Przegląd nowości

Gliwicka radosna „Noc w Wenecji”

Opublikowano: piątek, 03, maj 2013 12:20

Noc w Wenecji” jest jedną z czterech operetek Johanna Straussa utrzymujących się w repertuarze teatrów muzycznych, nawet tych bardzo prestiżowych. Trzy pozostałe, to „Zemsta nietoperza”, „Baron cygański” i „Wiedeńska krew”. Sukces nie przyszedł jednak od razu i łatwo. Najpierw autorzy libretta (Friedrich Zell i Richard Genée), monopoliści w ówczesnym świecie operetki, niemal podstępem wzbudzili zainteresowanie kompozytora swym gotowym librettem. Strauss od dawna był zauroczony Włochami, a jego muzyka znakomicie wtapiała się w południowy, nadmorski klimat.

Noc w Wenecji 3

Potem, akurat w roku 1883, kompozytor obraził się (ze względów osobistych) na dyrektora Theater an der Wien (główna scena prapremier jego operetek) i powierzył przygotowanie premiery swojego dzieła Friedrich Wilhelm Städtisches Theater w Berlinie (2.10.1883). Premiera zakończyła się klęską. Ale, na szczęście, wiedeńska premiera, tydzień później (9.10.1883) stała się triumfem dzieła i kompozytora. Te wszystkie problemy wywołały oczywiście konieczność pewnych zmian w samej substancji muzycznej i literackiej utworu. „Poprawiali” go sam kompozytor, libreciści, także i niektórzy wykonawcy (lub na ich życzenie). Tak więc powstały przynajmniej dwie wersje pierwotnej partytury: berlińska i wiedeńska.


Także i później poprawiali je i uzupełniali, m.in. w roku 1923 Erich Korngold i Ernst Marischek (oni, dla wówczas znakomitego tenora Richarda Taubera (1891-1948), wprowadzili w treść operetki wejściową arię księcia Urbino, tzw. „Pozdrowienie Wenecji”, arię wyjątkowo piękną, błyskotliwą i wirtuozowską, która zresztą pochodziła z niegrywanej już operetki Straussa „Simplicius”).

Noc w Wenecji 1

 

Omawiana premiera Gliwickiego Teatru Muzycznego (18.01.2013) to druga dopiero prezentacja tego dzieła Straussa już w ponad 60 - letniej historii GTM (po raz pierwszy pokazano tę operetkę w 1988 roku). Spektakl został przyjęty znakomicie przez krytykę i entuzjastycznie przez publiczność. Oglądałem 19 z kolei przedstawienie (27.04.2013). Reakcja wypełnionej po brzegi widowni Teatru była spontaniczna i owacyjna (około 10 minut braw „ na stojąco”!). I zasłużenie. Premierę przygotowano bowiem nie tylko dbając o szczegóły muzyki i libretta (przyjęto wersję berlińską) ale z rozmachem i przy udziale bardzo dużego grona wykonawców (samych partii solowych jest w tym dziele 14).


Ten niewątpliwy sukces sceniczny gliwicka inscenizacja zawdzięcza też w ogromnej mierze realizatorom przygotowującym spektakl. Wspaniałe, stylowe, barwne, mieniące sie przepychem i bogactwem, doskonale skrojone stroje, to zasługa znakomitej ich projektantki, Barbary Ptak. Żywiołowe, pełne ciekawych pomysłów choreograficznych tańce, to dzieło choreografa Henryka Konwińskiego. Nieco zagmatwaną intrygę, wspomagany doskonałym ruchem scenicznym i dowcipem sytuacyjnym, zręcznie rozwiązywał w prowadzeniu wykonawców reżyser Marcin Sławiński, a uzupełniał pomysłami scenograficznymi Jan Polewka. Całość muzycznie przygotował i prowadził Wojciech Rodek. To kolejna premiera tego młodego dyrygenta, którego podziwiać można za sprawność dynamiczną, umiejętność wydobywania szczegółów muzycznych i doskonałemu akompaniowaniu śpiewakom.

Noc w Wenecji 4

Obsadzając partie solistyczne realizatorzy ukierunkowali się na wokalną młodzież, powierzając główne śpiewane partie młodym, będącym często jeszcze u progu kariery, śpiewakom. W oglądanym spektaklu partię księcia Urbino wykonał z powodzeniem Adam Sobierajski. To już doświadczony, choć wciąż młody artysta. Dysponuje pięknym tenorem lirycznym o całkowitej swobodzie emisji i ciekawej barwie. Jest bardzo swobodny scenicznie. Popisową arię („Walc lagunowy”) zaśpiewał wyjątkowo ujmująco. W postać Caramella wcielił się Jarosław Wewióra; to moim zdaniem głos obiecujący, choć raczej predysponowany do cięższych, niż operetkowe komediowe partie. Głos jego brzmi szlachetnie, choć najpiękniej w wyższych tonach skali.

Noc w Wenecji 5

 

I jest to głos raczej lirico-spinto niż zdecydowanie liryczny i pewnie dlatego partia Caramella nie daje mu pełni satysfakcji wokalnej i aktorskiej. Michał Musioł w charakterystycznej partii makaroniarza Pappacody i wokalnie i aktorsko był bardzo dobry. Do zaśpiewania partii Anniny zaproszono solistkę Opera Nova w Bydgoszczy Ewę Olszewską. Ta młoda artystka śpiewa miłym w brzmieniu i barwie głosem sopranowym, wydaje się jednak, iż o niewielkim wolumenie.


Początkowo jakby trochę stremowana, w drugiej części spektaklu była już zupełnie pewna i bardzo ładnie prowadziła głos. Doskonale wypadła również Ewelina Szybilska (Ciboletta). Nie tylko pięknie śpiewała, lecz także ujmowała wdziękiem i urodą. W pomniejszych rolach, raczej aktorskich niż wokalnych, dali zauważyć swą sztukę i umiejętności Jolanta Kremer, Arkadiusz Dołęga, Jerzy Bytnar oraz Ireneusz Miczka. Szczególne słowa uznania należą się chórowi Gliwickiego Teatru Muzycznego (przygotowanie: Krystyna Krzyżanowska-Łoboda). Chóralne sceny zbiorowe imponowały równością brzmienia, precyzją ruchu scenicznego, czystością dźwięku. Powtórzę za jednym z recenzentów: „Chór śpiewał ślicznie”.

Noc w Wenecji 2

 

Warto się wybrać do Gliwic na spektakl „Nocy w Wenecji”. Warto się przekonać jak atrakcyjnie i z dobrym smakiem można wystawić klasyczną operetkę wiedeńską. Tym bardziej, iż czynią to chyba jeszcze tylko Gliwicki Teatr Muzyczny i Teatr Muzyczny w Łodzi.

                                                                                                  Jacek Chodorowski