Przegląd nowości

Dwie tragedie

Opublikowano: poniedziałek, 12, grudzień 2011 21:52

W ten sam weekend warszawska publiczność mogła obejrzeć dwie inscenizacje sztuk teatralnych, które swą wartość w sporej mierze zawdzięczają muzyce, choć czerpią z niej w rozmaity sposób. 

Antyczna tragedia Eurypidesa Hekabe w Teatrze Polskim została wyreżyserowana przez młodziutką debiutantkę Karolinę Labakhua z dużym wyczuciem i szacunkiem dla klasycznego tekstu. Bardzo przekonująco zostały skromnymi środkami scenicznymi odmalowane dwa światy - żywych i umarłych. Główna bohaterka tragedii, tytułowa Hekabe grana przez Jadwigę Jankowską-Cieślak, stoi jakby na granicy tych dwóch sfer, a jej charakterystyczny głos i sposób gestykulacji w tym przypadku balansują na cienkiej linie pomiędzy groteską a grozą i niesamowitością. Wzbudza też współczucie. Ogromnym sprzymierzeńcem realizatorów jest też muzyka młodego kompozytora Aleksandra Kościowa, grana i śpiewana na żywo, bo muzycy i chór są cały czas na scenie. Gra kwartet o nietypowym składzie - altówka, wiolonczela, klarnet basowy i bębny, w chórze natomiast mamy cztery głosy żeńskie. Dźwięki instrumentów towarzyszą akcji dramatu nieprzerwanie, tworzą aurę, podnoszą napięcie, zapowiadają wejście kolejnych postaci.

Chór pełni rolę komentatora, jaką tradycyjnie przypisywano mu w klasycznym dramacie greckim, jednak warstwa muzyczna zapisana w partyturze przez kompozytora jest wysoce wyrafinowana, imitacyjno-polifoniczna, z elementami archaicznej stylizacji, ale i wykorzystująca zdobycze współczesnych technik i języka muzycznego łączącego atonalne eksperymenty ze średniowiecznym chorałem. Partie czterech kobiet z chóru wymagały zdecydowanie profesjonalnego przygotowania wokalnego i szeregu prób. Tzw. śpiewający aktorzy nie podołaliby zadaniom muzycznym wyznaczonym przez Aleksandra Kościowa, co wcale nie ujmuje jakości wokalizie, jaką swym surowym głosem wykonuje już po przejściu do świata umarłych Poliksena - w tej roli wystąpiła Natalia Sikora. W sumie Hekabe okazała się wysmakowaną i wyrafinowaną artystycznie propozycją sceniczną, bo prócz wspomnianej już warstwy muzycznej zawiera ona też interesujące rozwiązania będące dziełem Marty Zając, autorki projektów scenograficznych, kostiumów i znakomitej reżyserii świateł, których znaczenie w tworzeniu nastroju jest porównywalne z muzyką skomponowaną dla tej tragedii.


Na przeciwnym biegunie osi historii znajduje się całkiem współczesny polski dramat Allegro moderato napisany przez Szymona Bogacza,  który w swej bogatej biografii miał również lata pracy za pulpitem orkiestry symfonicznej. Bohaterka sztuki Ewa, jest jego koleżanką po fachu. Gra na oboju, jest artystką-muzykiem w zespole orkiestrowym i przeżywa rozterki charakterystyczne dla większości wykonujących ten zawód. Jej osobista historia życiowa również wydaje się typowa - ciąży na niej wspomnienie kilkunastu lat nauki w szkole muzycznej, która narzuca dość surowy reżim systematycznego ćwiczenia, doskonalenia i zdobywania kolejnych stadiów muzycznego wtajemniczenia.

Na życiu oboistki - Ewy (tę postać kreują dwie aktorki - Dominika Ostałowska i Anna Stela, jako Ewa - uczennica) doświadczenie wielu lat nauki odcisnęło trwałe piętno, rzutuje też na pogmatwane życie prywatne i w sumie bardzo ograniczony zestaw pragnień i ideałów. Jak złowieszcze fatum ciążą na życiu młodej kobiety kontakty z muzycznymi pedagogami, którzy, tak jak i rodzice artystki zupełnie nie liczyli się z osobowością dziecka i dorastającego człowieka. W podwójnych rolach nauczycielki i matki, oraz nauczyciela i ojca występują tu Elżbieta Kijowska oraz Zdzisław Wardejn. Nie ma wątpliwości, że wszystkie monologi tych pedagogów i polecenia dawane uczennicy są cytatami z pamięci, która przechowuje najbardziej przykre wspomnienia. Wygłaszane przez nich kwestie są tylko pozornie śmieszne, bo służą wyłącznie dyscyplinowaniu ucznia, a w istocie przyczyniają się do jego odmóżdżania. Spektakl wyreżyserowany przez Krzysztofa Rekowskiego ma również swą oprawę muzyczną składającą się m.in. z urywków III Symfonii Gustava Mahlera, w której udział oboistki jest ważnym elementem jej kariery. Choć spektakl kończy się osobistą tragedią głównej bohaterki, jednak ten element akcji wydaje się tutaj nieco sztucznie doczepiony i mniej istotny, od pustki jej codziennego życia, drastycznego ograniczenia inwencji i swobody decyzji. Allegro moderato jest więc w sumie protestem przeciwko systemowi kształcenia i kariery zawodowej, w którym życie człowieka, o ile nie urodził się z piętnem geniuszu, nie ma wielkiej wartości.

                                                                                         Joanna Tumiłowicz