionej w afekcie zbrodni. Cała scenografia zostaje jednak ograniczona do niezbędnego minimum, gdyż Fourny doskonale zdaje sobie sprawę, iż to przede wszystkim warstwa muzyczna kreuje tę ponurą i mroczną atmosferę, eksponując zarazem za pomocą dźwięków najważniejszy tutaj motyw płynącej rzeki. 


Świetnie pod względem instrumentacyjnym oddany i bezbłędnie pod batutą Ossonce’a interpretowany przepływ wody wywiera wrażenie niewzruszoną siłą i coraz bardziej nam ciążącym spokojem. Ta ciągłość dyskursu muzycznego i zawarte w nim sugestywne kołysanie bezbłędnie przywołuje bezlitosny upływ czasu, a także monotonne życie tragarzy i powtarzane przez nich nieustannie gesty. Podskórnie wyczuwamy już, że losy każdego z protagonistów zmierzają w wyznaczonym z góry kierunku. Jean-Yves Ossonce czuwa nad tym, aby muzyczna interpretacja przylegała jak najmocniej do realizmu libretta, zarazem czyni właściwy użytek z niecodziennych i kojarzących się z niemymi filmami instrumentów (np. syrena i samochodowy klakson). W celnie dobranym zespole solistów wyróżnia się grecki baryton Tassis Christoyannis, kreujący partię zadającego śmiertelny cios, a przecież jednocześnie wzbudzającego współczucie swym głębokim smutkiem i bezgłębną frustracją Michele. W roli jego ofiary, Luigiego, występuje dysponujący doskonale brzmiącym tenorem Florian Laconi, a Giorgettą jest włoska mezzosopranistka Giuseppina Piunti.

Tryptyk,Tours 8

Niemalże pusta scena i subtelnie prowadzona gra świateł doskonale służy wykorzystaniu potencjału teatralnego religijnej rzeczywistości Siostry Angeliki. Reżyser skutecznie przywołuje klasztorne oderwanie od zewnętrznego świata i specyfikę egzystencji oddających się modlitwie kobiet. Zarazem bezbłędnie uwydatnia centralną bohaterkę nie odnajdującej się w regułach monastycznego życia Angeliki. W jej postać wciela się poruszająca swą wrażliwą kreacją Vannina Santoni, emanująca humanizmem i wiarygodnie ukazująca stan ducha cierpiącej wewnętrznie z powodu przymusowego rozstania z ukochanym dzieckiem kobiety. Jest ona zdruzgotana poczuciem winy oraz rozdarta pomiędzy służbą Bogu i zamiarem zakończenia życia grzechem śmiertelnym, za jaki uważa się samobójstwo. Ossonce wywołuje u słuchaczy głębokie emocje za pomocą subtelnie i finezyjnie dobieranych barw muzycznych i niemalże transparentnych, wręcz metafizycznych efektów dźwiękowych o wyjątkowym pięknie. Oprócz znajdującej się w doskonałej formie Orkiestry Symfonicznej Regionu Centre-Tours do kreowania pełnego duchowego uniesienia klimatu przyczynia się starannie przygotowany przez Emmanuela Trenque’a i skupiający uwagę udzielającym się skupieniem chór. 


W ostrym kontraście w stosunku do Siostry Angeliki pozostaje przenosząca nas w zupełnie inną konwencję, utrzymana w odmiennym stylu i wieńcząca wieczór jednoaktówka Gianni Schicchi. Jej realizację Paul-Emile Fourny opiera - zgodnie z zamierzeniem Pucciniego - na wartkiej akcji, mnożeniu zróżnicowanych scen oraz ich precyzyjnym łączeniu, a także na po zegarmistrzowsku prowadzonej grze aktorskiej piętnastu postaci, z ktorych większość jest obecna na scenie prawie przez cały czas trwania przedstawienia. Cała intryga zbudowana jest oczywiście w oparciu o tytułową postać Gianniego Schicchiego, w którą z wielkim zaangażowaniem i nieskrywaną przyjemnością wciela się wspomniany już wyżej  Tassis Christoyannis, skrzętnie korzystający z okazji pokazania innego oblicza swego bogatego talentu.

Tryptyk,Tours 9

A owa rola stawia przed nim niemałe wymagania, trzeba bowiem tutaj radzić sobie z deklamowaniem, śmiechem, naśladowaniem bolońskiego akcentu, śpiewaniem falsetem lub nosowym głosem, podrabianiem głosów innych bohaterów, co wszakże dla Christoyannisa wyraźnie nie stanowi żadnego problemu. Obok niego występuje cała plejada stanowiących zgrany zespół solistów, spośród których wyróżniają się wymienieni już Vannina Santoni w roli Lauretty i Florian Laconi jako Rinuccio oraz Franck Leguérinel utożsamiający się z postacią Marco. Warto zauważyć, że krótki czas trwania całej pozycji i ta mnogość ról nie dają solistom wielu okazji do wokalnych popisów. Fourny odtwarza na scenie karykaturę życia rodzinnego typowej włoskiej rodziny, wplatając w nią traktowane z przymrużeniem oka nawiązania do historycznych epizodów (na przykład ubiory i styl zachowania notariusza i jego asystentów przywołują czasy Benito Mussoliniego). Interpretacja Jean-Yves’a Ossonce’a porywa wartkim rytmem, polotem i lekkością, choć żywiołowość realizacji tej partytury nie oznacza u francuskiego dyrygenta zamazywania smakowitych szczegółów dźwiękowych i instrumentacyjnych detali. W ten sposób kierowana przez niego Opéra de Tours potwierdza raz jeszcze swoją mocną pozycję w pejzażu lirycznym Francji i atrakcyjność proponowanych propozycji repertuarowych.

                                                                            Leszek Bernat