Przegląd nowości

Śmiech przez błoto

Opublikowano: środa, 12, listopad 2014 09:04

― Z kogo się śmiejecie, z samych siebie się śmiejecie. Te słowa Horodniczego – Krzysztofa Stelmaszczyka padają oczywiście ze sceny Teatru Studio, na której wybitny rosyjski twórca Nikołaj Kolada rozpoczął premierą Rewizora swój autorski festiwal w Warszawie. Komedia satyryczna o naiwności i zepsuciu dawnej rosyjskiej prowincji nie zestarzała się i można ją przypasować do nowych realiów.

Rewizor 2

Kolada odwzorował upiorne miasteczko dzisiejszej Rosji, deformując w sposób maksymalny krajobraz, odwołując się raczej do koszmarnych snów i oszołomskich wyobrażeń, w których ostrość widzenia zasłania nieusuwalny brud, padający na oczy, na ubrania, na całe otoczenie człowieka, łącznie z jego pragnieniami i marzeniami. Nie ma potrzeby przypominania fabuły tej gorzkiej komedii, reżyser niczego w tekście nie zmienił, jedynie twórczo uzupełnił o rozmaite tricki scenograficzno-taneczno-muzyczne kreując na scenie swoisty cyrk, w którym wszyscy i wszystko nurza się w błocie. Przed aktorami postawiono trudne wyzwanie, bo są oni poddawani nieustannemu i bezlitosnemu moczeniu się i brudzeniu w korycie, jakim stała się Scena im. Józefa Szajny w Studiu.


Nikołaj Kolada wykorzystał tutaj doświadczenia z niedawnej inscenizacji Statku szaleńców w gdańskim Teatrze Wybrzeże, tam jednak zbudowano na deskach wielki basen z czystą i ciepłą wodą, w Warszawie poszedł o krok dalej w uprzykrzaniu pracy wykonawcom. Oni jednak z pełnym poświęceniem przyjęli błotną konwencję spektaklu. Bez cienia sprzeciwu, czy też obrzydzenia przyjmują te oślizgłe ewolucje - debiutujący w tytułowej roli, bardzo uzdolniony Eryk Kulm, czy choćby znakomity w swej charakterystycznej kreacji Łukasz Lewandowski jako Ziemlanika, a także obywatele miasteczka Dobczyński i Bobczyński (Modest Ruciński i Łukasz Simlat ), panie stanowiące chórek są raczej bezbarwne (poza Dorotą Landowską jako Horodniczyną). To wszystko zresztą dostarcza publiczności licznych okazji do śmiechu. Bo oczywiście można ten spektakl odbierać tylko jako próżne widowisko w typie telewizyjnych shows i cyrku, gdzie przed zawodnikami stawia się rozmaite karkołomne zadania, ale zapewne intencją reżysera był odbiór bardziej pogłębiony. Zdaje się on nam mówić – łapówki to brud, szybki seks to brud, kłamstwo to brud, lizusowstwo i donosicielstwo, pycha, kabotyństwo, przemoc i mobbing oraz niechlujstwo i wszelka bylejakość jest także złem i brudem w naszym życiu. Są w tym przedstawieniu dwie sceny wstrząsające: gdy Chlestiakow próbuje uwieść żonę Horodniczego i jego córkę wymazując ich białe suknie wstrętnym, lepkim błotem, oraz gdy społeczność miasteczka dokonuje swoistej formy „ukamieniowania” błotem dwóch obywateli, którzy jako pierwsi przynieśli wiadomość o przyjeździe rewizora. Wysoce symboliczna jest też scena wręczania drogich prezentów gościowi - są to reprodukcje znanych obrazów z wyższej i niższej półki, wśród nich dają się zauważyć np. Dama z łasiczką czy Dziewczyna z perłą, są pejzaże i martwe natury,a także typowe landszafty, ale wszystkie przed wręczeniem uzyskują swoisty „znak firmowy”, czyli są wymazane błotem.


Pora powiedzieć kilka słów o muzyce towarzyszącej spektaklowi, której wybór zwyczajowo (podobną regułę w Polsce narzuca Jan Klata) należał do reżysera. Muzyka jest rosyjskiej proweniencji. Należy do niej m.in. stary, jeszcze sprzed rewolucji, walc Ilji Szatrowa Na sopkach Mandżurii – szalenie popularna pozycja orkiestr dętych i ogródkowych od ponad 100 lat, jest też quasi ludowa piosneczka o dzwoneczku śpiewana cieniutkim, infantylnym głosikiem, zaś w ramach miasteczkowych defilad i uroczystości pojawia się głośne nagranie również bardzo popularnego marsza Wejście Gladiatorów Juliusza Fucika, najbardziej kojarzącego się z muzyką cyrkową.

Rewizor 1

Prócz tego chórek pań z miasteczka śpiewa hasła pochwalne na cześć urzędującej władzy, co jednak ginie w ogólnym rozgardiaszu i hałasie. Muzyka w Rewizorze podkreśla groteskowy, ale także nieco nostalgiczny charakter spektaklu, bo jak sugerowali aktorzy w komentarzach radiowych, Kolada mówi nam także coś o sobie, o miejscu w którym się wychował, które pokochał i rozumie jak nikt inny. Nie jest to może jego świat namalowany wprost w skali 1:1, ale obraz zawarty we wspomnieniach i obsesjach rosyjskiej duszy. Gogol jest tutaj tylko pretekstem, bazą, na której twórca oparł swoją opowieść.

                                                               Joanna Tumiłowicz