Przegląd nowości

Józef Ignacy Schnabel – kompozytor europejskiej klasy

Opublikowano: poniedziałek, 05, sierpień 2013 05:29

W roku 2013 obchodziliśmy 246 rocznicę narodzin Józefa Ignacego Schnabla. Po 182 latach od śmierci tego zasłużonego dla Śląska kompozytora muzyki religijnej, organizatora koncertów i pedagoga, jego dzieło jest dziś prawie zupełnie zapomniane. Nie uległo jednak zniszczeniu – w archiwach wciąż czekają na wydobycie z mroków zapomnienia liczne kompozycje religijne Schnabla: msze, ofertoria, graduały, hymny. Mimo iż nie wykonywane od prawie dwóch wieków, stanowią nie tylko przykład pięknej muzyki, lecz także dają nam pojęcie o ich twórcy: człowieku pokornym, religijnym i nad wyraz pracowitym.

Schnabel

Józef Ignacy Schnabel przyszedł na świat 24 maja 1767 roku w Nowogrodźcu (ówczesnym Naumburg am Queis, leżącym na terenie Prus), jako pierwsze z szóstki dzieci miejscowego kantora, Józefa Wiktora Schnabla i jego małżonki Anny Marii Girbig. Wychowywał się więc, podobnie jak jego rówieśnik – Ludwig van Beethoven, w rodzinie o tradycjach muzycznych. Już jako dziecko rozpoczął w domu naukę gry na skrzypcach. Objawiający się wcześnie talent muzyczny chłopca został jednak gruntownie rozwinięty we Wrocławiu, kiedy to w latach 1779 – 1785 uczęszczał do tamtejszego Gimnazjum Św. Macieja (Matthiasgymnasium). Śpiew w chórze, a nierzadko również gra na instrumentach należały wówczas do zwyczajowych zajęć szkolnych. Młody Józef wprawiał się jako dyszkancista, studiował dzieła mistrzów poprzez kopiowanie ich utworów, zaś spod jego pióra wychodziły już pierwsze próby kompozycji o charakterze religijnym. Po ukończeniu wszystkich pięciu klas szkoły Schnabel, najprawdopodobniej z powodu braku perspektyw materialno-ekonomicznych, wraca w rodzinne strony w roku 1785.


Tutaj zaczyna się ważny okres w jego życiu: czas wzmożonej działalności organizatorsko-pedagogicznej. Za protekcją miejscowego proboszcza ks. Milischera młody adept kompozycji otrzymuje w roku 1790 posadę nauczyciela muzyki w szkole w Parzycach (Paritz). W tym samym roku poślubia Marię Teresę Metznerin, córkę nowogrodzieckiego kuśnierza. Piastując skromne stanowisko, Schnabel wykazuje się dużą pomysłowością i determinacją. Wkrótce bowiem powstaje pod jego dyrekcją złożona z grupy wiejskich chłopców kapela muzyczna, z którą przez kilka lat występuje na okolicznych zamkach ziemiańskich. Trudno nam dziś wydać obiektywny sąd o poziomie artystycznym tego niecodziennego zespołu. Liczne anegdoty ukazują zdumienie, a nierzadko również niedowierzanie słuchaczy, którzy zetknęli się z „parzycką kapelą”. O jej jakości może świadczyć repertuar, wśród którego wymieniane są symfonie g-moll i C-dur Mozarta. Występy miały miejsce w Lubaniu, Kliczkowie, Zebrzydowej, czy też na zamku w Skale pod Lwówkiem Śląskim (Hohlstein bei Löwenberg). W to ostatnie miejsce przybywał Schnabel również w pojedynkę, aby jako wiolonczelista lub basista brać udział w wykonywanych tam raz na tydzień większych koncertach. Jednak pomimo zdobywanego doświadczenia i wiedzy musiał czuć się skrępowany ograniczeniami, jakie narzucał mu zawód nauczyciela. Ponadto posada ta nie zapewniała dostatniego bytu (Józef Ignacy był już ojcem kilkorga dzieci). Możemy się domyślać, że tęsknił za Wrocławiem. Toteż po ośmiu latach wytężonej pracy pedagogicznej, z całą swą rodziną, skromnym majątkiem, i – co niemniej istotne - z teką własnych kompozycji religijnych, opuszcza Parzyce na stałe, udając się do tętniącej życiem (i muzyką) stolicy Śląska.

W tym miejscu właściwie rozpoczyna się zupełnie inna historia. Kiedy ją odczytujemy ze starych biografii Józefa Ignacego, aż trudno uwierzyć, że człowiek ten tak szybko zajął miejsce w najpierwszym szeregu muzycznych osobistości Wrocławia. Świadczyć to może o dwóch istotnych faktach. Po pierwsze o niezwykłym talencie i jakości pracy Schnabla. Po drugie – o wielkiej otwartości na muzykę mieszkańców ówczesnego Wrocławia. Pod koniec XVIII wieku urządzano tu koncerty w katedrze św. Jana, w kościołach św. Elżbiety, św. Bernarda, św. Wincentego, św. Klary, regularnie dawał przedstawienia Teatr Miejski, działały również Towarzystwa Koncertowe, organizujące koncerty abonamentowe. Dla osoby pokroju Józefa Ignacego nie było chwili do stracenia. Już po kilku miesiącach od swego pojawienia się poprowadził on wykonanie własnego Oratorium Pasyjnego w prestiżowej sali Uniwersytetu, tzw. Aula Leopoldina. Aby w pełni pojąć, jak intensywne życie prowadził Schnabel we Wrocławiu, wystarczy wymienić piastowane przez niego stanowiska. Początkowo jest organistą w kościele Św. Klary, rok później otrzymuje posadę koncertmistrza w Teatrze Miejskim, zaś od roku 1805 pełni odpowiedzialną i zaszczytną funkcję Kapelmistrza Katedralnego, piastując to stanowisko do końca życia.

Również jako dyrygent przyczynił się niepomiernie dla rozwoju życia muzycznego miasta. To dzięki niemu odbyło się w 1800 roku wrocławskie prawykonanie Requiem Mozarta, zaś od roku 1802 tradycyjnie w Wielki Czwartek w Aula Leopoldina wykonywał on oratorium Schöpfung Haydna (łącznie do śmierci – 30 razy). Jako propagator muzyki Beethovena zasłużył się Schnabel będąc dyrygentem koncertów abonamentowych: Richterowskich (od roku 1806) i Deutschowskich (od 1810). Do repertuaru wprowadził wówczas koncerty fortepianowe, uwertury, a przede wszystkim komplet symfonii Beethovena. Autor V Symfonii dał wyraz swej wdzięczności przekazując Schnablowi swe pozdrowienia poprzez organistę Karola Freudenberga. Obok muzyków miejscowych w stolicy Śląska koncertowali również artyści przejezdni. Trudno o pominięcie w tym miejscu relacji młodego Fryderyka Chopina. Na wyraźne życzenie Schnabla zgodził się on wystąpić na koncercie Deutschowskim w listopadzie 1830 roku: „Szczególnie Schnabel tak szczerze nalegał, że nie śmiałem staremu odmówić. Jest to wielki przyjaciel pana Elsnera, alem mu powiedział, że uczynię to tylko dla niego, bo anim grał przez parę tygodni, ani się myślę we Wrocławiu popisywać.”


Chopin wykonał wówczas Poloneza z I Koncertu fortepianowego f-moll oraz wariacje. Kiedy pochylimy się nad pisanym gotykiem manuskrypcie autorstwa Kiesslinga pod tytułem Nachrichten über Konzerte in Breslau 1722 – 1836, będącym spisem koncertów wykonanych we Wrocławiu w tych latach, nazwisko Schnabla ujrzymy nieomal na każdej stronie. Aż trudno uwierzyć, że człowiek ten sprostał tak licznym obowiązkom, zwłaszcza kiedy dodamy, że od roku 1812 prowadził on szeroką działalność pedagogiczną. Dla zwięzłości artykułu pominę jej szczegółowe omówienie, wspomnę jedynie, że 27 lutego 1823 roku Joseph Ignatz Schnabel otrzymał honorowy doktorat na wydziale filozoficznym Uniwersytetu Wrocławskiego i został promowany jako Doktor der Musik.

Zatrzymajmy się natomiast nad cząstką najważniejszą dla samego Schnabla, nad jego właściwym powołaniem i obowiązkiem jako kapelmistrza: nad jego drogą kompozytora utworów religijnych. Ze spisu dokonanego w 1912 roku przez Hansa Guckela wynika, że gatunki religijne stanowią ponad 90 % wszystkich dzieł Schnabla (w katalogu wymienionych jest 219 kompozycji). Dzisiejsze badania źródłowe potwierdzają te proporcje, ponadto wykluczają jako przyczynę brak doświadczenia w innych gatunkach: Schnabel jest autorem między innymi zgrabnego Koncertu klarnetowego Es-dur, czy też kwintetu smyczkowego. Świadczyć to może o świadomym wyborze i skoncentrowaniu się na tym, co w sposób najdoskonalszy mogło odzwierciedlić jego wewnętrzne przekonania. Nie bez znaczenia pozostaje fakt, że jeszcze jako młodzieniec nosił się Schnabel z zamiarem wstąpienia do stanu duchownego. Odcyfrowując partytury jego wokalno-instrumentalnych mszy, hymnów, offertoriów czy też innych kompozycji liturgicznych, możemy się przekonać, jak bardzo przekonania osobiste odbiły się na stylu muzycznym tego twórcy. Widoczne jest to zwłaszcza w stosunku do tekstu, stanowiącego oś znaczeniową, a więc również emocjonalną kompozycji. U Schnabla muzyka zawsze służy jego wyodrębnieniu. Nie znajdziemy więc w bogatym dorobku twórczym Józefa Ignacego ani pustych popisowych pasaży solistów, ani pompatycznego monumentalizmu, ani też zaciemniającej słowa polifonicznej zawiłości. Ta muzyka płynie nurtem o wiele spokojniejszym, jaśniejszym i głębszym, prześwietlona jest jakby modlitewnym skupieniem, ale nie sentymentalizmem. Prześwieca spomiędzy nut historia człowieka skromnego, o żywej wierze, doświadczonego ciężko przez los (Schnabel pochował dwie kolejne żony oraz 21 spośród 24 dzieci). Przede wszystkim jednak uderza trafność, szczerość i bezpośredniość przekazu muzycznego, nawet kosztem pewnego uproszczenia fakturalnego. Pod tym względem utwory Schnabla przypominają kompozycje żyjącego na przełomie XVIII i XIX wieku w Salzburgu Michaela Haydna, brata słynnego Józefa, również tworzącego muzykę religijną. Być może podobieństwo to zadecydowało o przydomku „śląski Haydn”, jakim obdarzono Schnabla po śmierci w 1831 roku.

Trudno byłoby w tych kilku zdaniach oddać w sposób wyczerpujący znaczenie Schnabla dla rozwoju muzyki we Wrocławiu, na Śląsku, a także w Europie, o czym świadczą zachowane do dziś odpisy jego utworów w licznych ośrodkach zagranicznych. O wybitnym poziomie artystycznym tych dzieł wielokrotnie na początku XIX wieku donosiła Allgemeine musikalische Zeitung z Lipska – czasopismo muzyczne o charakterze krytyczno-naukowym, będące swojego rodzaju autorytetem w tej dziedzinie. O pozytywnej ich recepcji wypowiadali się również czołowi biografowie Józefa Ignacego: Carl Juliusz Adolph Hoffmann oraz Friedrich Mehlwald.

Na koniec warto jeszcze wrócić do rodzinnego miasta Schnabla, Nowogrodźca. Tam bowiem każdego roku można usłyszeć kompozycje śląskiego Haydna wykonywane na żywo, podczas Międzynarodowego Festiwalu Muzycznego Muzyka u Józefa Ignacego Schnabla. Festiwal odbywa się od 2009 roku, zawsze w miesiącu maju, a wstęp na wszystkie koncerty jest wolny.

                                                                                        Mariusz Urban