Przegląd nowości

Romans zdrajczyni

Opublikowano: poniedziałek, 05, marzec 2012 10:50

Z pewnością opera Senso doskonale identyfikuje się, jako dzieło włoskiego kompozytora, nie tylko z powodu zawartych w niej wątków patriotycznych, ale także cytatów muzycznych. Sam kompozytor Marco Tutino stwierdził, że jeśli tworzy się dzieło opowiadające o walce narodowo-wyzwoleńczej prowadzącej do zjednoczenia Italii, to trudno abstrahować od muzyki Giuseppe Verdiego, którego samo nazwisko było w czasie tych wydarzeń interpretowane przez rodaków, jako hasło zagrzewające do powstania. Treściowo opera Senso bliska jest Traviacie, bo pokazuje miłość, której nie może pokonać ani obyczaj, ani obowiązek - w tym wypadku wobec ojczyzny. Można też doszukiwać się pokrewieństwa z Katarzyną Izmajłową gdy idzie o niewierność i perfidię kochanka.

Senso 2

Operę wystawiono na dużej scenie Teatru Wielkiego w Warszawie sporym nakładem środków, przygotowano dużą ilość stylowych XIX-wiecznych kostiumów, monumentalne dekoracje z wysmakowanymi detalami, jak choćby pięknymi lampami naftowymi. Jest w tym nawet trochę przesady, bo czołowy tenor - austriacki kochanek włoskiej hrabiny - który często występuje z gołym torsem, albo zgoła w białych bokserkach (w sumie w bieliźnie całkiem nam współczesnej), ma do pokazania publiczności także dwie pary spodni mundurowych z szelkami, nie mówiąc już o innych detalach wojskowego uniformu. Opera zatem epatuje przepychem i ogromem rozwiązań plastycznych, które nie bardzo pasują do przedstawianych zagadnień intymnych - odnosi się do uczucia pożądania, któremu nie może się oprzeć ani kobieta, ani mężczyzna.

Senso 3

W warstwie muzycznej Senso zawiera wiele melodyjnych numerów skopiowanych ze słynnych oper rodaków kompozytora, opracowanych harmonicznie lecz niezbyt zgrabnie. Wymaga od śpiewaków i od chóru dobrej dyspozycji głosowej. Trzy główne partie wykonują śpiewacy włoscy, jednak nie robią oni wrażenia "niezastąpionych". Nicola Beller Carbone (jako Hrabina) o wiele lepiej wygląda niż śpiewa, choć jej kilka dźwięków sopranowych było godnych uwagi. Tenor Luciano Mastro występujący w roli porucznika okupacyjnej armii ma dobry głos, ale za grosz kultury, śpiewa siłowo, bez wdzięku i z drażniącym przydżwiękiem. Baryton Giuseppe Altomare ani aktorsko, ani wokalnie nie stworzył wiarygodnej postaci.


Jego głos jest silny i dobrze postawiony, ale w chwilach bardziej patetycznych forsuje. W drugoplanowych rolach wystąpili Polacy. Tu też obyło się bez rewelacji, choć przekonującą aktorsko i głosowo postać niewdzięcznej służącej stworzyła Anna Karasińska (Giustina), a stetryczałego męża hrabiny zaprezentował w dobrym stylu Adam Kruszewski. W partii dowódcy Austriaków wystąpił bas Robert Dymowski, zwykle obsadzany w rolach niewiele znaczących tępych figurantów. Wreszcie wielopostaciową funkcję przypadło spełnić dawno nie oglądanemu na scenie Krzysztofowi Szmytowi - był on adwokatem, gondolierem, urzędnikiem, głosem z zewnątrz, posłańcem i stangretem, śpiewał też wyjątkowo dużo, jak na wykonawcę roli w zasadzie niemej.

Senso 1

Całość przedstawienia poprowadził nudnie niemiecki dyrygent Gerd Schaller, który miał sporo roboty np. z zestrojeniem chóru z orkiestrą w scenach zbiorowych. Niestety dosyć sztampowo wywiązał się ze swego zadania, ponoć nieobecny na większości prób z powodów osobistych, argentyński reżyser Hugo De Ana. Sceny zbiorowe z żołnierzami powstańczej armii włoskiej przebiegały szalenie statycznie jak tzw. żywe obrazy, nieznośnie też kojarzyły się z amatorskimi wieczornicami z okazji Rewolucji Październikowej.

Senso 4

Również sceny w przybytku rozkoszy, czy w karczmie były rozwiązane scenicznie bez finezji i pomysłu. Tzw. momenty zbliżenia kochanków również sprawiły reżyserowi sporo kłopotu, bo do końca nie zdecydował się, czy mają być dosłowne czy aluzyjne. Można sobie wyobrazić, że gdyby tę operę przygotował zdolny polski reżyser i zaangażowano do niej czołowych polskich śpiewaków, przedstawienie wypadłoby dużo lepiej od strony artystycznej.

                                                                  Joanna Tumiłowicz