Przegląd nowości

Z Ewą Michnik nie tylko o nowym sezonie artystycznym w Operze Wrocławskiej

Opublikowano: niedziela, 15, wrzesień 2013 11:56

W 2014 rok Opera Wrocławska wchodzi nowym cyklem „Gwiazdy Metropolitan Opera” na scenie Opery Wrocławskiej. Długo walczy się o takie gwiazdy?

Prawdę mówiąc nie – wszystko jest kwestią terminów i oczywiście możliwości finansowych. Nasz nowy cykl zainauguruje recital Ewy Podleś, wybitnej polskiej śpiewaczki, rewelacyjnej wykonawczyni dzieł Haendla czy Glucka. To artystka, która bardzo świadomie dobiera repertuar, sięga po partie trudne, ale zawsze mistrzowskie w swojej klasie. Występuje zresztą na największych scenach świata i wszędzie ma swoich wielbicieli. Jej recital, w którym orkiestrę poprowadzi Wojciech Michniewski, znany już wrocławianom z realizacji premiery „Matki czarnoskrzydłych słów” Hanny Kulety, będzie naprawdę dużym wydarzeniem i już teraz z całego serca zapraszam na niego wszystkich miłośników opery. Do tej pory staraliśmy się, by 8 września, kiedy otwieramy sezon, zawsze miała miejsce polska premiera…

Ewa Podles 816-317

Data jest w końcu nieprzypadkowa.

To prawda – tego dnia w 1945 roku odbyła się we Wrocławiu, już polskim, premiera „Halki” Stanisława Moniuszki. Stąd na inauguracje sezonu wystawialiśmy „Halkę”, „Straszny dwór” czy „Króla Rogera”. Tym razem jednak postanowiliśmy, że pokażemy nie wielkie dzieło polskiej kultury muzycznej, ale wielką polską gwiazdę i zarazem wybitną artystkę, która naszą kulturę w świecie promuje.


Kto będzie następny? Piotr Beczała, Mariusz Kwiecień?

Prowadzimy rozmowy z dziesięcioma artystami. Nie chcę jeszcze zdradzać nazwisk. Problemem jest przede wszystkim kalendarz. Rewelacyjny tenor, z którym negocjujemy termin, może bez problemu przyjechać z recitalem do Wrocławia, ale w Wielki Czwartek lub Wielki Piątek. To jednak dla naszej publiczności dni wyjątkowe. Może słuchać wtedy Pasji, Requiem, ale nie koncertu złożonego z choćby najpiękniejszych arii operowych czy operetkowych. Rozumiem to i szanuję, stąd też i nasze rozmowy, ale proszę mi wierzyć, melomani na pewno będą mile zaskoczeni. Rozmowy prowadzimy nie tylko z polskimi artystami, poza tym wielu śpiewaków, którzy dzisiaj występują w MET, grało kiedyś u nas, jak choćby Artur Ruciński, który rewelacyjnie śpiewał w partii Forda, a kontrakt do Nowego Jorku właściwie już ma w kieszeni.

Michnik Ewa 829-212a

Jest szansa, że któraś z tych gwiazd wystąpiłaby w premierze?

Zdecydowanie wolą koncerty, bo premiera oznacza większe zaangażowanie czasowe, przecież konieczne są przygotowania, próby.

Wroclaw,Hala Stulecia

Po recitalu Ewy Podleś, szykujecie Państwo megaprodukcję w Hali Ludowej. „Poławiaczy pereł” wyreżyseruje Waldemar Zawodziński.

To taki nasz wkład w 100-lecie Hali, z którą scenicznie jesteśmy związani od 1997 roku. To, że Berg umieścił tam największe swego czasu organy w Europie, a na otwarcie wykonano IX Symfonię Beethovena nie było przecież dziełem przypadku. To również miejsce jak najbardziej projektowane z myślą również o muzyce. I jestem przekonana, że publiczność będzie zachwycona nasza kolejną propozycją. To pierwsza opera George’a Bizeta, ale już pokazująca jego umiejętności kompozytorskie, pełna pięknej muzyki i prawdziwych operowych hitów. Wytrawne ucho usłyszy tu na przykład zapowiedź choćby fragmentów partii Micaeli z „Carmen”. Akcja „Poławiaczy…” dzieje się na Cejlonie, ale dla Bizeta osadzenie jej w egzotycznej scenerii było przede wszystkim krokiem w kierunku odświeżenia gatunku, zdominowanego przez muzykę włoską. I trzeba przyznać, że mu się to udało. Co ciekawe, bohaterem jest w tym dziele chór, a proszę mi wierzyć, bohater zbiorowy to zawsze wyzwanie dla twórcy.


Zawodziński, z którym współpracuje Pani od lat, to gwarancja sukcesu?

Mam nadzieję, że tak. Rewelacyjne recenzje zebrały przecież jego „Opowieści Hoffmanna”, równie dobry był „Borys Godunow”. Tutaj na pewno będzie się podobał nasz chór, ale nie tylko – muszę bardzo pochwalić też nasz balet, który pod okiem pani Bożeny Klimczak zrobił ogromne postępy.

Opowiesci Hoffmanna 994-55

Stąd „Coppelia” Delibesa?

Też, ale już przy „Źle strzeżonej narzeczonej” w choreografii Georgio Madii zapowiadaliśmy, że to początek jego współpracy z naszą Operą. I pan Madia już pracuje z zespołem nad tym przedstawieniem, które sądzę, wielu widzom wyda się znajome – podobne wątki lalki stworzonej przez człowieka są przecież w „Opowieściach Hoffmanna”.

Zygfryd 665-250

Muzyka do tego baletu będzie odtwarzana z CD?

Pierwszych pięć spektakli będzie z orkiestrą, którą poprowadzi Tadeusz Zathey, ale pozostałe już niestety z CD, bo po prostu nie stać nas na orkiestrę do każdego baletowego przedstawienia. To naprawdę olbrzymie koszty dla budżetu Opery.

Zobaczymy też dawno nie wystawianą we Wrocławiu „Łucję z Lamermooru”.

Właśnie dlatego, że dawno jej nie było. Tutaj kierownictwo muzyczne spektaklu sprawuje Tomasz Szreder, a spektakl reżyserować będzie Anette Leistenschneider. To bardzo ciekawa niemiecka reżyserka, której prawą ręką, odpowiedzialną za scenografię w tej realizacji będzie pan Dobrzycki.


Czy zaproszenie gościa z Niemiec oznacza, że Łucja będzie we współczesnym kostiumie?

W taką stronę będzie zmierzać, tym bardziej, że Niemcy generalnie zupełnie inaczej traktują pojęcie tradycji w teatrze, zwłaszcza operowym. Nie uznają, mówiąc kolokwialnie skansenu. Z drugiej strony koncepcja autorska nie może stać w sprzeczności z muzyką. Bohaterowie dramatu nie muszą być ubrani w XVI-wieczne kostiumy, ale scenografia i ich stroje muszą w jakiś sposób uwiarygodniać historię miłosną dziewczyny wbrew sobie, dla ratowania rodziny, wydawanej za mąż za człowieka, którego nie kocha, co kończy się dla niej szaleństwem i śmiercią. Pomysły, nawet najciekawsze, nie mogą nam zabijać wiarygodności dzieła, emocji, jakie ze sobą niesie.

Aleksandra Kubas 7104-1

Usłyszymy w tej premierze gwiazdy?

Stawiamy na nasz zespół. Mamy rewelacyjne soprany. Przede wszystkim wybrałam tę operę z myślą właśnie o nich. O Joasi Moskowicz, która dostała nagrodę na Konkursie Moniuszki za najlepszą koloraturę i Oli Kubas. Ola jeździ teraz między Wrocławiem a Teatrem Bolszoj, gdzie jest stale zapraszana od czasu świetnie przyjętej premiery sprzed roku. I trzecia będzie Marta Brzezińska, młodziutka śpiewaczka, przed którą jest dużo pracy, ale bardzo zdolna. A po „Łucji…”, na którą na pewno wielu melomanów będzie czekać, wystawimy kolejny balet. To dawno nie pokazywany we Wrocławiu „Pan Twardowski” Ludomira Różyckiego.


Który kiedyś święcił triumfy na scenie Opery Wrocławskiej.

Bo to jest rewelacyjna muzyka, suita na krakowskim rynku często grana jest jako samodzielna kompozycja na koncertach filharmonicznych, ale równie ciekawe są tańce charakterystyczne – tu naprawdę tancerze mają ogromne pole do popisu, a melomani zawsze są zachwyceni. Choreografię do Pana Twardowskiego” układa Emil Wesołowski i jestem przekonana, że ten spektakl będzie się cieszył dużym zainteresowaniem publiczności.

Na zakończenie sezonu planuje Pani kolejną megaprodukcję – również w Hali.

Tak, to będzie „Makbet” Verdiego – też dawno nie widziany na naszej scenie, też w realizacji gościa z zagranicy i też z naszymi, wrocławskimi śpiewakami.

Joanna Moskowicz 131-210

Ma Pani większy budżet w związku z tak bogatym programem?

Niestety, ale nie. Musimy sobie radzić z tym, który mamy i dlatego ogromnym wsparciem jest dla nas pomoc sponsora strategicznego, jakim od lat jest KGHM oraz sponsora sezonu – tu znów wspiera nas Tauron.

Wiem, że szykuje Pani też wielkie wydarzenie na przyszły sezon.

No dobrze, przed nami rok, ale już mogę zapowiedzieć – sezon 2014/2015 otworzymy „Rigolettem” na zamku w Topaczu, a podczas Festiwalu Opery Współczesnej w czasie Światowych Dni Muzyki, w których bierzemy udział, sam Peter Eotves poprowadzi orkiestrę w swoich Aniołach w Ameryce”. Jestem pewna, że o tych przedstawieniach też będzie głośno nie tylko w Polsce.

                                                           Rozmawiała Katarzyna Kaczorowska