Pierwsze i drugie skrzypce w zespole grają na zmianę Philip Setzer oraz Eugene Drucker, na altówce gra Lawrence Dutton, a na wiolonczeli David Finckel.
Mozart napisał jedynie trzy Kwartety pruskie (miał ich napisać sześć) w tonacjach D-dur KV 575, B-dur KV 589 i F-dur KV 590. Utwory zostały zamówione przez króla Prus Fryderyka Wilhelma II, czyli bratanka i następcę Fryderyka II Wielkiego. Austriacki twórca gościł na jego dworze w maju 1789; poproszony o pozostanie w Berlinie na stałe i objęcie stanowiska nadwornego kompozytora, odmówił, chcąc dochować wierności Wiedniowi. Pierwszy Kwartet D-dur napisany został przez Mozarta już w czerwcu 1789, czyli zaraz po jego powrocie do Wiednia. Pracę nad kolejnymi kwartetami przerwało komponowanie opery Tak czynią wszystkie (Così fan tutte). Artysta ukończył je dopiero w maju i czerwcu 1790, rezygnując z napisania trzech ostatnich kwartetów (i z komponowania kwartetów smyczkowych w ogóle), jak również rezygnując z królewskiej zapłaty. Prawdopodobnym powodem tej decyzji były kłopoty finansowe związane ze złym stanem zdrowia jego żony. Mozart szybko potrzebował pieniędzy. Ostatecznie w pierwszym nutowym wydaniu Kwartetów pruskich nie znalazło się nazwisko Fryderyka Wilhelma II, któremu dzieła miały być zadedykowane.
Kwartety pruskie Mozarta stanowią ważny etap w rozwoju kwartetu smyczkowego jako gatunku stale ewoluującego w klasycyzmie i zmierzającego do tego, aby proporcje między poszczególnymi instrumentami były równe. Tradycja nakazywała oddawać prym pierwszym skrzypcom, gdyż linia melodyczna zapisywana była zazwyczaj w najwyższym rejestrze. Przed kompozytorem stanęło natomiast zadanie wyeksponowania partii wiolonczeli, na której nie tylko grywał sam król Fryderyk Wilhelm II, ale także czołowy wiolonczelista jego dworu Jean-Pierre Duport, będący jednym z największych wiolonczelistów epoki.
Kreacje Emersonów zachwycają z kilku powodów. Po pierwsze, ze względu na świetną technikę oraz precyzyjną intonację. Po drugie dlatego, że są eleganckie i stylowe; muzycy wykonują kwartety w sposób prosty i bezpretensjonalny, stawiając na pierwszym planie zamysł kompozytora. Nie forsują tempa, grają śpiewnie i bawią się dialogami, których tu nie brakuje. Po trzecie, ich interpretacje cechują się lekkością, żywiołowością oraz ekspresyjnością. Po czwarte wreszcie, kameraliści osiągają wyjątkowe, wielopłaszczyznowe i wielobarwne brzmienie.
Płytę polecam wszystkim melomanom!