Przegląd nowości

Cierpienia reżysera

Opublikowano: czwartek, 12, marzec 2015 09:23

W oryginale był to Guido Anselmi, w wersji musicalowej zmienił nazwisko na Giudo Contini, ale tak naprawdę to powinien się nazywać Federico Fellini, choć twarzy na ekranie mu użyczył Marcello Mastroianni. Jak się zwał, tak się zwał, wiemy o kogo chodzi. Początek musicalu Nine jest wyłącznie mówiony, i to od razu określa sytuację głównego bohatera. Wszyscy o nim mówią, że przeżywa kryzys, że ostatnie trzy filmy mu zupełnie nie wyszły, że kobiety go niszczą itd. Guido zaś leży na łóżku, rozmyśla i nie może podjąć żadnej decyzji.

Nine 1

Dopiero po kilku minutach odzywa się muzyka grana z werwą przez zespół Teatru Muzycznego Capitol we Wrocławiu pod dyrekcją Beaty Wołczyk z włosami jaskrawo rudymi, która zdecydowanymi gestami prowadzi przedstawienie od początku do końca. To dzięki niej nie czuje się specjalnie, że spektakl jest za długi, choć jest.


Niektóre sceny są sztucznie wyciągnięte, choć wiadomo, że pewne sytuacje muszą wybrzmieć do końca, zwłaszcza jeśli bohater cierpi. A cierpi, bo jest mężczyzną 40-letnim o osobowości 9-latka, zgodnie z angielskim tytułem utworu. Muzyka do musicalu Nine autorstwa Maury Yestona  (to jednak aluzja do 8 i 1/2) nie przypomina ścieżki dźwiękowej Nino Roty, zresztą fabuła widowiska też nie jest kopią filmowej w skali 1:1.

Nine 2

Jest jednak napisana profesjonalnie i prezentuje wzorce stylistyczne zarówno charakterystyczne dla Fredericka Loewe z My Fair Lady, a miejscami nawet Rossiniego, jak i twórców bardziej współczesnych. Piosenki są melodyjne, zaś sceny taneczne też wykorzystują włoski koloryt, ze szczególnym uwzględnieniem tarantelli. Dopiero w końcowej scenie pojawia się charakterystyczny marszowo-groteskowy rytm jakby wzięty z nieśmiertelnego filmu. W musicalu ważne są jednak role śpiewano-mówione, a z tym bywa różnie.


Większość wykonawców używa głosów z manierą piosenkarską, nie zawsze najwyższego lotu. To np. dotyczy głównego bohatera, którego kreuje Błażej Wójcik. Najlepiej wokalnie chyba wypadają sceny, których występuje chór, dobrze przygotowany i zestrojony. W drukowanym programie w składzie Chóru OFF są zaledwie trzy nazwiska z dopiskiem – Studium Musicalowe Capitol – ale w scenach zbiorowych słychać więcej osób.

Nine 3

Niezłe warunki głosowe ma Elżbieta Kłosińska, jako kierowniczka SPA, natomiast Bogna Woźniak-Joostberens w swoim numerze wokalnym zanadto szarżuje. Uznanie może budzić występ chłopięcego wcielenia Guido (na oko 9 lat) – Macieja Ceglarka, który dosyć trudną partię wyrabia doskonale pamięciowo, gorzej jest z intonacją, jednak kryształowo czysto śpiewające dzieci to dziś absolutny ewenement. A i wielu z dorosłych wykonawców posiada tą samą wadę (brak czystości intonacji) gdy natrafiają na większe skoki interwałowe w swoich partiach.


Wśród charakterystycznych postaci zapamiętuje się imponującą swą tuszą byłą, czy nawet obecną kochankę Guida Carlę – Elżbietę Romanowską, jego dziecięcą fascynację Saraghinę – Emose Uhumwangho, jego matkę – Krystynę Krotoską, i tutaj lista osobowości się urywa. Bo jednak musical w znaczącym procencie przykuwa uwagę obrazem, a ten jest atrakcyjny niezależnie od tekstów i muzyki, zwłaszcza gdy idzie o kostiumy Wojciecha Dziedzica.

Nine 4

Ich fantazyjność, pomysłowość mogłaby konkurować z kreacjami, jakie pojawiły się w filmie Felliniego. Kostiumy to mocna polska dyscyplina. Musical, który wymaga doskonałego zespolenia umiejętności śpiewania, tańczenia, mówienia i miłej powierzchowności, naszą specjalnością niestety nie jest, a taki talent jak Grażyna Brodzińska nie został chyba przez polską kulturę doceniony w pełni. Na koniec pewne spostrzeżenie – choć na liście twórców spektaklu nie ma nazwiska Mariusza Trelińskiego, to jednak w biogramach reżysera, scenografa i projektanta kostiumów jest o nim wzmianka. Czyżby to nowy guru, Fellini teatru muzycznego?

                                                                      Joanna Tumiłowicz