Przegląd nowości

XXIV Festiwal im. Adama Didura 20-27 września 2014

Opublikowano: wtorek, 07, październik 2014 18:14

Inauguracja XXIV Festiwalu im. Adama Didura odbyła się w sobotę 20 września. Wcześniej, już 17 września, urządzono wernisaż wystawy malarstwa Józefa Franczaka w holu Sanockiego Domu Kultury. Malarstwo nastrojowe, barwne, z wyeksponowanymi motywami muzycznymi. Wystawa była jedną z kilku imprez towarzyszących tegorocznej edycji Festiwalu. Wraz z wernisażem ruszyło festiwalowe preludium filmowe, złożone z sześciu tytułów: cztery filmy fabularne i dwa dokumentalne. „Deszczowa piosenka”, odnowiona cyfrowo, zadziwiła świeżością. „Guczo! Pojedynek na trąbki” okazał się świetną filmową rozrywką, a „Koneser” i „Molier na rowerze” reprezentowały kino artystyczne z „najwyższej półki”. Filmy dokumentalne to, zrealizowane przez Wiesława Dąbrowskiego, biografie sławnych Polaków: „Henryk Wars. Pieśniarz Warszawy” i „Paderewski człowiek czynu, sukcesu i sławy”. Reżyser był gościem festiwalowej publiczności, odpowiadał na pytania widzów.

Didur,festiwal 429-101

Oficjalna inauguracja 24. edycji Festiwalu im. Adama Didura nastąpiła 20 września. W swoim przemówieniu dyrektor Waldemar Szybiak dziękował sponsorom i witał zaproszonych gości. Następnie na scenie pojawił się kwartet Primo Incontro plus Adam Mazurek z klarnetem, plus soliści Warszawskiej Opery Kameralnej: Aleksandra Resztik i Andrzej Klimczak. Były najpiękniejsze arie i duety z oper Wolfganga Amadeusza Mozarta, w tym arie Królowej Nocy, Blondy, Figara, Leporella, duet Papageny i Papagena, potem zasłużone bisy.


Niedziela to koncert chóru i orkiestry Filharmonii Śląskiej pod dyrekcją Mirosława Błaszczyka w kościele pw. Chrystusa Króla. Stabat Mater G. Rossiniego zabrzmiało tam imponująco! Wśród solistów Wojciech Gierlach, sanoczanin, który zawsze szczerze się wzrusza, gdy występuje przed rodzimą publicznością, i który po koncercie wspominał ze łzą w oku, jak przed laty na scenie Sanockiego Domu Kultury zaśpiewał u boku Andrzeja Hiolskiego.

Didur,festiwal 429-45

Doskonale zaśpiewał Rafał Bartmiński, swietnie zaprezentowały się panie Agnieszka Bochenek-Osiecka i Magdalena Dynowska. Piotr Nędzyński chwalił solistów, dyrygenta i zespół Filharmonii Śląskiej za wykonanie Stabat Mater. „To była orgia wspaniałego dźwięku” - mówił z zachwytem po wyjściu z kościoła.

Didur,festiwal 429-222

Poniedziałkowy wieczór został podporządkowany muzyce kameralnej. Najpierw rozdano nagrody młodym kompozytorom i przedstawiono kompozycje, wyróżnione w XXII Konkursie Kompozytorskim im. A. Didura. Tegorocznym laureatem został Wojciech Michno i jego Tryptyk na głos żeński i fortepian wykonali Renata Pawlik i Ayham Hammour. Wykonano też kompozycje ubiegłorocznej laureatki, Katarzyny Dziewiątkowskiej-Mleczko: pierwsza to O aniołach na tenor i fortepian, druga - napisana specjalnie dla utalentowanego młodego skrzypka, Roberta Bachary – Portret na skrzypce solo. W tegorocznej edycji konkursu wyróżniono ponadto kompozycje Tomasza Kozieła i Macieja Zimki.


II Sonata fortepianowa b-moll op. 36 Sergiusza Rachmaninowa wypełniła kolejną partię wieczoru – wykonał ją Ayaham Hammour. Po przerwie publiczność została oczarowana przez panie z Kwartetu Dafô, które, wraz z klarnecistą Piotrem Latą, fantastycznie zagrały Kwintet klarnetowy Johannesa Brahmsa. Koncert prowadził Piotr Nędzyński. Opera Śląska rozgościła się na festiwalowej scenie we wtorek. Wystawiono „Toscę” - jak powiedział dyrektor Opery Śląskiej Tadeusz Serafin – iskrzący klejnot wśród innych produkcji operowych jego zespołu.

Didur,festiwal 429-310

Śląski zespół tchnie świeżością. W jego wykonaniu spektakl operowy trzymał widzów w napięciu, niczym thriller. Obrazy przesuwały się wartko, dynamicznie, wszystkie elementy spektaklu doskonale współgrały ze sobą, tak że niejeden słuchacz dał się omamić i wierzył, że energiczna Tosca i sympatyczny Mario Cavaradossi tym razem unikną swego, przypieczętowanego librettem, przeznaczenia... Gromkie oklaski należą się zwłaszcza Tosce, w którą wcieliła się znakomicie Anna Wiśniewska-Schoppa. W środę wystąpił Romuald Tesarowicz z recitalem piosenek lwowskich. Piosenki lwowskie nie są kunsztownymi utworami ani pod względem muzycznym, ani językowym. Roi się w nich od krewkich baciarów, uganiających się za panną Manią, granatowych policmajstrów czy Antków „harmonistów”.


Prezentowanie takich „kawałków” na operowej scenie wymaga odwagi, bo łatwo omsknąć się o kicz, i kunsztu wykonawczego – żeby uliczne przyśpiewki zamieniły się w salonową pieśń, a Antki, Mańki i inne andrusy stali się figurami przeszłości, synonimami tego, co nieodwracalnie minione, ale przecież jeszcze, dla wielu z nas, tak bliskie. Na okrasę, pod koniec recitalu, były jeszcze dwie „diabelskie” arie z oper Gounoda i Boita.

Didur,festiwal 429-394

„Domagają się państwo bisów” - skonstatował Romuald Tesarowicz, wywołany oklaskami przez publiczność. - Ale ja nie wiem, czy coś jeszcze dam radę zaśpiewać – powiedział swoim niskim aksamitnym głosem, po czym wykonał arię Skołuby ze „Strasznego dworu”. Kiedy trzeba się było pożegnać, wszyscy zgodnie, klaszcząc, wstali z miejsc. Koncert prowadził Sławomir Pietras – jego gawęda o Lwowie miała nieoceniony wpływ na niezwykłą atmosferę wieczoru.

Didur,festiwal 429-212

Rolę „rozrywkowego przerywnika” w poważnym festiwalowym repertuarze odegrały w tym roku „Dźwięki muzyki”, musical, zrealizowany przez Marię Sartovą, który przywędrował do Sanoka z Teatru Muzycznego z Gliwic. Zabawa była przednia i trudno się dziwić, że bilety na ten spektakl rozeszły już pierwszego dnia sprzedaży. Publiczność się nie zawiodła: przedstawienie było barwne, roztańczone, a przede wszystkim – bardzo dobrze zaśpiewane.


Recital mistrzowski Andrzeja Dobbera (piątek 26 IX) – coś, co, mimo najlepszych chęci, wymyka się opisowi. Śpiewał jeden z najwspanialszych „barytonów verdiowskich” i – porażał śpiewem, dosłownie. Był to niewątpliwie hit tegorocznego festiwalowego programu.

Didur,festiwal 429-219

Na koniec, w sobotę 27 IX, wielkie artystyczne przeżycie: „Mefistofeles”, „diabelskie” dzieło Arriga Boita, wykonane przez zespół Opery Krakowskiej. W jego atmosferę wprowadził wszystkich Sławomir Pietras, przypominając o triumfach Adama Didura, wykonawcy partii Mefista przeszło sto lat temu na deskach Metropolitan Opera. W tym roku napięcie rosło stopniowo: najpierw Mozart, kameralny i klimatyczny, potem Stabat Mater Rossiniego i „orgia pięknego dźwięku”, potem kropla muzyki współczesnej, młodej i nieokiełznanej, dalej Rachmaninow i prześlicznie zagrany Kwintet Brahmsa, dalej nadzwyczaj powabna „Tosca” Opery Śląskiej, wzruszający Romuald Tesarowicz, roztańczony kolorowy musical Teatru Muzycznego z Gliwic, cudowny recital Andrzeja Dobbera, mroczny i nasycony emocjami spektakl Opery Krakowskiej z wspaniałą kreacją Katarzyny Oleś-Blachy w roli Małgorzaty.


Przez dwa dni, poniedziałek i wtorek, trwały zajęcia dla dzieci w ramach XXII Obozu Humanistyczno-Artystycznego. Maluchy, na zakończenie warsztatów, mogły uczestniczyć w koncercie piosenek lwowskich w wykonaniu Romualda Tesarowicza.

Didur,festiwal 429-6

Wiele dobrego usłyszała w tym roku festiwalowa publiczność: że wrażliwa, wymagająca, inspirująca. Festiwalowi goście chwalili też oprawę scenograficzną koncertów, wykonaną „domowym sumptem” przez plastyka Sanockiego Domu Kultury Adama Gromka. Dyrektor Waldemar Szybiak dziękował kilkakrotnie sponsorom, ale nie zaszkodzi przekazać im wyrazów uznania od widzów wszystkich festiwalowych przedstawień - tych, którzy kupili karnety, i tych, którzy wybierali pojedyncze koncerty. A było z czego wybierać i było jak zadowolić rozmaite gusta.

Za rok – 25. edycja, jubileuszowa.

                                                                                         (msw)