Przegląd nowości

„Rigoletto” w Opéra national du Rhin w Strasburgu

Opublikowano: niedziela, 15, grudzień 2013 22:35

Pomimo swego bogatego dorobku inscenizacyjnego znany reżyser kanadyjski Robert Carsen nigdy jeszcze nie zmierzył się z partyturą Rigoletta Verdiego. Stało się to zatem po raz pierwszy podczas tegorocznego Festiwalu w Aix-en-Provence, a przygotowana na tę okazję produkcja wyrusza właśnie na długie tournée, którego pierwszym etapem jest Opéra national du Rhin w Strasburgu. Następnie rzeczone przedstawienie zostanie zaprezentowane kolejno w brukselskim Théâtre Royal de la Monnaie, moskiewskim Teatrze Bolszoj i genewskim Grand Théâtre.

Rigoletto,Strasburg 2

Przyznać trzeba, że przekazanie współczesnej publiczności zawartych w operze Verdiego treści w sposób atrakcyjny i oryginalny jest już dzisiaj zadaniem dosyć trudnym i niewielu reżyserów wychodzi z tej próby obronną ręką. Część z nich powiela banalne i ocierające się o kicz schematy, inni zaś usiłują na siłę i nieumiejętnie uwspółczesniać to dzieło popadając w rozmaite absurdy i sceniczne nonsensy. Powiedzmy szczerze, że wizja Carsena z pewnością nie należy do najciekawszych osiągnięć cenionego za niewyczerpaną wyobraźnię oraz budowane subtelnie i inteligentnie tropy interpretacyjne artysty. W jego Rigoletcie brakuje próby poszerzania warstwy znaczeniowej - do czego Carsen zdążył już nas od dawna przyzwyczaić - natomiast, tak jak zawsze, nie sposób odmówić tej inscenizacji ciekawych, mocnych i na długo zapadających w pamięć pomysłów wizualnych.


Podziw wzbudza też precyzyjnie, logicznie i z żelazną konsekwencją prowadzona gra aktorska, pozostająca w pełnej zgodzie z przyjętą koncepcją odczytania tej opartej na tragedii Victora Hugo „Król się bawi” opery. Reżyser podkreśla wprowadzoną tutaj przez Verdiego do gatunku lirycznego nowość, polegającą na powierzeniu głównej roli anty-bohaterowi, któremu można współczuć z powodu straty córki, ale w żadnym razie nie można go polubić. Rigoletto, pozbawiony moralności błazen Księcia, który wskazuje swemu mocodawcy wciąż nowe ofiary niewieście do zdobycia, jest powszechnie znienawidzoną kreaturą.

Rigoletto,Strasburg 3

To on doradza Księciu porwanie Hrabiny Ceprano, to również on drwi sobie z Hrabiego Monterone, któremu Książę zhańbił córkę. Przy czym u Carsena Rigoletto nie jest już błaznem, lecz clownem, co z kolei pozwala reżyserowi umieścić całą akcję w cyrku i zarazem drastycznie wyostrzyć wymowę niektórych scen. Pierwsza z nich jest usytuowana przed jeszcze opuszczoną kurtyną i pokazuje finałowy moment, w którym tytułowy bohater odkrywa ukrytą w worku i umierającą Gildę. Zaraz potem przenosimy się w rozwiązłą atmosferę panującą w pałacu Księcia Mantui. Rozbawiony Rigoletto wymachuje obscenicznym gadżetem, a porozbierane i przyjmujące wyzywające pozy dziewczyny w stylu „crazy horse” poruszają się zgodnie z ruchami pejcza swojego męskiego tresera.


Kobiety są tu traktowane z pogardą jak przedmioty służące wyłącznie do zaspokajania męskich potrzeb seksualnych. Carsen pokazuje dwuznaczność relacji Rigoletta z własną córką, ubraną jak lalka w krótką spódniczkę i białe skarpetki, zamkniętą w przypominającej zabawkę przyczepie campingowej dziewczynką. Jest ona zazdrośnie strzeżona przed innymi mężczyznami i chociaż reżyser tego wyraźnie nie precyzuje, to jednak sugeruje, że łączące ją z ojcem więzi mogą być kazirodczej natury.

Rigoletto,Strasburg 4

Zresztą Gilda nie posiada na temat Rigoletta żadnej wiedzy, nie wie nawet jak on się nazywa, jaki właściwie jest jego zawód i jak nazywała się jej zmarła matka. Poszczególni protagoniści, a także chórzyści, często zakładają maski, co z kolei symbolizuje cechujący ich brak poczucia tożsamości. Duże wrażenie wywiera scena, podczas której Gilda śpiewa swą znaną arię „caro nome” zawieszona, jakby w kompletnym oderwaniu od rzeczywistości, na przemieszczającej się na dużej wysokości i na tle gwiazd huśtawce. Ta niebezpieczna pozycja zwiastuje złowrogo rychły upadek bohaterki w objęcia śmierci. Równie spektakularną jest scena końcowa: kiedy Rigoletto z przerażeniem uświadamia sobie, że to jego córka pada ofiarą zleconego przez niego samego płatnemu zabójcy morderstwa, uwieszona na linie i obnażona tancerka spada z dużej wysokości w dół, kręcąc się wokół własnej osi, po czym zastyga w nieruchomej pozie. Szczerze zakochana w Księciu Gilda oddaje więc własne życie ratując go od zemsty ojca i tym samym w tym momencie spełnia się klątwa Hrabiego Monterone.


Obecność akrobatów i porozbieranych tancerek nie wnosi wprawdzie nowych znaczeń do spektaklu, ale nadaje mu odpowiedni rytm, czyni bardziej atrakcyjnym i w pełni współgra z cyrkowym kontekstem akcji. Niezależnie zatem od drobnych zastrzeżeń czy formułowanego przez niektórych zarzutu powielania przez Carsena wielokrotnie już przez niego przy innych okazjach wykorzystywanego pomysłu „teatru w teatrze”, trzeba przyznać, że jego wizja przykuwa uwagę, często intryguje i zachwyca swoją dopracowaną i nie pozbawioną swoistego piękna estetyką (scenografia - Radu Boruzescu, kostiumy - Miruna Boruzescu, choreografia - Philippe Giraudeau).

Rigoletto,Strasburg 5

Pod względem wokalnym przedstawienie opiera się na występie pochodzącego z Rumunii George’a Peteana, jednego z ciekawszych obecnie barytonów Verdiowskich, dysponującego bezbłędna techniką i ciemną, gęsto nasyconą barwą swego wyrównanego we wszystkich rejestrach głosu. Jego naturalny, spontaniczny i niezwykle zniuansowany śpiew w żadnym momencie nie pozostawia obojętnym, podobnie jak emanująca prawdą ludzkich namiętności gra sceniczna. Gorące owacje przypadają także w udziale francuskiej sopranistce Nathalie Manfrino, urzekającej zaangażowaniem i pełnym utożsamianiem się z postacią Gildy, ale nieco rozczarowującej zdradzającym duży wysiłek, szczególnie w górze skali, wokalizowaniem.


Wydaje się, że dysponuje ona głosem przeznaczonym do znacznie lżejszych partii i że nastąpiła tutaj pewna pomyłka w castingu. Trafną decyzją było natomiast powierzenie roli Księcia Mantui ukraińskiemu tenorowi Dmytro Popovowi, który intryguje ładnym brzmieniem idealnie prowadzonego i zdradzającego duży potencjał głosu. Ponadto pozytywne wrażenie wywiera głęboki i ciemny bas sprawnego również aktorsko Konstantina Gorny’ego wcielającego się w postać zabójcy Sparafucile oraz atrakcyjny mezzosopran Sary Fulgoni z powodzeniem kreującej rolę Maddaleny. Dużą przyjemność sprawia też słuchanie precyzyjnego i jak zawsze prezentującego wysoki poziom chóru, przygotowanego przez Michela Capperona.

Rigoletto,Strasburg 1

Stojący na czele Orkiestry Filharmonicznej Strasburga włoski dyrygent Paolo Carignani zapewnia całemu wykonaniu przejrzystą konstrukcję, sugestywne narastanie napięć i wspaniałą kulminację finałową. Prowadzi on zespół wykonawczy z udzielającym się słuchaczom dramaturgicznym zaangażowaniem, teatralnym obrazowaniem dźwięków i umiejętnym różnicowaniem odcieni dynamicznych, chociaż owa zbliżająca się nieraz do brawury energia powoduje nieraz zatracanie plastycznej kolorystyki brzmienia i niezaplanowne eksponowanie zbyt powierzchownych efektów. Publiczność reaguje jednak żywiołowo i nagradza przedstawienie gromkimi owacjami.

                                                                               Leszek Bernat