Przegląd nowości

Poruszająca „Traviata” w Opéra d’Avignon

Opublikowano: niedziela, 09, grudzień 2012 04:36

Prezentowana właśnie w Awinionie inscenizacja Traviaty gościła już uprzednio w Massy, Metzu, Tulonie, Vichy, a przed pięciu laty również i w tym słynącym z zabytkowego Pałacu Papieskiego - oraz utrwalonego w piosence mostu - mieście. Słusznie jednak ponownie umieszczono tę realizację na afiszu, albowiem pod wieloma względami mamy tu do czynienia ze spektaklem wyjątkowo udanym, mądrze i interesująco skonstruowanym, a ponadto, w tym konkretnym przypadku, zachwycającym występem bodajże najlepszej aktualnie wykonawczyni tytułowej roli w osobie Patrizii Ciofi.

Avignon,Traviata 1

Powiedzmy od razu, że reżyserka Nadine Duffaut uwspółcześnia treść dzieła Verdiego przenosząc ją do czasów drugiej wojny światowej, a dokładniej mówiąc - do okupowanego Paryża. Warto zresztą podkreślić, iż czyni to z dużym powodzeniem, co przecież przy tego typu transpozycjach nie jest regułą, o czym świadczą liczne porażki artystyczne uciekających się do tego procederu inscenizatorów. W wizji Duffaut, powstałej przy współpracy dekoratorki Emmanuelle Favre i autora kostiumów Gerarda Audiera, wszystkie pomysły znajdują swoje dramaturgiczne uzasadnienie, a każdy nawet najdrobniejszy element stanowi istotną część spójnej i logicznie zaplanowanej całości.


Dzięki temu zwiększa się siła oddziaływania tego obrazu na widza, a opowiadana historia wielkoświatowej kurtyzany nabiera pełnej wiarygodności. Przejdźmy wszakże do konkretów. Otóż cała akcja Traviaty rozgrywa się w salonach słynnego paryskiego Hotelu Lutétia, który podczas okupacji został zajęty przez Abwehrę i przekształcony w główną siedzibę działającego we Francji niemieckiego wywiadu i kontrwywiadu. Warto na marginesie przypomnieć, że po wyzwoleniu hotel ów oddano do dyspozycji powracających z nazistowskich obozów koncentracyjnych więźniów, w tym wielu francuskich Żydów.

Avignon,Traviata 4

Tym samym Lutétia posiada dla Francuzów wartość symboliczną, zręcznie tutaj przez Duffaut wykorzystaną, podobnie zresztą jak przywołana w jednej ze scen paryska siedziba Gestapo, która znajdowała się na ulicy Lauriston (nieopodal miejsca, gdzie obecnie mieści się stacja naukowa Polskiej Akademii Nauk). Unosząca się do góry kurtyna odsłania hotelowy hol, miejsce rozrywki współpracujących z okupantami Paryżan, bądź też pozbawionych moralności osób, które nie bacząc na narodowy dramat zabawiają się w towarzystwie niemieckich prześladowców. Obecność tych ostatnich sygnalizują dyskretne opaski z czarnymi swastykami, widoczne na ramieniu niektórych gości. Przemierzająca scenę przy dźwiękach preludium blada i wycieńczona Violetta ma wstydliwie zasłoniętą szalem głowę, co nabiera pełnego sensu w scenie finałowej, kiedy to umierająca protagonistka ukazuje nam się z krótko obciętymi włosami.


Reżyserka nawiązuje w ten sposób do stosowanej podczas okupacji upokarzającej praktyki golenia głów kobiet, które się zhańbiły bliższymi relacjami z Niemcami, a o tym piętnującym moralną zdradę płci pięknej zabiegu przypomina widzom wyświetlany w głębi sceny fragment dokumentalnego filmu.

Avignon,Traviata 3

Ponadto taki wygląd Violetty z początku i końca spektaklu sugeruje, że cała akcja opery rozgrywa się retrospektywnie we wspomnieniach bohaterki, umierającej może nie tyle na skutek choroby, co raczej z powodu trawiącego ją wstydu i bezgranicznej rozpaczy. Celnym pomysłem jest wprowadzenie na scenę niemej postaci córki Giorgio Germonta, towarzyszącej dramatycznej rozmowie ojca Alfreda z Violettą. To właśnie w imię świetlanej przyszłości siostry Alfreda cierpiąca kurtyzana ma zrezygnować ze swojego szczęścia i tym samym szansy na odkupienie przeszłych win.


Ta niema postać młodej dziewczyny jest też obecna podczas gwałtownej wymiany zdań pomiędzy ojcem i synem, pełniąc jakby rolę łącznika pomiędzy dwoma mężczyznami. Godne uwagi są pięknie zaprojektowane, frapujące oryginalnością i atrakcyjnością stroje, ale jeszcze ważniejsze są rozmaite szczegóły scenograficzne, pełniące bynajmniej nie tylko dekoracyjną, ale przede wszystkim dramaturgiczną funkcję. I tak obrotowe drzwi symbolizują upojną i przyprawiającą o zawroty głowy rozpustę, czerwony i przywołujący miłosną namiętność kwiat kontrastuje z białymi, przypisanymi sprzedajnym relacjom męsko-damskim gałązkami kamelii, nieliczne meble precyzują kontekst czasowy, obecność fortepianu z rozłożoną partyturą wprowadza nostalgiczne i niemożliwe już do urzeczywistnienia marzenia o domowym zaciszu, a na przykład padający na horyzoncie śnieg symbolizuje nieubłaganie uciekające życie.

Avignon,Traviata 5

Nie sposób się tu nie zachwycić fantastycznie prowadzoną przez Jacques’a Châteleta reżyserią świetlną, wytwarzającą zmienne i plastycznie wysoce urokliwe klimaty, przyczyniającą się także do zrozumiałego prowadzenia dramaturgicznej narracji. Cała realizacja opiera się jednak na fenomenalnej kreacji wspomnianej wyżej Patrizii Ciofi, która partię Violetty śpiewała już przecież wielokrotnie na prestiżowych scenach Europy: to od niej rozpoczynała swą błyskotliwą i inteligentnie prowadzoną karierę. Teraz jednak ta doskonale jej znana rola dojrzała, zyskała na głębi i wyrazistości, podobnie zresztą jak sam głos włoskiej artystki, który stał się bardziej giętki, mocny, ekspresyjny i intensywny.


Ciofi konsekwentnie buduje psychologię wrażliwej i cierpiącej Violetty, utożsamia się z jej przeżyciami i losem, wywołuje u publiczności szczere wzruszenia i zyskuje jej manifestowany niemilknącymi owacjami podziw. U jej boku występuje ucieleśniający Alfreda Ismail Jordi, hiszpański tenor, który po upływie niezbędnego na rozgrzanie głosu czasu, porusza umiejętnością komunikowania uczuć zakochanego kawalera.

Avignon,Traviata 2

Podobać się też mogą amerykańska mezzosopranistka Letitia Singleton w roli Flory, Jean-Marie Delpas jako Baron Douphol czy Ludivine Gombert w partii Anniny, w przeciwieństwie do Marca Barrarda, który w roli Giorgio Germonta rozczarowuje brakiem stylu, bezbarwnym śpiewem i sceniczną nieporadnością. Świetnie brzmi solidnie przygotowany przez Aurore Marchand i scenicznie zaangażowany chór. Zaś mieniąca się wieloma odcieniami, subtelna i zniuansowana interpretacja stojącego na czele Orchestre Lyrique de Région Avignon Provence dyrygenta Luciano Acocelli (aktualnego szefa Opery w Rouen) doskonale współgra z niezapomnianą inscenizacją Nadine Duffaut. Ta zamykająca mijający rok realizacja w Opéra d’Avignon świadczy o doskonałej kondycji artystycznej tej ważnej dla regionu Prowansji placówki sztuki lirycznej.

                                                                        Leszek Bernat