Przegląd nowości

Pasja z Jarzyną

Opublikowano: piątek, 05, kwiecień 2013 07:03

Program II TVP emitował w godzinach nocnych (początek 22.50) w Wielki Piątek premierę Pasji wg św. Łukasza Krzysztofa Pendereckiego w artystycznej wizji Grzegorza Jarzyny. Znakomity reżyser teatralny ma wrażliwe ucho muzyczne i wspaniałą wyobraźnię przekładającą się na obrazy, czego dowiódł niezwykłym przedstawieniem teatralnym na motywach mozartowskiego Don Giovanniego. Tym razem zadanie było trudniejsze, bo zdecydował się nie na teatralizację Pasji, ale jedynie wizualizację koncertowego wykonania dzieła, które, jak sam przyznał, zna od lat dziecinnych.

Pasja

Wybrał koncepcję „łagodnego inscenizowania” polegającego na wprowadzeniu aktywnej reżyserii świateł, stosowaniu projekcji wideo na ścianach sali koncertowej oraz swoistego makijażu na twarzach wykonawców i wprowadzeniu ograniczonej do ramion i pleców nagości. Szczególnie zaskakujące były prostokąty namalowane na ustach śpiewaków – żółte, zielone i czarne u solistów, oraz tylko czarne u chórzystów. Dodatkowym elementem wizualizacji było częściowe obnażenie wybranych solistów, chórzystów i muzyków orkiestrowych, którzy zamiast fraków mieli zawiązane nad piersiami tuniki, wyglądające jednak jak szare koce. Zwracała uwagę niekonsekwencja w stosowaniu tego zabiegu, bo trudno uwierzyć, że nie dla wszystkich starczyło tych egzotycznych kostiumów, albo też, że tylko niektórzy zgodzili się na taką „maskaradę”, której genezy można się tylko domyślać – tropikalny upał panujący na Golgocie. Trzeba jednak przyznać, że gdyby wszyscy muzycy zostali ubrani w tuniki obraz zrobiłby się zbyt pospolicie jednostajny.


Warta zauważenia była też praca kamer ustawianych w rozmaitych perspektywach, od zdecydowanych zbliżeń na struny i smyczki grających muzyków orkiestry lub na twarze solistów, do spojrzeń z wysoka na ów orkiestrowo-chóralny plan widowiska. Dodatkowym elementem inscenizacji była „dokręcona” w innym czasie scena, gdy Krzysztof Penderecki kreśli na białej i przesuwającej się jak horyzont podczas jazdy karcie papieru symboliczny wykres przebiegu dzieła. Z kolei na ścianie studia były od czasu do czasu rzucane obrazy fal mózgowych artysty zarejestrowanych za pomocą encefalografu, jak też fragmenty partytury dzieła. Te obrazy jednak w telewizyjnej retransmisji odgrywały tylko rolę epizodyczną.

Zapewne nieprzypadkowy dla tego programu był wybór Alvernia Studios, nowoczesnej hali widowiskowej z charakterystycznymi kopułami wyglądającymi trochę jak stacja kosmiczna, gdzie zainstalowano całą aparaturę nagraniową, zaś muzyków ­ orkiestrę, chóry i solistów ­ rozmieszczono na planie koła. Na obrzeżach wielkiej hali gwiaździście rozlokowano publiczność. Wart zauważenia był też dobór wykonawców tego wielkiego dzieła wokalno-instrumentalnego. W roli narratora recytującego po łacinie fragmenty Ewangelii wg Św. Łukasza wystąpił aktor Lech Łotocki, który prowadził słuchaczy, przemieszczając się dostojnie na tle odległych świateł. Sam kompozytor, jako dyrygent i demiurg wydarzenia poprowadził Orkiestrę Kameralną Miasta Tychy AUKSO w poszerzonym składzie oraz Zespół Śpiewaków Miasta Katowice Camerata Silesia wraz z Chłopięcym chórem Pueri Cantores Sancti Nicolai. Solistami byli: świetna Iwona Hossa – sopran, Thomasa E. Bauera – baryton, bardzo dobry wyrazowo Piotr Nowacki – bas. Na szczególne wyróżnienie zasługiwała kreacja muzyczno-mimiczna niemieckiego śpiewaka Thomasa E. Bauera, któremu przypadła w Pasji rola Jezusa, i którego powiększony wizerunek był też co jakiś czas wyświetlany na ścianach studia. Chyba po Andrzeju Hiolskim, którego wielokrotnie mogłam podziwiać w tej roli na żywo to wspaniały następca w tej niezwykle trudnej partii. Wyświetlano również tłumaczone na język polski cytaty z Biblii odnoszące się do wydarzeń relacjonowanych w Pasji wg Św. Łukasza. W sumie prezentację tego koncertowego wykonania w telewizyjnej „Dwójce” trzeba uznać za wydarzenie dość oryginalne, bo odbiegające od standardowych, a wizualnie bezsensownych transmisji koncertów muzyki klasycznej. Co więcej, owo wydarzenie mimo bardzo późnej pory emisji, było wielokrotnie zapowiadane wcześniej na antenie telewizji i radia, co zapewne przyczyniło się do zwiększenia jego oglądalności. Niewykluczone, że dla części telewidzów było to pierwsze spotkanie z trudną i hermetyczną muzyką współczesną. Można tylko wyrazić przekonanie, że nie będzie to dla nich spotkanie ostatnie.

                                                                                    Joanna Tumiłowicz