Przegląd nowości

Szpilkami po Steinway'u, czyli koncert z dziurą

Opublikowano: niedziela, 01, wrzesień 2013 12:31

Jak napisał w książce programowej Amerykanin polskiego pochodzenia Allen J. Kuharski, Barbara Wysocka jest jednocześnie partyturą, instrumentem, głosem Chopina i konkurencją dla dyrygenta. Wystąpiła podczas bardzo specyficznego koncertu pt. Chopin bez fortepianu na festiwalu Chopin i jego Europa. W istocie fortepian stał w przepisowym miejscu na estradzie, chociaż całkiem niemy, bo tylko Polska Orkiestra Radiowa pod dyrekcją Jacka Kaspszyka realizowała „okaleczoną partyturę” w Koncertach fortepianowych e-moll i f-moll. Reżyserowi Michałowi Zadarze chodziło najwyraźniej o to, aby pokazać jak ważna jest partia fortepianu, i jak trudno sobie wyobrazić muzykę Chopina bez niej. Chciał też zilustrować patriotyczno-makabryczny pomysł samego twórcy Mazurków, aby po jego śmierci wyciąć mu serce i przesłać do Warszawy. A co się dzieje, gdy pozbawimy ciało serca? - pyta w przedstawieniu Barbara Wysocka? I odpowiada. - Powstaje dziura.

Barbara Wysocka 2

Mieliśmy więc koncert z „dziurą”, do której wstawiono znakomity muzykologiczno-biograficzno-epistolograficzno-publicystyczny tekst wypowiadany przez aktorkę z szybkością karabinu maszynowego. Z jednej strony był to prawdziwy popis scenicznej wirtuozerii, ale po przedstawieniu dało się słyszeć skargi, że nie wszystko docierało do publiczności. Chociaż aktorkę wyposażono w przenośmy mikrofon, czasami też korzystała z mikrofonu stacjonarnego, a nawet z tuby używanej przez demonstrantów podczas ulicznych zgromadzeń, to mimo znakomitej akustyki w Studiu Radiowym im. Witolda Lutosławskiego nie wszystko, zwłaszcza podczas tutti orkiestry, było zrozumiałe. A szkoda, bo było czego posłuchać. Tekst wypowiadamy przez Wysocką okazał się bardzo ciekawy, kompetentny, czasami proroczy, a niekiedy ocierający się o komizm. Znajdowały się w nim słowne opisy przebiegów melodycznych, rytmicznych, harmonicznych w obu Koncertach, fragmenty muzykologicznych analiz muzyki fortepianowej Chopina, ale także opisy literackie, np. Jarosława Iwaszkiewicza.


Były tam również wypowiedzi z niezidentyfikowanych wywiadów ze znanymi pianistami, wykonawcami muzyki Chopina i fragmenty listów samego Fryderyka, głównie z okresu londyńskiego, a także krytyki z jego epoki. Zestawienie tych wszystkich tekstów układało się w doskonale udokumentowany esej pt. Chopin a sprawa Polska. Aktorka korzystając z dostępnej jej aparatury, w tym także kamery przemysłowej rzucającej obraz na ekran w klapie fortepianu postępowała z instrumentem dosyć bezceremonialnie, wchodziła na pudło w butach z długimi, cienkimi szpilkami, rozrzucała nuty i książki o Chopinie, używała też słów, które mogły się wydać niestosowne w zestawieniu z twórczością jednego z największych geniuszy muzycznych i płomiennego patrioty, ale taki był zamysł twórców tego spektaklu. Miał być on skrajnie bluźnierczy, podobnie jak Trans-Atlantyk Gombrowicza, a przez to przynoszący otrzeźwienie po okresie narodowej hipnozy i zaczadzenia stereotypami kulturowymi.

Barbara Wysocka 1

I jeszcze jeden aspekt wieczornego spektaklu-koncertu wart jest podkreślenia. Chopin bez fortepianu był prowokacją wymierzoną w zwolenników i artystów wykonawstwa historycznie poinformowanego, którzy grając muzykę wielkiego twórcy na zabytkowych instrumentach zawłaszczają sobie prawo do głoszenia muzycznej i historycznej prawdy o sztuce i kulturze wcześniejszych epok. Tymczasem spektakl Zadary i Wysockiej pokazywał, że Chopin jest zjawiskiem maksymalnie współczesnym, potrzebnym producentom wódki, wody kolońskiej, żaglowców, budowniczym lotnisk, a nawet autorom stanu wojennego z 1981 roku. Kapitalny w tym względzie był cytat ze wspomnień wybitnego historyka literatury prof. Henryka Markiewicza: Włączam radio. Słyszę: Chopin. Myślę: niedobrze.

Jedynym mankamentem koncertu fortepianowego na głos i orkiestrę był sam głos Wysockiej, aktorki niewątpliwie uzdolnionej, ale dość bezwzględnie obchodzącej się ze swoimi strunami głosowymi i gardłem. Powinna popracować nad emisją, by nie zedrzeć delikatnego aparatu głosowego, który dla aktora jest podstawowym instrumentem. Prawidłowo ustawiony głos, nawet gdy mówi się szybko, jest dobrze słyszalny. Staje się również przyjemniejszy w słuchaniu, a nie piskliwy i czasem zanikający.

                                                                       Joanna Tumiłowicz