Przegląd nowości

Pan kierownik tańczy

Opublikowano: czwartek, 15, maj 2014 14:14

Mamy do czynienia z renesansem tematu Eugeniusz Oniegin. To nic, że jest opera Piotra Czajkowskiego pod tym samym tytułem, co poemat Puszkina, i należy do światowego repertuaru – wspomnijmy niedawną premierę w Metropolitan w Nowym Jorku z Mariuszem Kwietniem, Piotrem Beczałą i Anną Netrebko i wcześniejsze głośne inscenizacje Michała Znanieckiego oraz Krzysztofa Warlikowskiego. Teraz, być może pod wpływem zwiększonego zainteresowania (a może strachu przed Rosją) na polskich scenach pojawiają się kolejne wersje penetrujące puszkinowskie arcydzieło. Niedawno pisałam o adaptacji scenicznej Ireny Jun w Teatrze Studio, a teraz mamy adaptację baletową z Łodzi.

TW Lodz,Oniegin 4

Czy Eugeniusz Oniegin najlepiej oddaje obraz Rosji, czy sugestywnie odmalowuje zakamarki rosyjskiej duszy? Chyba nie, to przecież dosyć banalny w swej treści romans. Może jedynie w nieporozumieniu między Onieginem i Leńskim, które doprowadziło do zupełnie niepotrzebnej tragedii, dało by się dostrzec jakieś analogie np. do stosunków między Rosją i jej sąsiadami.


Tak to już jest, że od spraw poważnych, ale dających się naprawić, dochodzimy do coraz bardziej groźnych, konflikt narasta mimo, że nie jest nikomu potrzebny. Jakaś złowroga inercja wpycha bliskie sobie kraje i bliskich sobie ludzi w sytuację w konsekwencji bez wyjścia, mogącą położyć się cieniem na całe pokolenia.

W programie nowego przedstawienia baletowego Oniegin w łódzkim Teatrze Wielkim jako motta użyto zastanawiającego i kluczowego dla przesłania poematu stwierdzenia Puszkina – „a szczęście było tak możliwe, tak bliskie”. Wszystko co wiąże się z tym przesłaniem i rozgrywającymi się wokół bohaterów wydarzeniami postarał się środkami baletu klasycznego opowiedzieć Wasilij Miedwiediew, tancerz, choreograf, demiurg baletu, znany szeroko w świecie, choć nadal związany z Rosją.

TW Lodz,Oniegin 2

Wielką przyjemność sprawiało śledzenie znanych z lektury Puszkina i opery Czajkowskiego perypetii Oniegina, Tatiany, Leńskiego, Olgi, Gremina przełożonych na język tańca. Choreograf wykorzystując w zasadzie wyłącznie klasyczne pas, obroty, skłony, taniec na puentach, podskoki, piruety, i bardzo skomplikowane nieraz układy podwójne tancerza i tancerki, sprawnie i zrozumiale opowiada kto, co i dlaczego w tej historii przedsięwziął. Jasne jest, że Tatiana pisze list do Oniegina i bez najmniejszych wątpliwości rozumiemy, że on odrzuca propozycję dziewczyny, podobnie sceny zamykające przedstawienie tłumaczą sytuację odwrotną, Oniegin pisze, Tatiana czyta, ogarnia ją wzruszenie, ale w konsekwencji zrywa z niedoszłym kochankiem. Całe przedstawienie jest tak niewzruszenie czytelne, nawet w fantastycznej scenie ze snu Tatiany rozumiemy doskonale jej prorocze obawy.


Trzeba zauważyć, że twórca przedstawienia Wasilij Miedwiediew jest już dobrze oswojony z tematem Oniegina, bo po raz pierwszy przełożył poemat Puszkina na układy taneczne w Pradze w 1999 roku. W Łodzi mamy też tego dowody, gdyż autorem stylowej, estetycznie wysmakowanej, choć bardzo tradycyjnej, niemal XIX-wiecznej scenografii jest wybitny artysta i współtwórca tamtej premiery, reżyser i scenograf słowacki Pavol Juras, zaś asystentem choreografa współpracujący z Miedwiediewem od wielu lat tancerz czeski Stanisłav Feco. Cała sfera wizualna jest przygotowana perfekcyjnie. Stanowi jednorodne integralne dzieło artystyczne. Balet Oniegin jest interesujący także ze względu na muzykę – nota bene znakomicie zagraną przez orkiestrę Teatru Wielkiego pod kierunkiem Piotra Wajraka, zwracają też uwagę świetnie zagrane przez koncertmistrzów skrzypiec i wiolonczeli partie solowe w utworach koncertujących. Choreograf zrezygnował całkowicie z odniesień do nieśmiertelnych melodii z opery Czajkowskiego, ale w zamian wykorzystał inne utwory tego geniusza, które oddają nastroje towarzyszące akcji i skomplikowanym meandrom uczuć bohaterów poematu. Widać w tym ogromny talent rosyjskiego kompozytora, który jest sobą w każdym utworze, w symfonii, poemacie symfonicznym, muzyce scenicznej czy koncercie fortepianowym. W każdym dziele Czajkowski potrafi zawrzeć dramat uczuć, spiętrzenie rozmaitych emocji, od ludycznej radości po zwątpienie, rozpacz, życiowy dramat. Wybór muzyki Czajkowskiego dokonany przez Miedwiediewa jest tak trafny, że te fragmenty mniej znanych utworów rosyjskiego mistrza, które służą jako ilustracja do libretta baletu mógłby pewnie bez problemów zaakceptować sam kompozytor gdyby żył.

W balecie Oniegin muszą tańczyć najzdolniejsi, którzy nie tylko bezbłędnie realizują klasyczne układy, ale posiadają zdolność scenicznej gry i opowiadania ruchem, mimiką, całą postawą. Patrząc na zespół łódzkiego baletu operowego widzimy jak bardzo jest on różnorodny. Jeśli mówimy, że Łódź jest miastem czterech kultur, to zespół tańczący należy do sześciu, siedmiu, a może nawet ośmiu bardzo nieraz odległych od siebie kultur, które jednoczy sztuka tańca. Poszerzenie baletu następowało jeszcze w trakcie trwania długiego remontu gmachu teatru, do zespołu dołączył m.in. bardzo uzdolniony tancerz Dominik Muśko, który w Teatrze Wielkim w Poznaniu był w latach 2007-2008 pierwszym solistą i odtwórcą czołowych ról, w które zawsze potrafił przelać coś ze swego charakteru i temperamentu. Po przeniesieniu do Łodzi „wskoczył” od razu na stanowisko kierownika baletu, co nie znaczy, że wyłącznie kieruje zza biurka. W Onieginie tańczy tytułową postać, jest umiarkowanie arogancki, wyniosły, a jednocześnie rozrywany przez sprzeczne uczucia. W obsadzie baletu poszczególne postacie mogą wymieniać się rolami, np. Valentyna Batrak która wystąpiła w obu przedstawieniach premierowych, w jednym kreowała postać Tatiany, a w drugim stworzoną przez Medwiediewa alter ego Tatiany. Ten pomysł „zdwojenia” postaci Miedwiediew mógł zapożyczyć od Borysa Ejfmana, ale nie jest wykluczone, że to jego własny „patent”, bo doskonale służy rozwojowi akcji w Onieginie. Analogicznie do Valentyny Batrak postępuje Ekaterina Kitayewa-Muśko, wymieniają się także odtwórcy ról Gremina i Leńskiego, przewidziano nawet zamianę Tatiany i Olgi a także Oniegina i Leńskiego. Chodzi o to, by w sąsiadujących przedstawieniach ten sam artysta miał możliwość złapania oddechu, po roli bardzo wyczerpującej mógł zatańczyć „coś lżejszego”. Stąd te roszady wśród solistów. Publiczność ma zatem okazję do wielu porównań, do podziwiania ulubionego tancerza lub tancerki w rozmaitych wcieleniach.


Widziałam obsadę II premiery i mogłam stwierdzić np. że kreujący postać Leńskiego Dominik Senator doskonale radził sobie w popisach solowych, miał natomiast zawahania w tych scenach, w których partnerował Oldze – Anecie Kosmowskiej. Para czołowych bohaterów – Dominik Muśko i Ekaterina Kitayewa-Muśko może także z powodów pozaartystycznych radzili sobie we wspólnych układach tanecznych bez najmniejszego wysiłku. Tańczący wyłącznie „chodzoną” rolę księcia Gremina Gintautas Potockas nie miał wielkiego pola do popisu, co innego, gdyby występował w roli Leńskiego, a przewidziany jest także do partii Oniegina. W całości zespół baletowy, soliści i corps de ballet, pokazali się z dobrej strony, przedstawienie było atrakcyjne wizualnie i muzycznie, bo przy okazji mieliśmy przegląd mniej popularnych, ale znakomitych kompozycji Piotra Czajkowskiego w naprawdę świetnym wykonaniu.

TW Lodz,Oniegin 3

Aby dopełnić pochwał dla Teatru Wielkiego w Łodzi wspomnę o doskonale przygotowanym przez Józefa Balińskiego programie przedstawienia. To bardzo kompetentne, świetnie ilustrowane i erudycyjne kompendium wiedzy o Onieginie, i związanych z nim literackich i artystycznych koneksjach. Swoistą rewelacją jest zamieszczony w tym tomiku we fragmentach szkic genialnego pisarza rosyjskiego Fiodora Dostojewskiego o Puszkinie i Onieginie. Ten tekst wygłoszony publicznie w 1880 roku na posiedzeniu Towarzystwa Miłośników Literatury Rosyjskiej wywołał swego czasu takie poruszenie, jakiego dziś nie są w stanie osiągnąć współcześni przedstawiciele sztuk wszelkich wsparci przez wszechpotężne media elektroniczne. Ludzie płakali, mdleli, całowali Dostojewskiego po rękach, dawni wrogowie stawali się w jednej minucie jego przyjaciółmi zaś władze carskie uznały, że należy zlikwidować nawet tajny nadzór policyjny nad pisarzem posądzanym o wiele przestępstw natury obyczajowej i nie tylko.

Gdybyż znakomite przedstawienie sceniczne mogło dziś wywoływać takie reakcje... Ach!

                                                               Joanna Tumiłowicz