Przegląd nowości

Kantorzy do trzeciej potęgi

Opublikowano: poniedziałek, 08, wrzesień 2014 10:03

XI. Festiwal Kultury Żydowskiej Warszawa Singera rozpoczął się tradycyjnie – koncertem kantorów w warszawskiej synagodze. Prowadzący koncert Dawid Szurmiej zaczął tak, jakby się obawiał, że zaproszeni artyści nie zdobyli jeszcze wielkiej sławy, jaką ma np. Joseph Malovany i zapowiadał, że tym razem będzie „young generation”, czyli śpiewacy tak młodzi, przy których on sam Dawid Szurmiej czuje się staro.

Kantor 1

Obawy okazały się nieuzasadnione, bo po pierwsze wystąpili śpiewacy mający już swoją pozycję i dorobek koncertowy, a po drugie świetnie się słucha młode dobre głosy, zwłaszcza jeśli są to głosy rzadkie i cenne, tenory. Trzech kantorów śpiewało na zmianę z akompaniamentem fortepianu elektrycznego i przybyłego z Izraela Jerozolimskiego Chóru Kantorów pod dyrekcją Paula Saltera. Na bis wystąpili wszyscy razem, co przypominało trochę finał pamiętnego koncertu trzech tenorów –Pavarottiego, Domingo i Carrerasa.

 


 

Pieśni synagogalne zaproponowane przez artystów śpiewane po hebrajsku były dosyć zróżnicowane w stylu i w charakterze. Jedne przypominały trochę słynne pieśni neapolitańskie, inne znów fragmenty chóralne z oper Verdiego. Każda z pieśni składała się z kilku segmentów, był wstęp wolny, śpiewny, liryczny, była część narracyjna bardziej dramatyczna lub wymagająca pokazania licznych ozdobników i melizmatów, zaś zakończenie było najczęściej skoczne, taneczne lub marszowe wykonywane z mocno akcentowanym rytmem i przyśpieszeniem, accelerando.

Kantor 2

W sumie każda pieśń, odbiegająca od standardowego rozumienia terminu „muzyka sakralna”, dawała artyście okazję zaprezentowania nie tylko pełnej skali i głosowej, ale i możliwości interpretacyjnych i talentów estradowych. Zaproszeni kantorzy mieli naturalne, dobrze wyszkolone i postawione głosy, choć ich barwa była zróżnicowana. Moshe Fishel – kantor z synagogi w Monachium prezentował włoską szkołę śpiewu i głos skupiony, dźwięczny, atakował dźwięki lekko, swobodnie na sposób liryczny. Jego kolega Elazar Vinograd śpiewający w synagodze Ellim Jaffe z ogromną łatwością atakował wysokie tony, choć jego głos był zbyt zależny od krtani i niekiedy dawały znać o sobie problemy z intonacją. Jednak artysta absolutnie po mistrzowsku wykonywał skomplikowane ozdobniki i melizmaty w najwyższych rejestrach. Trzeci tenor Avraham Kirshenbaum jak się wydawało najmniej obyty z estradą jest zatrudniony jako drugi kantor w Wielkiej Synagodze w Jerozolimie. Jego głos ciemniejszy w barwie i emisyjnie bez zarzutu najbardziej przypominał wolumen artysty operowego.

 


 

Takich śpiewaków chętnie słucha się na żywo i dlatego mam pretensję do organizatorów, że kantorom udostępniono mikrofony, do tego ustawione zbyt głośno, a przecież Synagoga im. Nożyków ma dobrą akustykę. Może chodziło o to, że akompaniator Menachem Bristowski z Izraela grał na instrumencie elektronicznym, który było słychać z głośników, może też trochę zbyt natarczywie.

Kantor 3

W każdym razie akompaniator okazał się bardzo sprawnym pianistą, czego dał dowód wykonując, jako przerywnik między występami kantorów, wirtuozowsko opracowaną wiązankę popularnych melodii tanecznych. Jerozolimski Chór Kantorów, który tworzył tło dla solistów był z kolei słabo nagłośniony i chyba nie najlepiej przygotowany do występu. Miał on w swym składzie jednak kilku doskonałych śpiewaków, którym także pozwolono wykonać dwie pieśni solowe. Koncert kantorów zakończył się wielkimi owacjami i artystów skłoniono do bisowania.

                                                                   Joanna Tumiłowicz