Przegląd nowości

Wysokie „C” Teatru Wielkiego w Łodzi

Opublikowano: wtorek, 09, kwiecień 2013 11:12

Teatr Wielki w Łodzi otworzył swoje podwoje po kilkunastomiesięcznej przerwie spowodowanej zakrojoną na szeroką skalę modernizacją. Można powiedzieć, że pisanie nowej historii rozpoczął do przysłowiowego wysokiego „C”, za takie bowiem można uznać pierwszą premierę w zmodernizowanym gmachu Anny Bolena Gaetano Donizettiego, która zakończyła się głośną owacją na stojąco. Tak przy okazji warto zaznaczyć, że zespoły łódzkiego Teatru Wielkiego czeka okres wytężonej pracy bo do końca sezonu przygotują jeszcze trzy premiery (co miesiąc jedna). Najbliższą Traviaty zapowiedziano na 27 kwietnia, później czekają nas premiery Tosci (maj) i Madama Butterfly (czerwiec).

Anna Bolena,Lodz 6

Donizetti komponował Annę Bolena do libretta Felice Romaniego w okresie kiedy cieszył się już we Włoszech sporą sławą i uznaniem. Opera powstała w rekordowo krótkim czasie, Romani napisał libretto w ciągu zaledwie kilku dni, a komponowanie muzyki zajęło Donizettiemu równy miesiąc. Prapremiera odbyła się 26 grudnia 1830 roku w mediolańskim Teatro Caracano i przyniosła swojemu twórcy pierwszy naprawdę głośny sukces. Rad jestem zawiadomić Cię, że nowa opera Twojego ukochanego i sławnego męża doznała takiego przyjęcia, że lepsze trudno sobie wyobrazić. Sukces triumf, obłęd: zdawało się, że publiczność wręcz oszalała. – napisał w liście do żony, która nie mogła być tego świadkiem. Podczas prapremierowego wieczoru główne partie śpiewali najwięksi śpiewacy tamtych lat Giudita Pasta (Anna Bolen), Elisa Orlandi (Giovanni Seymour), Filippo Galli (Henryk VIII) i Giovanni Batista Rubini (Precy).


Sukces Anny Boleny okazał się przełomowym momentem w życiu Donizettiego i otworzył mu drogę do międzynarodowej kariery, a o jego dzieła zaczęły się ubiegać już nie tylko włoskie sceny. Już w 1831 roku Annę Bolena wystawiono w Paryżu i Londynie, później był Madryt, Wiedeń, Berlin, Lizbona i Praga. Polska premiera tej opery odbyła się na scenie Teatru Wielkiego w Warszawie w 1844 roku.

Anna Bolena,Lodz 2

Przez niemal pięćdziesiąt lat Anna Bolena wchodziła w skład obowiązkowego repertuaru scen operowych. Później na długie lata zniknęła z afiszy, przypomniano sobie o niej kiedy w La Scali toczyła się głośna wojna sopranów, czyli pamiętny konflikt między Marią Callas a Renatą Tebaldi. Dyrekcja teatru by podtrzymać zainteresowanie obu śpiewaczkami zaczęła wynajdować w archiwach zapomniane dzieła, w których obie panie mogły pokazać pełnię swojego wokalnego i aktorskiego kunsztu. W ramach tego swoistego pojedynku dla Tebaldi wystawiono w La Scali Olimpię Spontiniego i La Wally Catalaniego, dla Callas sięgnięto po Pirata Belliniego, Medeę Cherubiniego i właśnie Annę Bolena. Premiera tego ostatniego dzieła odbyła się 14 kwietnia 1957 roku stając się jednym z najgłośniejszych wydarzeń w powojennej historii opery. Maria Callas i towarzysząca jej w partii Giovanni Seymour Giulietta Simionato stworzyły wówczas wielkie kreacje, które wzmogły zainteresowanie tą operą i przywróciły ją operowym scenom. Polskim również, co prawda z dużym poślizgiem, ale jednak. Pierwszą powojenną inscenizację przygotowano w Operze Bałtyckiej w 2004 roku. Premiera drugiej odbyła się na scenie zmodernizowanego Teatru Wielkiego w Łodzi 6 kwietnia 2013 roku.


Anna Bolena typowa opera epoki belcanta daje przed wszystkim solistom pole do wokalnego popisu i to jest siłą łódzkiego przedstawienia. W pełni wykorzystały to obie panie Joanna Woś (Anna Bolena) i Bernadetta Grabias (Giovanna Seymour) tworząc kreacje, o których będzie się długo pamiętało. Królowa Anna w ujęciu Joanny Woś prezentuje pełną paletę dramatycznych emocji kreślonych subtelnie bez jakichkolwiek przerysowań co pozwoliło jej stworzyć postać tragiczną i przejmującą. Jak zawsze uznanie budzi swoboda prowadzenia frazy i atakowania najwyższych dźwięków oraz operowania dynamiką (piękne piana) i ekspresją. Finałowa scena obłędu była prawdziwym majstersztykiem Godną jej partnerką okazała się Bernadetta Grabias obdarzona szlachetnie brzmiącym mezzosopranem o interesującej barwie i naturalnie swobodnej emisji. Ona również włożyła w swoją kreację pełnię emocji i świetnie opracowanej ekspresji w rozległej skali uczuć. Wielki duet Dio che mi vedi in core w ich wykonaniu to był prawdziwy wokalny pojedynek, z którego obie wyszły zwycięsko. Dzielnie usiłował mi dotrzymać kroku Aleksander Teliga w partii władczego i zaborczego króla Henryka VIII.

Anna Bolena,Lodz 7

Anna Bolena, jak większość oper belcanta, jest dziełem statycznym o wątłej akcji. Sprawna reżyseria Janiny Niesobskiej usiłowała to właśnie zmienić. Najpierw wykorzystała najnowsze możliwości techniczne łódzkiej sceny zmieniając przy otwartej kurtynie scenografię przenosząc sprawnie akcję z miejsca na miejsce. Szkoda tylko, że w ślad za tym nie poszło wyraźniejsze ustawienie relacji między bohaterami dramatu. Dobrym krokiem okazało się oparcie reżyserii na tworzeniu efektownych obrazów scenicznych wzbogaconych pięknymi barwnymi i stylizowanymi na epokę kostiumami Marii Balcerek.

Eraldo Salmieri przy dyrygenckim pulpicie okazał się precyzyjnym kapelmistrzem szczególnie w prowadzeniu scen ansamblowych i zbiorowych. Przygotowana przez niego orkiestra z zapałem i pełnym zrozumieniem realizowała partyturę Donizettiego. Muzyka pod dynamiczną batutą Salmieriego miała właściwą dramaturgię, pełną gamę emocji, żarliwości uczuć oraz dobrze wyeksponowaną wyrazistość rytmiczną i belcantową linię melodyczną.

                                                                                           Adam Czopek