Przegląd nowości

Kawaler jako kobieta

Opublikowano: sobota, 20, grudzień 2014 11:45

Dziwne, że za czasów Ryszarda Straussa kobieta przebierająca się za mężczyznę i występująca w scenach miłosnych z inną kobietą nie wzbudzały takich protestów jak dziś w niektórych kręgach w naszym kraju. Ale tak sobie zażyczył Ryszard Strauss pisząc do libretta Hugo von Hofmannsthala uroczą, choć wyrafinowanie trudną operę komiczną Kawaler srebrnej róży.

Kawaler srebrnej rozy 437-12

Na scenie Opery Wrocławskiej dzieło to spełniło się dzięki talentom wykonawców, zwłaszcza Anny Bernackiej, która wystąpiła w roli „spodenkowej” jakby żywcem wziętej z nieśmiertelnych utworów Mozarta, z Weselem Figara na czele. Historia miłosna, w której udział biorą cztery osoby, Marszałkowa – Meagan Miller, Baron Ochs auf Lerchenau, jej niesforny kuzyn – Franz Hawlata, Oktawian jej kochanek – Anna Bernacka i Zofia, jej konkurentka – Joanna Moskowicz, nakłada się na o wiele poważniejszą sprawę – przemijania i nostalgii za upływającym czasem, co również w sposób bardzo przejmujący ukazał kompozytor a wraz z nim wykonawczyni roli Marszałkowej, która potrafiła całkiem rozsądnie i po męsku rozwiązać tworzący się wokół niej kompleks spraw.

 


 

Nieodparcie nasuwa się skojarzenie z dyrygent Ewą Michnik, która równie pewną ręką poprowadziła orkiestrę i dwa tuziny wykonawców – wokalistów realizując szalenie złożoną muzycznie i wymagającą profesjonalnej perfekcji partyturę Ryszarda Straussa.

Kawaler srebrnej rozy 437-180

Podobną rolę porządkującą musiał spełnić reżyser widowiska Georg Rootering, aby przewijający się przez salon Marszałkowej tłum postaci wywołał uczucie chaosu, ale wciąż był pod kontrolą, podobnie jak w scenie zbiorowej w akcie II, gdy następuje kulminacja konfliktu miłosnego i gdy Kawaler przybyły w zastępstwie narzeczonego staje się obrońcą narzeczonej.

Kawaler srebrnej rozy 437-142

 

To wszystko zostało zagrane w sposób przekonujący i zaśpiewane wybornie przez mezzosopran, sopran, bas, oraz szereg innych głosów operowych, dobrze przygotowanych i ustawionych. Wymieńmy choć kilka postaci drugoplanowych występujących na scenie Opery Wrocławskiej.

 


 

Każda z nich zapracowała na zbiorowy sukces dzieła: Duenna (Ewa Tracz), Valzacchi (Nikolay Dorozhkin), Annina (Jadwiga Postrożna), Komisarz policji (Tomasz Raff), Majordomus Marszałkowej (Rafał Majzner), Majordomus Faninala (Edward Kulczyk), Notariusz (Marek Paśko), Oberżysta (Aleksander Zuchowicz), Włoski śpiewak (Igor Stroin), Modystka (Marta Brzezińska), Handlarz zwierząt (Aleksander Zuchowicz), Lokaje Marszałkowej (Piotr Bunzler, Marek Klimczak, Edward Kulczyk, Janusz Zawadzki), Sieroty (Urszula Czupryńska, Katarzyna Kozdrowska-Kordyjak, Joanna Marszałek), Kelnerzy (Piotr Bunzler, Marcin Grzywaczewski, Marek Klimczak, Andrzej Zborowski).

Kawaler srebrnej rozy 437-32

Największe owacje zebrali jednak Anna Bernacka, Franz Hawlata, Joanna Moskowicz i Meagan Miller, która na tle pozostałej trójki była najbardziej serio. Pamiętam ją z innej partii straussowskiej – z koncertowego wykonania Ariadny na Naxos w Filharmonii Narodowej. Bas Hawlata dysponował zadziwiającą biegłością i elastycznością, która bardzo pasowała do roli prostaka i oszusta. Niespecjalnie udał się natomiast jego strój i charakteryzacja.

 


 

W pierwszym akcie jest eleganckim, jowialnym panem, w drugim zaniepokojonym kandydatem na męża, ale w trzecim nałożono mu perukę na gumową łysinę, pod którą się kryły naturalne włosy, co już wyglądało ekstremalnie sztucznie. Reszty dopełniły tradycyjnie bawarskie spodnie na szelkach.

Kawaler srebrnej rozy 437-209

Scenografia Lukasa Nolla była może mniej bogata niż w niektórych spektaklach zachodnich, miała jednak ciekawe rozwiązania plastyczne, np. ścianę z obracających się kręgów po jednej stronie lustrzanych, po drugiej z wzorzystej tapety. Taka ściana zastępuje ruch sceniczny w sytuacjach, gdy śpiewacy mają nieco dłuższą frazę albo dialogują muzycznie a nie aktorsko.

Kawaler srebrnej rozy 437-386

Akt III, z założenia najbardziej zabawny w wydaniu wrocławskim był trochę zbyt groteskowo-operetkowy i dopiero w tercecie finałowym trzech czołowych postaci muzyka bierze górę nad wszystkimi pozostałymi środkami wyrazu, dostarcza poczucia piękna, a więc tutaj wymagana jest nieskazitelna czystość głosów, ich rozwinięte, liryczne wybrzmienie w długich fermatach na pełnym oddechu. Zadziwia potencjał młodych wykonawców zatrudnionych w Operze Wrocławskiej i każe oczekiwać nowych ambitnych wyzwań.

                                                               Joanna Tumiłowicz