Przegląd nowości

Między muzyką a słowem

Opublikowano: środa, 01, październik 2014 19:44

3 października Opera Wrocławska inauguruje IV Festiwal Opery Współczesnej: przed premierą „Aniołów w Ameryce” z Péterem Eötvösem, kompozytorem dzieła, i Mari Mezei, autorką libretta, rozmawia Mateusz Wiśniewski.

Peter Eotvos 1

Maestro, „Anioły w Ameryce” miały polskie prawykonanie w 2012 roku podczas III Festiwalu Opery Współczesnej…

Péter Eötvös: Tak, razem z Bassemem Akiki [dyrygentem prawykonania – przyp. red.] pracowaliśmy długo nad koncertową wersją opery, która wystawiona została podczas Festiwalu dwa lata temu. Bardzo się cieszę, że dzieło się spodobało, a tym roku zostanie pokazane w wersji scenicznej. „Anioły w Ameryce” wykonywano dotąd w dziewięciu miastach w Europie i Stanach Zjednoczonych, były to w sumie trzydzieści dwa przedstawienia. Po wrocławskiej inscenizacji czeka nas nowa produkcja w Bostonie w 2015 roku.


Teraz pan dyrygował będzie premierową inscenizacją. Czy z punktu widzenia kompozytora teoretycznie modelowa jest sytuacja, w której autor dzieła jednocześnie nim dyryguje?

P.E.: W minionych latach dyrygowałem swoimi dziełami jedynie kilka razy i bardzo się cieszę, że mogę to znów zrobić we Wrocławiu. Dyrygowanie to pełna zaufania komunikacja między orkiestrą a dyrygentem, to zadanie bardzo złożone i nie wszyscy kompozytorzy potrafią to robić. Kontakt między dyrygentem, śpiewakami i orkiestrą powinien być bardzo płynny – to jest podstawowe zadanie stojące przed dyrygentem. Na przykład w przypadku prapremiery nowej opery sytuacja na początku prób może być bardzo trudna z powodu konieczności ustalenia priorytetów między kompozytorem a kierownikiem muzycznym. W przypadku „Aniołów” powinienem rozdzielić kwestie kompozycyjne i dyrygenckie: muszę być świadomym tego, co napisałem w partyturze, i jeśli mój materiał realizowany jest na scenie bez problemu, mam okazję, żeby się nad nim zastanowić, a jeśli jest taka potrzeba – czasami coś zmienić.

Peter Eotvos 2

Pani Mezei, długa sztuka Tony’ego Kushnera musiała zostać dość mocno skrócona, żeby na jej podstawie napisać dwugodzinną operę. Problem ten pojawia się zawsze, kiedy literatura adaptowana jest na libretto operowe. Jak pani udaje się rozwiązać problem koniecznych skrótów i jednocześnie zachować napięcie dramatyczne?

Mari Mezei: Sztuka Kushnera jest bardzo dobrze znana na całym świecie, więc jej przycięcie i redakcja na potrzeby opery były dla mnie zarówno wyzwaniem, jak i wielką odpowiedzialnością. Od samego początku pracowałam nad koncepcją dzieła z mężem [Péterem Eötvösem – przyp. red.], ponieważ dla mnie bardzo ważna jest współpraca z kompozytorem i wiedza o tym, co on chce „usłyszeć”. Po pierwsze musieliśmy ustalić długość opery, ilość scen, liczbę postaci i osie dramatyczne, wokół których koncentruje się życie bohaterów. Wszystkie części, w których emocje wyrażane są słowami, można wyciąć, ponieważ może je zastąpić muzyka. W „Aniołach” została pominięta również większość tematyki politycznej, której ukazywanie nie było naszym celem, oczywiście poza tymi wydarzeniami, które dotyczą bezpośrednio życia osobistego bohaterów. Jasność przekazu, siła dramatyczna i efekt narracji są bardzo ważne w konstrukcji libretta.


Które wątki „Aniołów w Ameryce” są dla pani osobiście najbardziej znaczące?

M.M.: Wydaje mi się, że wewnętrzna duchowa siła Priora i jego odwaga to dowód na to, że można wznieść się ponad chorobę, nadać życiu sens, a przy tym myśleć o zbawianiu świata, zamiast się nad sobą użalać. To właśnie Prior tworzy „Anioła” i staje się prorokiem dla wszystkich żyjących po ciemnej stronie życia.

Maestro, skomponował pan m.in. „Lady Sarashinę” na postawie fragmentów XI-wiecznego japońskiego dziennika, „Miłość i inne demony” – adaptację powieści Gabriela Garcii Marqueza czy „Trzy siostry” oparte na dramacie Czechowa. Jakie są pana inspiracje przy wyborze tematyki swoich oper?

P.E.: Kiedy otrzymam zamówienie na operę, bardzo uważnie muszę zastanowić się nad jej tematem: powinien pasować on do kraju, do konkretnego teatru i jego publiczności – za każdym razem jest to wyjątkowe zadanie. Małżonka i ja czytamy mnóstwo książek, kochamy też teatr, więc podstawą naszych działań jest literatura. Dla mnie najważniejsza jest historia z fabułą, w której publiczność dostrzeże prawdziwe konflikty. Każda moja opera ma swój własny styl, dlatego bardzo ważne dla mnie jest „usłyszeć” charakterystyczne dla niej dźwięki już od samego początku – przy lekturze powieści czy dramatu. Po tej pierwszej decyzji przygotowania i samo komponowanie opery zajmuje lata…

Peter Eotvos 3

Jakie są Państwa plany artystyczne? Czy powstaje kolejna opera, nad którą pracują Państwo razem?

P.E.: Obecnie pracuję nad nową operą dla Orkiestry Filharmonii Nowojorskiej i Filharmonii Kolońskiej. Libretto, które gotowe jest już od roku, napisała moja małżonka, a ja jestem w połowie pisania muzyki. Koncertowa wersja dzieła będzie miała premierę w maju 2015 roku w Kolonii i Nowym Jorku.

M.M.: Bardzo cenię powieści Alessandra Baricco, jego postaci są świetnie skonstruowane. Napisałam libretto na podstawie jego książki „Senza sangue” [tłum. polskie „Bez krwi”, 2003 – przyp. red.] – to dobra podstawa do stworzenia jednoaktowej opery.

Bardzo dziękuję za wywiad.


Péter Eötvös – węgierski kompozytor, dyrygent i pedagog. Autor wystawianych na całym świecie oper, koncertów i dzieł instrumentalnych. Urodził się w Transylwanii w 1944 roku. Ukończył studia w Akademii Muzycznej w Budapeszcie (kompozycja) i Hochschule für Musik w Kolonii (dyrygentura).

Peter Eotvos 4

Współpracował z teatrami i orkiestrami m.in. w Londynie, Monachium, Berlinie, Wiedniu i Nowym Jorku. W 1991 powołał do życia International Eötvös Institute, a w 2004 Eötvös Contemporary Music Foundation zajmującą się wspieraniem i promowaniem młodych kompozytorów i dyrygentów. Prowadzi kursy mistrzowskie m.in. w Paryżu, Lucernie, Bazylei i Madrycie.