Przegląd nowości

Nino Rota w Angers Nantes Opéra

Opublikowano: wtorek, 11, grudzień 2012 07:12

Kiedy francuski komediopisarz Eugène Labiche pracował nad Un chapeau de paille d’Italie (Słomkowy kapelusz z Włoch), miał już w swoim dorobku około sześćdziesięciu sztuk, a do roku 1878 napisał ich jeszcze sto. Chodzi tutaj o krótkie utwory, przeważnie jednoaktowe, rzadziej zaś dwu- lub trzyaktowe. Otóż Słomkowy kapelusz jest pierwszą piecioaktową sztuką Labiche’a, a zarazem jego pierwszym triumfem scenicznym, zresztą ku dużemu zaskoczeniu występujących w niej aktorów, przekonanych o tym, że nie można utrzymać dłużej niż przez godzinę uwagi widzów w napięciu za pomocą kompletnie absurdalnego tematu.

Angers Nantes Opera 2

I rzeczywiście ta utrzymana w estetyce teatru bulwarowego historia opowiadająca o tym, jak to śmieszny incydent (koń gryzie rano kapelusz, który wieczorem ląduje wreszcie na głowie swej właścicielki) wyzwala całą serię komplikacji, pomyłek i nieporozumień, doprowadzających głównego bohatera do granicy obłędu i wzbudzających zamęt wśród jego otoczenia, kiedy okazuje się, że zaplanowany na ten dzień ślub nie przebiega według pierwotnie założonego planu. Cały tekst naszpikowany jest szybkimi wymianami absurdalnych zdań i słów, surrealistycznymi sytuacjami, ekscentrycznymi i pozbawionymi sensu reakcjami. Przypomnijmy jeszcze, iż ów komiczny wodewil był wystawiony po raz pierwszy w 1851 roku w paryskim Palais-Royal i że w dwudziestym wieku wszedł z powodzeniem do repertuaru Comédie-Française. Ponadto zainspirował reżyserów filmowych (na przykład René Clair, Wolfgang Liebenheimer czy Maurice Cammage) i kompozytorów: Guy Lafarge i André Grassi napisali na jego podstawie komedię muzyczną (wykreowaną w Operze w Strasburgu), a Jacques Ibert muzykę sceniczną. Autorem najbardziej znanej adaptacji muzycznej jest jednak Nino Rota, który sam pracował - z pomocą swej mamy - nad librettem starając się utrzymać nową kompozycję jednocześnie w stylu opera buffa i operetki.


Pierwotna forma sztuki Labiche’a musiała siłą rzeczy ulec wielu zasadniczym zmianom: nastąpiła modyfikacja całej struktury, rola poszczególnych postaci - z których zresztą niektóre po prostu znikły - została zdefiniowania na nowo, zmieniła się też ogólna atmosfera i rytm.

Angers Nantes Opera 1

Ostatecznie Il capello di paglia di Firenze, czyli Słomkowy kapelusz z Florencji (bo taki podtytuł nadał Rota nowej farsie muzycznej) został wykreowany w 1955 roku w Teatro Massimo w Palermo i spotkał się z dosyć dobrym przyjęciem publiczności i krytyki. Niedługo potem wystawiono go jeszcze w paru włoskich miastach, ale prawdziwy rozgłos uzyskał dopiero w 1958 roku za sprawą pokazanej w mediolańskiej Piccola Scala inscenizacji Giorgio Strehlera. Francja poznała tę muzyczną farsę poprzez importowaną z Teatro Valli w mieście Reggio Emilia inscenizację Pier-Luigi Pizziego, zaprezentowaną w 1988 roku w paryskim Théâtre du Châtelet i trzy lata później w Operze Nicejskiej. Osobiście doskonale wspominam świetną realizację z Opery Lyońskiej (1999 rok) przygotowaną przez dyrygentkę Claire Gibault i reżyserkę Claudię Stavisky.

Angers Nantes Opera 4

Komponując muzykę Słomkowego kapelusza Nino Rota ustawił się świadomie i celowo „pod prąd” panujących wówczas awangardowych tendencji stylistycznych. Oznacza to, iż w niemalże prowokacyjny sposób odwołał się do ducha i klimatu dzieł Rossiniego, Pucciniego, Verdiego, a niekiedy nawet Strawińskiego.


Posiadał wprost nieprawdopodobną kulturę muzyczną, toteż z łatwością przychodziło mu naśladowanie pewnych idiomów dźwiękowych, bez wszelako uciekania się do stosowania dosłownych cytatów. Dlatego odnosimy często wrażenie, że rozpoznajemy znajome frazy z utworów wspomnianych twórców, podczas gdy w rzeczywistości mamy cały czas do czynienia z oryginalnym językiem Roty.

Angers Nantes Opera 3

Świetna znajomość jego tajników, demonstrowana przez stojącego na czele Orchestre National des Pays de la Loire Giuseppe Grazioliego, jest głównym atutem produkcji, przygotowanej przez Angers Nantes Opéra z inicjatywy jej rzutkiego dyrektora Jean-Paula Davois. Grazioli doskonale uwydatnia niespodziewane i zaskakujące zmiany nastrojów (czułości, komizmu, desperacji, obłędu itd.) - mistrzowski proceder znany nam już z filmów z muzyką Nino Roty. Włoski dyrygent podkreśla też liczne tutaj reminiscencje i autocytaty swego rodaka, bezbłędne wykorzystywanie zabiegu accelerando/crescendo, parodiujące Pucciniego liryczno-dramatyczno-płaczliwe frazy czy niemalże verdiowskie struktury harmoniczne. Można by tu bez końca mnożyć sprytne „chwyty” kompozytora i ich celne wychwytywanie przez Giuseppe Grazioliego. Wszystko to nie osiągnęło by jednak pożądanego efektu, gdyby dyrygentowi nie udało się utrzymać niczym nie zakłóconego, precyzyjnego i wręcz szalonego rytmu narracji, niezbędnego do wykreowania atmosfery zbiorowego szaleństwa.


Owa atmosfera cechuje też atrakcyjną z plastycznego punktu widzenia i dramaturgicznie skuteczną inscenizację reżyserskiego tandemu: Patrice Caurier i Moshe Leiser, których wspomagali Christian Fenouillat (dekoracje), Agostino Cavalca (kostiumy, makijaż i peruki) oraz Christophe Forey (oświetlenie). Wszyscy oni wykazali pełne zaufanie do partytury Roty i właśnie do niej dostosowali całą sceniczną wizję, słusznie unikając zbędnych transpozycji i udziwnień. Akcję Słomkowego kapelusza rozgrywają na początku dwudziestego wieku, czyli w czasie powstania tej farsy muzycznej, a jedyną, zresztą oryginalną innowacją jest wizualne urozmaicenie wyglądu wszystkich postaci za pomocą wyposażenia ich w duże nosy, brzuchy i wydatne pośladki, co dodatkowo wzmacnia komiczny efekt całego obrazu.

Angers Nantes Opera 5

Na koniec trzeba jeszcze podkreślić porywającą vis comica wszystkich wykonawców oraz ich wysoki poziom wokalny. Największa odpowiedzialność spoczywa na barkach - a właściwie na strunach głosowych - Philippe’a Talbota, albowiem ucieleśniana przez niego postać Fadinarda jest obecna na scenie niemalże przez cały czas trwania spektaklu. Wokalna i fizyczna kondycja francuskiego artysty wzbudza najwyższy podziw. Jego niezawodną partnerką jest śpiewająca wymagającą partię Eleny belgijska sopranistka Hendrickje Van Kerckove. Ponadto wyśmienicie bawią widzów Peter Kalman (Nonancourt), Boris Grappe (Emilio), Claudio Otelli (Beaupertuis), Elena Zilio (Baronowa) czy Beau Palmer (Wuj Vézinet), a także - ku radości piszącego te słowa - Elżbieta Szmytka (Modystka i Anaida). Bez zarzutu spisuje się też operowy chór (przygotowany przez Sandrine Abello), niezwykle sprawny aktorsko i imponujący wyczuciem stylu, szczególnie pod koniec drugiego aktu, kiedy to dwa zderzające się orszaki - eleganckich gości Baronowej i podpitych gości Fadinarda - rywalizują ze sobą szybkimi i wywołującymi salwy śmiechu ripostami. W perspektywie zbliżającego się okresu świąt, to starannie przygotowane przedstawienie wprawia zachwyconą publiczność w iście szampański humor.

                                                                           Leszek Bernat